czwartek, 26 czerwca 2014

Wyniki rozdawajki!

Więc tak. Mamilla jakiegoś mega sukcesu popularności nie odniosła w związku z zarządzonym przedsięwzięciem. Ale jak na pierwszy raz źle nie było ;)

Dziękuję wszystkim którzy z chęcią wzięli udział w zabawie. Wyniki są następujące:

Nagroda nr 1. powędruje do Kasi, autorki bloga "Nowoczesna matka polka": http://nowoczesnamatka-polka.blogspot.com/

Nagroda nr 2. powędruje do Mileny, autorki bloga "Mama ma bloga": http://mama-ma-bloga.blogspot.com/

Nagroda nr 3. powędruje do Kasi, autorki bloga "Matka pod napięciem": http://matka-pod-napieciem.blogspot.com/

Zwyciężczynie proszę o kontakt meilowy z Mamillą pod: emilia25.2011@tlen.pl w celu podesłania adresów do wysyłki nagród :)

Na koniec, Mamilla chciałaby jeszcze przyznać nagrodę specjalną dla Ewy, autorki bloga "Kartka z kalendarza": http://kartkazkalendarza.blogspot.com/ nagrodą specjalną będzie możliwość wybrania tematu jednego z kolejnych Mamillowych postów, pośród następujących: 

1. Kim naprawdę jest, była i będzie Mamilla.
2. Steffowe ulubieniości.
3. Coś niecoś o stosunkach niestosunkach Mamillowo - małżowych, czyli sex na odległość. 

Serdecznie gratuluję wygranym! A wszystkim Paniom dziękuję za udział w rozdawajce. 
Mamilla żałuje że nie miała tyle nagród aby obdarować Was wszystkie :)

środa, 25 czerwca 2014

Mała refleksja....

                Się Mamilla okazała wredną małpą po raz kolejny. Okazało się że proponowanie wsparcia czy pomocy nawet bliskiej koleżance/znajomej ciężarówce, może przynieść wiele przykrości. Bo raptem okazuje się że są inne bliższe koleżanki i nienarodzony wszystko już ma i mieć będzie, a jak nie to oni sobie poradzą... A nawet jakbyś chciał coś pomóc, wesprzeć to też lepiej nie. No cóż... Mamilla będąc w ciąży nie miała żadnej znajomej na tym samym etapie. Jedynie jedna dalsza znajoma widywana raz na jakiś czas zaciążyła jak Mamilla już była na finiszu. Mimo to Mamilla choć przez chwilę mogła służyć radą czy pomocą, bo owa znajoma choć mając już doświadczone w macierzyństwie siostry, wolała pogadać na nurtujące ją tematy, z kimś z poza rodziny. 
                 Więc pierwszy raz przykro się Mamilli zrobiło, dlatego że ma córę. Bo choć ubranka uniwersalne Steff nosiła do jakiś 6mc, to jednak ciuszki po dziewczynce no i już wziąć dla chłopczyka nie wezmą. Inne rzeczy też już nie wchodzą w grę, bo jak tu proponować zabawki czy choćby coś do poczytania? Rad Mamilla nie udziela, nie głosi swoich świętych racji nieproszona. Niepytana nie odpowiada. Ale z czystej troski sama czasem zapyta. Jak tam zdrówko, jak tam maluszek, czy wszystko ok. Standardowe pytania z troski? Jak się okazuje nie. Lepiej nie pytać i nie interesować się, bo jeszcze się po łapach dostanie. 
                Mamilla dostawał niewiele po kimś, od kogoś. Ale coś tam dostała, ładnie podziękowała, jak było potrzebne wykorzystała, a jak nie to podała dalej. Za każdą poradę niewiele starszych matek również dziękowała, choć nie wszystkie brała sobie do serca. I naprawdę Mamilla doceniała to jak wraz z nią, niewiele starsza ciotka przeżywała ostatnie tygodnie ciąży, czy z troską pytała jak sobie radzę.
                Cóż... Nie chcesz być złą kobietą, nie proponuj nigdy niczego znajomym. Nie rób z nich dziadów, nie wtarabaniaj się między nich a ich jeszcze bliższych znajomych. Usuń się w cień i zajmij sobą. Może w przyszłości chociaż wasze pocieszy będą miały lepsze relacje, ale to pewnie też do momentu gdy jedno z nich znajdzie kogoś na stałe. Rezerwa miedzy znajomymi czy nawet przyjaciółmi rośnie wraz z osiąganiem kolejnych pułapów życiowych. Związek, narzeczeństwo, małżeństwo, rodzicielstwo... Na każdym z tych etapów tracimy kolejnych znajomych, którzy są dalecy od brania z nas przykładu. Masz narzeczonego, wszystkie singielki mają cię w nosie. Wychodzisz za mąż, wszystkie wolno-związane zaczynają mieć dość Twojego życia na poważnie. Zachodzisz w ciążę i znów ciach! Znajomi nie myślą jeszcze o małym terroryście, zmieniającym oblicze świata w jednej sekundzie. Coby się nie zarazić ciążą oddalają się na bezpieczną odległość. Masz dziecko? Jesteś ojcem? Matką? Uj... Zapomnij o życiu poza pieluchami i żłobkiem. 

               Dziś trochę tak Mamilla nieskładnie, ale chociaż wyrzuciła z siebie co nieco, z tego co buzowało w niej od dłuższego czasu. Przemyślenia apropo utrzymywania znajomości sprzed okresu małżeńskiego, już same zaczęły wyłazić z Mamillowej głowy. No cóż no Mamilla przeprasza... Więcej nie będzie!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Mamillowo Steffowa Kokursoworozdawajka nr 1.

Tamdadam! 

No i dotarliśmy wspólnie, Mamilla Steff i Wy drodzy czytelnicy do 100go postu blogowego! 
Brawooo!!! 

I tak jak Mamilla obiecywała ogłasza konkurso rozdawajkę! 

Ogólne zasady:
1. Konkurs trwa do 25.06.2014r. Rozstrzygnięcie dnia następnego. Wysyłka nagród nastąpi najpóźniej 27.06.2014r.
2. Nagrody są 3. Sponsorem nagród jest Mamilla ;)
3. W konkursie mogą brać osoby które są czytelnikami Mamillowego blogu, aktywnie komentują oraz dodadzą Mamillowo.blogspot.com do blogów obserwowanych przez siebie. 
4. Jedna osoba może walczyć o jedną nagrodę
5. Aby wygrać wybraną przez siebie nagrodę, należy w komentarzu zgłosić chęć wzięcia udziału w konkursie, podać nr wybranej nagrody i dokończyć początek wypowiedzi konkursowej.
6. Nagrody zostaną przyznane w drodze losowania. 
7. Autorka której wypowiedz poruszy, przestraszy, wzruszy lub rozbawi Mamillę otrzyma nagrodę specjalną - na razie niespodzianka :)

Zadanie konkursowe brzmi:
"Najbardziej po porodzie... "

Mamilla myśli że zadanie nie jest trudne, bo wszystkie mamy porody za sobą, a niektóre z Nas nawet nie jeden ;)

A teraz nagrody

Nagroda nr 1
Lakier do paznokci Lovely
Błyszczyk firmy MissSporty
Pędzelek do cieni
Odżywka w sprayu do włosów farbowanych Balea



Nagroda nr 2
Ciapki "po kąpieli" z mega fajnym hipciem i świetną mikrofibrą wchłaniającą wodę. Rozmiar do 0-12mc


Nagroda nr 3
Balsam/masło kakaowe dla maluszka Firmy PALMERS 200ml
 


Zapraszam wszystkie czytające osoby do zabawy :) Może z czasem uda się Mamilli  wymyślić coś bardziej kreatywnego ;) 
                                      Jeszcze raz zapraszam i powodzenia!


sobota, 21 czerwca 2014

Przyspieszamy tempo...

           Mamilla musi troszkę przyspieszyć tempo. Z racji obijania się i przestawienia godzin spania Trollsona, Mamilla trochę jest w plecy z notkami i obiecanym konkurso - rozdawajką. Ale mimo to, Mamilla donosi iż jest to jej 99 wpisy. Kolejny będzie konkursowy i z małą niespodzianką :) Tak więc koło poniedziałku wpis konkursowy, a dzień, dwa później wyniki, coby zdążyć z wysyłką fantów :)
           A teraz do rzeczy. Mamilla musi ścisnąć poślady, bo już za 8 dni zaraz po weselichu wybywa z PL. Na razie wszystko w proszku. Mamillowy małż szykuje chałupę, kupuje to co najbardziej niezbędne do życia, a przy posiadaniu małego padalca niezbędna jest kuchnia no i maszyna piorąca, z resztą jakoś się uporamy w trakcie, choć Mamilla nie ukrywa że TV i internet do życia niezbędne jej czasem są na równi z kompletem garów do gotowania. Mamilla w proszku, ani nie gotowa do wyjazdu, ani nie gotowa na party. Steff błogo nieświadoma tego jak ciężkie chwile przeżywa jej matka, swawolnie sobie poczyna bujając się co chwila i hucząc udając wiatr, a raczej mega wichurę. A Ty babo myśl i kombinuj. 
            Właśnie tak apropo kombinowania. Steff robi się coraz bardziej cwana, kombinuje na lewo i prawo. Nuda stała się źródłem inspiracji dla Mamillowego dziecięcia, które ciągle coś sobie ciekawego wynajduje do roboty. Okrywa coraz to nowe metody doprowadzenia matki do stanu przedzawałowego. Na sam dźwięk Steffowego pisku, Mamilli staje serce, a puls zanika. Bo kto wie czy tym razem znów nie siedzi na ciężarówce zabawce wielkości dużo za małej aby utrzymać 10kilogramową Godzillę? Jednak w 99% przypadków wrzask okazuje się wynikiem niemożności a) otworzenia czegoś zębami, b) podniesienia/wyjęcia/rozłączenia czegoś jedną ręką, c) wyciągnięcia nogi która utknęła między czymś/w czymś/ lub nie mieści się gdzieś. Steff do perfekcji opanowała włażenie w teoretycznie niedostępne miejsca. Na kanapę wskakuje kiedy chce, ze stołu zabiera jak leci, jak nie dosięga to szuka jakiegoś wspomagacza w postaci w miarę stabilnej zabawki, kartonu soku czy mleka lub innego pseudo stopnia. W brodziku przy próbie spuszczenia wody odpływ zatyka pupą, w kuchni z lodówki zabiera ketchup. Babce podprowadza zmieniarkę i tak przeprogramowuje dekoder że biedna musi zrestartować cały sprzęt żeby móc coś obejrzeć. Niestety ale Steff Cholms, nie da już sobie wcisnąć kitu że czegoś niema, czy się skończyło, ba! a że się nie otwiera to już w ogóle, nawet niema co próbować że da sobie spokój i z rezygnacją odłoży nowo zakupiony krem do Mamillowej gęby czy inną chemię. Słowa zakazane przy Steff to: kąpać się, iść, spacer, piaskownica, dwór, balkon, sklep. Mała w tempie ekspresowym łapie skojarzenie i na słowo " iść" jak pies przynosi najpierw Mamillowe buty a po chwili swoje i staje przy drzwiach. Na hasło "kąpiel" Steff leci do łazienki, ściąga skarpety i zakłada nogę na brzeg brodzika. Każda próba wyprowadzenia jej z zamiaru wykonania łańcuszka skojarzeń kończy się karczemną awanturą. Odkryła również "przyjemność" z robienia zakupów i namiętnie wykrada z Mamillowego portfela monety (chwilowo bilon jej nie kręci - na szczęście), i z płócienną torbą na zakupy domaga się wypadu do sklepu. Ba! W sklepie przy kasie skubana wyrywa Mamilli kasę z rąk i sama podaje babce w kasie kiwając głową żeby brała. Zaczepiana przez obcych grozi palcem mówiąc " nu nu", lub drażni się udając że chce dać trzymaną w ręku zabawkę, by po chwili wyszczerzyć się i schować przedmiot pod pachą. Jazda nie z tej ziemi. Już Mamilla się boi co mała pokaże na party. Obroty opanowała do perfekcji, a na dźwięk jakiejkolwiek muzyki - nawet w reklamie buja się na boki jak pijana. Cuda... cuda... cudaka Mamilla urodziła.
              A i tak na koniec  nieskładnej notki. Mamilla nie komentuje wydarzeń nagłaśnianych w mediach apropo tragedii z udziałem dzieci. Bo co tu komentować? Głupotę dorosłych? Brak wyobraźni opiekunów? Nieszczęśliwy splot wydarzeń? W nielicznych tylko przypadkach jakikolwiek wkład w tragedie ma dziecko, a nic nie dzieje się bez przyczyny. Ostatnio Mamilla była świadkiem jak w Tesco, kilka stanowisk dalej, młoda matka będąc przy kasie posadziła na oko 3lteniego chłopca na taśmie w miejscu gdzie już się odbiera zeskanowane zakupy. Mamilla była w lekkim szoku, niestety miny Pikaczu ( kasjerki) nie widziała bo siedziała tyłem. Jednak mimo to raczej nie było to rozsądne, szczególnie że chłopczyk strasznie się tam kokosił grzebiąc w zakupach. Nawet na telefonie Mamillowym by się fotka znalazła obrazująca to wydarzenia. No i powiedzcie, czy tak dużo potrzeba do tragedii? Nie trzeba upałów, samochodu i innych dodatków. 
            

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Co tam się działo...

           Dawno nic sensownego Mamilla nie napisała więc postara się nadrobić. W ostatnim czasie sporo się działo ale zacznie od pierduł.
           Piątek 13stego był, minął i nie był pechowy. Mamilla udała się na miasto wymienić kasiurę od chłopa. Dostała wyższy kurs niż oczekiwała, zakupiła dwa czytadła i obleciała dwa ciuchlandy. Wracając znalazła na chodniku 20ścia sztuk biletów MPK każdy o nominale 2,80zł. Powiedzmy że Mamilli zakupy z ciucha się zwróciły - a raczej Steff, bo jak zwykle Mamilla nakupiła dziecku a sobie nic. 
           Od zeszłego tygodnia w Mamillowej chacie panuje epidemia przeziębienia. Trafiło i Mamillę i Steff. Mamillę coś zaczęło drapać w gardle ( jak raz nie po alkoholu), A Steff jakaś flegma zaczęła  cieknąć z nochalka. Zaczęło się robić nieciekawie dopiero koło weekendu, jak flegma ze Steffowej kichawki już nie ciekła tylko ją zatkała, o dziwo w nocy małej nie zatykało ale za to w dzień i to w porze drzemki tragedia... W ruch poszła znienawidzona przez Trollsona Fridka i Mamilla dostała za swoje, znaczy sama dostała kataru, przez to wciąganie. Również koło weekendu pojawił się Steffowy dziadek, czyli najkepściejsza niańka ograniczająca dziecku wolność,  w każdym możliwym tego słowa znaczeniu ;) Jednak tym razem Trollson był szybszy i po brutalnej pobudce, sam zaczął nękać dziadka, zmuszając go do ciągłego noszenia i zabawiania wnusi.
            Zeszła niedziela miała być okazją do wypadu na miasto. Raczej rodzinnego. Cały Mamillowy plan położyła pogoda i Steffowy katar. W sumie katar mało przeszkadzający w wypadzie w teren, ale dostatecznie poważny żeby Troll stał się mega upierdliwy i nie mógł pójść spać  o czasie. Deszcz + drzemka przesunięta o 3h położyła świętowanie Święta chleba w LbN. Steff zawaliła drzemkę więc na noc poszła spać ło 22! Klękajta narody, nigdy więcej! Mamilla padła zaraz po padalcu, wyciśnięta z wszelkiej energii.
            Steffik cały poprzedni tydzień miał owsiki w tyłku. Kręcioły nocne przyniosły owoce w postaci dwóch górnych czwórek ( trójek brak) i jednej ( lada chwila drugiej) dolnej trójki ( dwójek brak). Tak trochę po Chińsku, no ale paszczka się zapełnia.
            Mamilla przygotowania do sezonowych imprez zaczęła od porażkowego zakupu sukienki za dużej o rozmiar, a kontynuowała zamówieniem na All dwóch kolejnych niedopasowanych sukienek. Wszystkie trzy trafiły więc w ręce profesjonalistki. Mamilla czeka na cud. Na ta chwilę tragedię weselnych przygotowań zamyka Mamillowe opalanie. Mamilla na słońcu się nie wygrzewa, bo zapewne prędzej czy później trafiłaby na oddział poparzeń, więc skorzystała z dobrodziejstwa jakim jest spray stopniowo opalający. Po 2 dniach Mamilla kapnęła się że coś robi nie tak. Świadczyły o tym plamy na nogach jak u żyrafy i wielka zaciekowa plama na wewnętrznej stronie łokcia. Co będzie dalej? Włosy Mamilli wypadną po farbowaniu? Po maseczce upiększającej pojawi się wielki, ropny przyjaciel? Oj czarno Mamilla widzi to imprezowanie. 
             No a terazpoważne sprawy. Na powierzchni utrzymuje Mamille już pewna na 200% przeprowadzka w lipcu. W końcu Mamilla będzie miała swój osobisty kąt, bez nadzoru matuli. Kaucja wpłacona, kuchnia w drodze. Manatki w większości wywiezione na raty już wcześniej przez małża. Mamilla więc odbębni imprezę i "czus!". Ehhh będzie ciężko, ale wszystko jest warte tego bycia w końcu, niezależnym człowiekiem. 

Ps. Jeszcze dwa posty i rozdawajka u Mamilli :)



środa, 11 czerwca 2014

W czasie upałów dzieci się nudzą...

          Steff ma pecha w upały. Mamilla na siłę dziecko w domu trzyma, ani jej w głowie patelnia piaskowa. Dziecko zamknięte w czterech ścianach dla własnego dobra, staje na głowie aby umilić sobie "kiblowanie".  W akcie desperacji i ku uciesze Trollsona, doprowadzona do ostateczności jękami dziecięcia swego Mamilla otwiera wrota balkonowe. Dla Steff balkon to jak drugie podwórko. Nie ważne że zabawki tam zakamuflowane już dawno przejrzała od A do Z. Nie ważne że niema tam nic prócz starty wietrzącej się pościeli na dwóch krzesłach, suszących się szmat, kosza - transportera dla futrzaków oraz wiadra z wodą dla wspomnianych już futrzaków. Wiadro z wodą zostaje zawczasu usunięte z pola widzenia małego agenta. Dreszczyk emocji i ekscytacji budzą w Steff czasem zostawione przez babkę: mop, szczotka czy narzędzia ogrodowe, lub dziadkowe wiadra po farbach. Nie posiadając praktycznie żadnych atrakcji balkon staje się dla Steff ośrodkiem rekreacji i rozrywki na pół dnia. Dziecko może nie jeść, nie pić, nie spać. Czasem ciężar pieluchy sprawia że sama od pupencji odłazi. Ale to nic, przecież niema czasu na nic! Ileż dziecko ma radości jak znajdzie kawałek szamtki, kilka ziarenek piesku czy jakiegoś śmieciucha. Zabawy co niemiara. Mamilla coby nie wyjść na wyrodną matkę, czasem wyniesie dziecku na balkon  miskę wody. Do zabawy of course ;P Steff basenu niema bo na 99,9% obecność takiego gadżetu skończyło by się jakąś tragedią, ucierpiałby albo wodozbieracz albo użytkownik główny, ze wskazaniem na to drugie. Z miską wody można robić cuda niewidy, więc zakup basenu odwleczony, do czasu aż Gad pojmie różnicę między wodą kranówą a wodą pitną. Dziecię wodę z miski o pojemności 3l rozmnaża w sposób cudowny, tak aby starczyło na zabawę młynem wodnym, rozlanie choć po kropelce do każdej zabawki w zasięgu ręki, napojenie napataczających się zdychających futrzaków, umycie połowy balkonu i tym samym stworzenie strefy grożącej upadkiem i rozkitfaszeniem ryjka. I coby tego było mało, zawsze, ale to zawsze ostatnie się wystarczająca ilość płynu, aby Trollson zażył kąpieli chłodzącej, połączonej z przepiórką aktualnie noszonej skąpej odzieży. Niezwykły akt rozmnożenia wody, prawie jak w biblijnej przypowieści o rybach, nieprawdaż?
             Tak dla Mamilli nienawidzącej szczerze osiedlowego placu zabaw - a raczej jego bywalców, balkon to zbawianie. Ba! Mamillowy balkon służy również jako tor wyścigowy podczas przejażdżek rowerowych Steff. Tylko kij od popychania czasem Mamilli wżyna się w różne rejony ciała, mniej lub bardziej cenzuralne, podczas manewru zawracania. No ale czego nie robi się dla zadowolenia dziecięcia swego? Ba! Czego się nie robi, aby nie zostać jękiem i krzykiem wygonionym na pastwę niszczycielskich promieni słonecznych? No właśnie. Dziecko szczęśliwe i wywietrzone, matka przeżyła kolejny dzień upałów bez narażanie na szwank swej alabastrowej cery. Czasem tylko idyllę zakłóca wrzask Steffowej papury, która wnerwiona faktem że nie mieści się jakimś cudem do kociego kosza, zakłóca spokój osiedlowy. Tak jakby wysokość tonu wrzasku rozwiązywała wszelkie problemy - czasem gdy do akcji wchodzi Mamilla, coś tam się rozwiązuje, ale pierniczy zupełnie, bo jak matka śmie zabierać sekator? No jak? Ehhh... Mimo to, kolejny dzień balkonowy zaliczony do udanych.





             

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Jak się wybić...

           Mamilla ostatnio zaobserwowała na niektórych niby parentingowych blogach nowy trend. Dość niepokojący nurt matek, chcących się wybić, zasłynąć, być trendy w blogowym świecie  matczynej "przeciętności". Dla sprostowania żaden z obserwowanych i odwiedzanych przez Mamille blogów nie powinien poczuwać się do przynależności do owej grupy.
           Mamilla przyuważyła że im bardziej wredny, opluwający i ociekający epitetami wywód na temat czegokolwiek, wycelowany w tradycyjne, z zasadami i zakazami wychowanie dzieci tym lepiej. Przecież własne, osobiste dziecko nie czyta mamusinego bloga więc można do woli obrażać, wyśmiewać i ironizować, wkładając w swoje wypowiedzi cały alfabet epitetów, jakich raczej żadna matka nie chciałaby usłyszeć z ust swego nieletniego. No ale w sieci? No w sieci widocznie można wszystko - nawet staczać się na poziom rynsztokowych zaczepek. Pisać wolno każdemu, jak chce i o czym chce, ale  matkom czasem nie wypada. Ba! Czy jedna matka ma prawo opluwać i krytykować metody wychowania drugiej matki? Czy ma prawo bezpodstawnie oceniać inną matkę? Mamilla wątpi w to, że niektóre blogi powstają z potrzeby dokumentowania i utrwalania wspomnień macierzyńskich. Wiele blogów matulowych powstaje z chęci pokazania się, wybicia w świat. Jestem matką hardcorem, tak ekstra "wychowuję" dzieciaka - w poczuciu niepoczuwania się do niczego, nie-szacunku i nie-zasad, bo tak jest cool. Niech dzieciak wychowuje się jak chce, najwyżej później chatę mi spali, albo przepijać będzie moją emeryturę.
           No i znów nie o taką notkę Mamilli chodziło. Miało być bardziej o tym jak niektóre kobietki chcą być na piedestale, szokować, być zauważane kosztem wplatania czegoś budzącego sprzeczne emocje w swoje blogi macierzyńskie ( parentingowe, mamusiowe). Pisząc o remoncie mieszkania, używają wszystkich kobiet lekkich obyczajów do opisania w jaki to sposób  mogą sama sobie przyznać tytuł "ch***w*j Pani domu" czy czegoś innego powstałego na potrzeby reklamy swej  super osoby. Żeby był szum, żeby była zabawa, żeby się działo... Witki opadają. Tak trudno dziś wyróżnić się wśród innych rodziców? A jeśli tak, to w ogóle po co? Dzieci mamy na pokaz? Czy z miłości i do kochania? No sorry Mamilli macierzyństwo nigdy nie kojarzyło się z zawodami. A tu konkursy, wyścigi na każdym kroku. Która szybciej urodziła, która wcześniej zaszła, której poszczęściło się dłużej karmić piersią. Której maluch  zaczął szybciej chodzić, a stać a latać? Która miała szczęście i urodziła dziecko naturalnie, a która miała komplikacje. Który maluch już mówi, który już nie budzi się w nocy, który siada na nocnik. Zawody, wyścigi... Dzieciaki przygotowane w 101% do wyścigów szczurów - na bank przyda im się w przyszłości. Mamilla codziennie modli się o zdrowie dla Steff i dziękuje że ma zdrowe, wspaniałe dziecko. Czy niektóre matki choć raz były wdzięczne losowi za cud jakiego dane im było  być udziałem? Po co? One się tylko lansują...


Mamillowe wspominki...

Steff  w 3D ;)


sobota, 7 czerwca 2014

Zawiecha...

                Mamilla jak już pisała - ma zawiechę.  Przegrzanie systemu, rutyna i ciągłe czekanie aż coś ruszy do przodu rozbiło kobicinę. Ileż można być samotną matką i znosić wybryki ojcomęża singla? Trochę przerąbane mieć " na myśli"  malucha i czuć oddech presji na karku. Dziecko choruje - matka się martwi, ojciec  dostaje zawiadomienie smsem. Matka nie śpi po nocach, dziecko ząbkuje - ojciec  imprezuje, bo niby co ma biedny z wolnym czasem zrobić? Ojcomałż zakupy robi dla siebie, Mamilla dla dziecka o sobie zapomina nagminnie, najwyżej też zje kaszkę na śniadanie. Mamilla chodzi w tym co ma, ojcomałż w tym co sobie nowego zakupi. Trochę Mamilla pękła, ale ileż można mieć chłopa i ojca dziecka tylko na papierze? Ciężko być słomianą żoną i wychowywać dziecko samotnie, pamiętając aby latorośl wzrastała w poczuciu "posiadania" ojca. No nie to żeby Mamilla, miała co do ojcomałża ale no same rozumiecie. Brak żony i dziecka na co dzień zaczyna czynić nieświadomego żonatego ponownym wolnym duchem. Tak więc taka a nie inna sytuacja, plus relacje z Mamillową matulą która coraz bardziej zaczyna pokazywać że ona jest tu "panią domu", a Mamilla ze Steff są tylko na gościnnych występach. No i tak już w sumie od narodzin Steff Mamilla czeka i czeka, aż coś się ruszy, aż coś się zmieni. Ogólna sytuacja dość " dupowata". Mamilla raczej się nigdy nie skarżyła, choć lekko nie było, ale Mamilla też tylko człowiek i to na dodatek kobieta, która musiała na stałe założyć portasy. Od lipca sytuacja trochę ma się zmienić. Plany Państwa J. ruszyły z realizacją. W tej chwili Mamilla w myślach na razie mebluje 4 pokojową chawirę. Bez matuli, bez sąsiadów łażących po głowie, bez zakudłaczonego jedzenia. Bez wścibskich urywających się telefonów... Plany wielkie, obawy jeszcze większe. Co i jak będzie pokaże życie. Cóż Mamilli przyjdzie w końcu dorosnąć, na obczyźnie. Trzymajcie kciuki i módlcie się żeby nas nie deportowali na własne życzenie. 

Tak żeby troszkę optymizmem zawiało jakaś fotka...
Bardziej składna notka  i sensowna będzie jak Mamilli się "poprawi"...

Steffowy foch na poprawę klimatu ;)
 

 

niedziela, 1 czerwca 2014

Mamilla dziękuje...

            Mamilla dziękuje za wszystkie pozytywno-pochlebne opinie dot ostatniego sukienkowego postu - Mamilla durnowata kupiła sukienkę, ba! Nawet taniej niż zamierzała bo była przeceniona, tylko rozmiar większą bo tak się długo zastanawiała aż została w sklepie tylko jedna sztuka, cóż trzeba dołożyć różnicę ceny i dopasować co nieco... Jedna sukienka jednak nie ratuje sytuacji więc Mamilla rozpacza dalej i szuka czegoś jeszcze. 
             Mamilla również przeprasza że ostatnie kilka dni była raczej biernym czytaczem blogów mamusiowych. Niestety jakaś ogólna zawiecha Mamillę dopadła i Mamilla nie potrafi nawet logicznie komentować, cierpliwie czeka więc aż ten stan będzie stanem minionym. Całą sytuację skomplikował niespodziewany przyjazd Mamillowego małża i pewna sprawa dotycząca Mamillowo-małżowych planów na najbliższy czas - ale o tym kiedy indziej jak owa sprawa stanie się " pewniakiem 101%" chwilowo Mamilla zapeszać nie chce.
             Mamilla obiecuje że wszystko nadrobi - jak się jakoś ogarnie... ehhh jakoś...

Coby tak na pusto nie było to kila fotek Mamillowej prze pięknookiej dumy...


Proszę nie regulować odbiorników - Steff wywaliła orła wprost na rurę od kaloryfera - no comment...






CDN...