Tak Mamilla & Steff są już na obczyźnie...
Przeżyłyśmy podróż bez żadnych nieprzewidzianych komplikacji. Mamilla w roli strażniczki nie zmrużyła oka przez ponad 12h podróży. Pilnowała żeby Steff spała a Mamillowy mąż nie spał za kierownicą.
Podróż Mamilla przeżyła, pobyt przeżywa ciągle. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Pierwszego dnia pobytu było nawet ok. Alee... Nie obyło się bez wpadek. Wpadka nr 1. dziecko niema gdzie spać, znaczy ma ale nie do końca. Łóżeczko jest ale polski materac za mały. Dziecko ląduję w wielkim małżeńskim łożu. Efektem czego Mamilla budzi się nad ranem z małymi stópkami pod brodą i małżem przyklejonym do pleców niczym skorupa do żółwia.
Wpadka nr 2. Brak konkretnych mebli, Mamillowe szmaty wywalone z worków próżniowych warlają się po pudełkach. Wpadka nr 3. Brak wózka. Z braku miejsca karoca jaśnie panny Stefanii została w Polsce. Zakup nowego wózka na miejscu w planach... Ale plany szybko się zmieniły jak po pierwszym dniu zamknięcia w 4 ścianach mieszkania przez 10h z małym potworem Mamillowe plecy niewytrzymały napięcia i pierdykło Mamillę w krzyżu. Wcielając się w rolę przygiętej życiem staruszki zażądała natychmiastowego zakupu wózka coby z mała siadajaco-raczkującuo-wstajaca gadzina nie dobiła jej na amen. Efektem szantażowo-przymilających zabiegów wózek został zakupiony. Piękny, nowy trzykołowy spacerowy cudak przyniósł zabawienie ( trochę przyćmiewał ten blask widok metki z ceną ). Ale nie na długo bo całonocnym odstaniu, nad ranem zeszło powietrze z jednego koła i plany Mamilli o wywiezieniu potwora w cholerę legły w gruzach. Zresztą coby Mamilla miała rozrywkę dnia tegoż samego gad obudził się z katarem odziedziczonym w spadku po ojcu.
Ogólne wrażenia z pobytu na obczyźnie są takie że nie byłoby źle. Domek z zewnątrz ładny, w środku hm.. sprawa dyskusyjna. Okolica spokojna, małe domki, niedaleko sklepy i hiper i super i Rossmann, tanie rzeczy dla dzieci i kosmetyki dla mam ;) Ktoś sobie koniki trzyma, niedaleko tory kolejowe i słychać pociągi, sporo jeszcze zielonych terenów, cisza spokój, brak natrętnych tel i domokrążców, wrednej młodzieży. Minusem jest cienka podłoga i sąsiad maniak głośnych gier, kocie łby pod oknem a okno przy ulicy oraz rzadki no ale jednak czasem obecny dzwonek do drzwi wejściowych. No i gdy Mamilla nie była tyle godzin ze Steff sama w domu. Gdyby byłoby się do kogoś odezwać. No i te ciągłe Mamillowe myśli że bądź co bądź ale Mamilla ze Steff są tu obce, czego nikt nie wie ale Mamilli się wydaje że ma to wypisane na czole, a jak ktoś się dowie to obie z gadziną zostaną deportowane do kraju jak jakieś emigrantki. Głupota totalna no ale patrząc na przedstawicieli narodu Niemieckiego uśmiechających się do śliczniuchnej Steff, Mamilla ma przed oczami sceny rodem z dobrego filmu sensacyjno kryminalnego. Jakiś porwanko, jakieś uprowadzonko... Może deportacja? Albo chociaż wizyta opieki społecznej bo Steff z nudów wali koncerty na trzy ryki i kwik?
Niby człowiek może się przyzwyczaić do wszystkiego ale czy aż tak... Pełno wątpliwości. Jesteśmy razem to dużo. Ale Steff odczuwa jednak brak babci i innych zwierzaków domowych. Zobaczymy co to z tego będzie... Na razie czekamy do świąt i zjazdu do Polski.
Z rzeczy bardziej optymistycznych, Steff schodzi uczulenie, czego efektem jest brak kaszy manny w diecie. Po powrocie niezbędna konsultacja lekarska ot co.
Ps. Dziękuję za nominację. Kolejna notka apropo tematu ;)
Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Zapraszam do zabawy. Nie wiem, czy już nie zostałaś nominowana ??? Jesli tak to połącz nominację.
OdpowiedzUsuńNooo, do świąt jakoś wytrzymasz - już bliżej niż dalej, a tymczasem odnajdź jakieś pozytywy życia na obczyźnie ;)
OdpowiedzUsuńPs. jak ja lubię ten Twój styl pisania hehe (bez względu na temat) ;)
**www.majerankowo.pl**
Najważniejsze, że już jesteście razem, będzie dobrze, trzymam kciuki aby wszystko jak najszybciej się ułożyło...
OdpowiedzUsuńZycie na obczyznie nie jest latwe, zwlaszcza z dala od rodziny (jesli do tej pory mialo sie ich na codzien). Cos o tym wiem, poczatki sa najgprsze, pozniej jakos czlowiek sie przyzwyczaja, ze nie ma do kogo buzi otworzyc i... zaczyna gadac sam do siebie :P
OdpowiedzUsuńSie dzieje ;o
OdpowiedzUsuńPowodzenia na obczyźnie! Będzie dobrze, tylko się musicie zaaklimatyzować w pełni ;)
OdpowiedzUsuńSzukaj matek Polek z okolicy i nie daj się zamknąć w czterech ścianach! Będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuń