czwartek, 27 marca 2014

Mama na szóstkę!

          Dzięki Pani K. - Matce pod napięciem, Mamilla  ma niebywałą i pewnie jedyną okazję obnażyć się ze swoich gadżetów ułatwiających obsługę Trollsona ;) Ogólną zasadą zabawy jest ujawnienie gadżetów, które pomagają mamie działania godne oceny celującej.

          Ogólnie Mamillowy Troll jest dzieckiem dość wymagającym i kombinowanie przy nim jest wręcz wskazane. 

1. Hitem Mamillowym nr 1 jest sprzęt zwany potocznie leżaczkiem bujaczkiem. Świetna sprawa, przy małym wredalu, który od pierwszych dni życia łaknie ekstremalnych wrażeń. Steff do dziś korzysta z leżaczka, ale w sumie już tylko na czas posiłków w pozycji siedzącej. Dawniej spędzała w nim czas na zabawie i obserwacji. Okazał się mega skutecznym unieruchamiaczem kiedy mała stała się nazbyt aktywna, a akurat trzeba było mieć wolne ręce i spokojne sumienie. 






2. Mamillowym pomocnikiem i zarazem niezbędnikiem Steff w rytuale zasypiania jest Pan Króliś. Jak się niedawno okazało jest to zając, ale mniejsza o to ;) Bez Pana K. niema spania. Pan K. pojawił się w momencie kiedy Mamilla zorientowała się że maleńka Steff w trakcie ssania piersi i zasypiania ciągnie się za włosy, jednocześnie sprawia sobie ból. Taki trik nerwowy. Ucho Pana K. zostało podstępem wciśnięte małej Steff w łapkę  zamiast kępki włosów i tak już zostało Teraz pojawienie się Pana K. w łapkach Steffowych zwiastuje nadejście drzemki lub udania się w sen nocny. Pan K. jest wyświechtany że łoj, ale niema nawet kiedy się ogarnąć. Taki los bycia niezbędnym.


3. Mamillowym pomagaczem na pozycji trzeciej jest kosmetyk. Z racji tego że Steff jest mimo wszystko wrażliwcem, Mamilla musiała znaleźć coś co pomoże jej walczyć z przypadłością Trollową. Na pomoc przyszedł Krem SOS Nivea. Pomógł Steff pozbyć się trądziku, plam atopowych, suchości na policzkach. Świetnie sprawdził się też przy lekkich otarciach czy swędzącej skórze. Steffowy tata również chwali sobie ten kremik i jak tylko ma możliwość to smaruje nim sobie buźkę po goleniu ;) Mamilla czasem podkrada go i wciera w łapska ;)



4. Na czwartym miejscu u Mamilli jest rzecz dość popularna i raczej niedoceniania. Mamilla też nie doceniała cudu jakim jest termos, dopóki Trollik nie przerzucił się na butlę a jednocześnie nie odpuścił dwukrotnego wstawania w nocy na mleko. Aby nie musieć kombinować z temperaturą mleka i studzić butli 15 min pod zimną wodą Mamilla przez jakiś czas używała dwóch termosów. Jednego ze wrzątkiem, drugiego z chłodną przegotowana wodą - ten robił raczej jako bidon. Tym sposobem Mamilla nie musiała kombinować z termosami na butelki, podgrzewaczami do butelek i gotowaniem wody o 3 nad ranem czy innej absurdalnej porze jedzenia. Chwała temu kto stworzył termos. 



5. Kolejnym tworem cywilizacji bez jakiego niemowlęctwo Steff byłoby raczej przerąbane jest Mleko Bebilon AR, oraz Bebilon Nutriton. Oba produkty pomogły Steff w walce z refluksem. Gęste mleko z czasem Mamilla zastąpiła Nutritonem - substancję do zagęszczania pokarmów. Nutritonem do dziś Mamilla podsypuje Steffowe nocne i wieczorne mleko - dla spokoju Steffowego brzuszka, który nie przywykł jeszcze do końca do dużej ilości rzadkiego płynu. Nutriton i mleko AR Mamilla zawsze będzie polecać każdej mamie której maluszka męczy ulewanie. Ulewania i refluksu nietrzeba tolerować i przeczekiwać.

6. Gadżetem idealnym dla matek którym sen z powiek spędza rozkopujący się pół nocy maluch jest śpiworek. Mamilla intensywnie z takich worków korzystała w okresie 0-4mc Steffowych. Wygoda i szybkość w zmianie nocnej pieluchy to plusy posiadania śpiworka. Wygoda Mamillowa skończyła się po 4mc, gdy Steff zaczęła sama się przekręcać w czasie snu, śpiworek zaczął  być traktowany przez nią jako szmata pętająca i krępująca ruchy i niestety... Mamilla znów wstaje po nocy i przykrywa kręcioła.

 

No i to chyba wszystkie Mamillowe wspomagacze. Mamilla jest panikara, więc większą część życia Steffowego panikowała, zamiast szukać udogodnień dla siebie. Teraz Mamilla jest mundra bo wie że niektóre sprawy trzeba olać, a nie siedzieć i patrzeć jak dzieciak śpi ;) 

No więc Mamilla z chęcią dowie się jakimi wspomagaczami posiłkują się Ewa , Kasia  i Anita Chwalcie się kobiety!

A Mamuście pod napięciem jeszcze raz dziękuję za wybór i sorry za zwłokę ;) :*






 

niedziela, 23 marca 2014

Było, minęło...

             Jak nigdy ostatnie kilka dni Mamillowych i Steffowych minęło jak z bicza strzelił. Jak nigdy było dość intensywnie. Chyba taki lifestyle bardziej odpowiada Steff mniej Mamilli...

Piątek.
           Jak już Mamilla zapowiadała, piątek odbył się pod hasłem "Mamo, to Ja". Szczerze to Mamilla do samego końca nie wiedziała czy tachać Trolla na miasto i ryzykować odwalenie publicznego poniżającego cyrku z racji nieodbytej w odpowiedniej porze drzemki. Ale jak to mówią " bez ryzyka niema zabawy". Dla poczucia się pewniej Mamilla zabrała na imprezę Steffową Chrzestną. No i co? No i to, że jak zawsze Steff Mamillę zaskoczyła. Dziecko wytrzymało  praktycznie bez jedzenia i picia oraz zmiany pieluchy te 4h. Mamilla myśli że motorem napędowym tego stanu była obecność wieluuuu innych dzieciaków, kilka zabawek i możliwość biegania po całej sali wykładowej. Steff od czasu do czasu kładła się tu i ówdzie dając znak że raczej powinna teraz być gdzie indziej, ale brana na łapska wyrywała się i zapsztalała dalej. Zgona dziecko wywaliło dokładnie w momencie opuszczenia budynku  kiedy tylko koła Steffowego wehikułu wyjechały na uliczny chodnik. Wychodzi na to że Mamillowe dziecię to perpetum mobile bo po dotarciu do domu (15 min w korkach), Steff szlała dalej aż do 20stej... 
             Opinia Mamilli o warsztatach? Hm... Mamilla nie dowiedziała się niczego nowego czego nie wiedziała wcześniej. Warsztaty raczej w formie wykładów, dość ogólnikowych, atmosfera senna i duszna. Duża ilość maluchów sprawiła że chociaż matki miały co robić, jednocześnie nie moc skupienia się wynikająca z tego samego powodu wykluczały "aktywne słuchanie". Obiecane gadżety, prezenty i nagrody to ogólnie rzecz biorąc dwie próbki kosmetyków na krzyż + gazetka "Mamo, to ja" z października zeszłego roku. Szał... Impreza szumnie reklamowana, lecz raczej skromnie zorganizowana. Z ciekawości można pójść, pogadać z innymi mamami, powymieniać ochy i achy nad dziećmi ( znaczy ochały inne mamy nie Mamilla). Czy Mamilla poleci warsztaty innym mamom? Poleci aleee... Tylko jeśli kręci je chustowanie, nie wiedzą jak i czym się karmi dzieciaki, maluch ma jeszcze kolkę ( posłuchać o wspaniałym Espumisanie), mama ma wolne przedpołudnio-popołudnie okrutnie się nudzi i ma z kim zostawić malucha.
Sobota minęła pod znakiem zakupowym. Troll z racji przegrzania kopytek, został uszczęśliwiony parą tak sobie gustownych adidasków - niestety wybór bucików dla chodzącego Skrzata o dł. stopy 12,5 jest dość ograniczony. Zakup mega trendy ciuchów z wyprzedaży tescowej uświadomił Mamillę o tym jaka z niej wyrodna matka. Ciuszki jakie Mamilla przywiozła do chaty okazały się lekko maławe, rękawy to tak o jakieś 3-4cm. Spodnie za duże, ale wiadomo Troll dorośnie. Żeby było zabawniej Mamilla na zakupach miała manekina ze sobą. A no i Mamilla dzień wcześniej kupiła Trollowi buty tramkowate za duże o ponad rozmiar, ale to można Mamilli wybaczyć bo nie miała już modelki ze sobą.
Niedziela w terenie. Piękna pogoda, wypad do rodzinki. Ciocie-babcie za Mamillę odwalały żłobek jednodzieciowy. Dziecko wytarzane we wsiowym błotku z żałobą za paznokciami, lecz szczęśliwe jak nigdy padło o 19.

Trochę chwalenia się...

Warszataty...

 
 Smocza drużyna ;P
  Zmęczenie materiału ;)



No i wsiowo...


Tak... Dziecko chodziło na czworaka ;)





wtorek, 18 marca 2014

Warsztaty Mamo to ja...

           Mamilla już jakiś czas temu zapisała siebie i Steff na warsztaty Mamo to ja w LbN. Na szczupaka wśliznęła się Mamilla w grupę matek dzieci od 0-12mc. Impreza 21go a Steff 26 kończy rok ;) Warsztaty odbędą się już w piątek w hotelu Victoria. Problemem jest godzina warsztatów, znaczy problemem dla Mamilli. Aby podpisać "listę obecności" trzeba być na miejscu już o 10:30 rano, przewidywany czas całej imprezy do godziny 14:30. Trochę długo jak na wypad z dzieciakiem. A jeszcze ciekawiej jest, gdyż godzina imprezy zbiega się z czasem drzemki Steffowej. Mamilla już za wczas panikuje. Wiadomo zawsze Mamilla w sytuacji podbramkowej może opuścić imprezę, kiedy mały terrorysta zacznie odwalać cyrk. Ale... Jest jeden szkopuł. Która matula była na takiej imprezie to wie że dla samego posłuchania się tam nie idzie ;) A mianowicie impreza naszpikowana jest konkursami, losowankami i darmowymi podarunkami. Ale żeby coś sobie wylosować albo odebrać gwarantowane upominki trzeba siedzieć do końca, na dzień dobry dostaje się tylko coś do przegryzienia i do popicia. 
            I co tu począć ma Mamilla? Wlec Trolla i liczyć na to że obecności innych dzieciaków, tudzież zamieszanie na sali znokautują drzemkę? Wiadomo Steff bez drzemki przeżyje, gorzej jak krzykiem i płaczem będzie się domagała spanka tu i teraz, a to łatwe nie jest. Mamilla musi na wszelki wypadek zabrać cały majdan drzemkowy - obowiązkowego zająca, smoka i może kubek z mlekiem żeby wiochy nie siać z butelką. Poza tym coś do jedzenia, żeby zagłuszyć "aammm aaamm!!!" i litr wody żeby smok wawelski siedział w miarę cicho.
            Co by nie było jakoś Mamilla się wybierze. Głód zdobycia czegoś fajnego dla Trolla jest większy niż lęk przed publiczną matczyną porażką. Zresztą same matki będą, więc wiedzą co to wiocha  w wykonaniu potomka. Nic co matczyne, nie jest nam obce! 

Ps. Któraś mamuśka się wybiera? A może już byłyście, odwiedziłyście? 
Aktualny plan warsztatów, oraz zapisy na stronie: http://modanabrzuszek.pl/

niedziela, 16 marca 2014

Relaks przed TV...

                 Gdy matce się nie chce nic. Nie chce się żyć, ani nie żyć, bo kto się dzieckiem zajmie. Włosy osiągają modne jakiś czas temu ombre, pazury skracają się same z każdym kolejnym zmywaniem garów. Pory skóry nie są już rozszerzone tylko gładko zapchane, dres idealnie dostosowuje się do naturalnych miejsc zgięcia ciała. Naturalne futro już dawno nie było przycinane, tudzież usuwane. Po dziennym maratonie z latoroślą, która sprawdza wytrzymałość twoich mięśni, nerwów i kanapy w odporności na plamy, walisz w kimono gdzie popadnie zaraz po tym jak dziecię w końcu łaskawie uda się na spoczynek. Wieczorem doczłapujesz do lodówy, chwytasz zimna parówkę i popijasz litrami wińska żeby się zrelaksować. Jest ok. Wszystko jest ok, wyglądasz jak wyglądasz ale co tam, w nosie masz opinie teściowej i uwagi sąsiadki że może czas coś ze sobą zrobić. Na wszystko masz wywalone, bo tak. Nic nie zakłóci Twojego dobrego samopoczucia, nawet fakt że Twoje włosy są tak tłuste że można frytki na nich smażyć, ale do czasu.
              Włącz TV i płacz. Płacz bo już Cię ściga Perfekcyjna, za stos naczyń w kuchni i odciski dziecięcych paluchów na szybach. I w dodatku Gadźeciara wrzeszczy że nie masz najnowszych super trendy badziewi do sprzątania, prania czy gotowania. Już Sablewska grzebie Ci w szafie, bo na Twoje dresy patrzeć nie może. W kuchni Guzik likwiduje Twoje zapasy rozluźniaczy wieczornych, a inna taka daje wykład żebyś wiedziała co masz kupować i wiedziała co jesz. Pseudo Sexy Mama, próbuje udowodnić że jako mama musisz być sexy, bo bez sexy to już nie mama. Więc za fraki z podłogi podnosi Cię jakiś klapek czy Chodak i za wszelką cenę chcę coś robić z Twoimi pośladkami czy cyckami, a w tym czasie inna Super zajmie się Twoim maluchem.
               Da się być super, extra, wow Superwomematką? Da! One Cię zmusza żeby tak było. Gdyby jednak żadna z nich nie dała Tobie rady to zawsze możesz udać się na jakiś Szczyt po jakiś Eliksir Młodości i wspomóc się skalpelem czy innym cudem w dążeniu do bycia idealną matką, żoną a przede wszystkim kochanką.
                W ramach wyjaśnienia, Mamilla uwielbia TV za to że codziennie daje powód aby wypić ten kieliszek wina więcej po męczącym dniu. Relaks, dobre samopoczucie i TV już od dawna nie idą w parze, nie gdy stajesz się matką i chociaż przez kilka minut chcesz mieć wywalone na wszystko.

sobota, 15 marca 2014

Steff i wiosna...

           Mamilla poczuła wiosnę. Steff poczuła ją również. Z racji "brania przez cholerę" Mamilli, dziecko spędza teraz poza domem co najmniej godzinę dziennie. Co najmniej godzina dziennie przy dobrym wietrze a raczej jego braku, przeznaczona jest na wypad do piachu. Dla świętego spokoju i innych mniej ważnych powodów w stylu wit D itp. dziecko jest wywalane na dwór. Ponieważ na otwartym terenie Mamilla w małym stopniu ma tylko wpływ na poczynania Steffowe, Mamilla wywala dziecko do piachu na placu zabaw. Steff nie kręcą karuzele, nie rajcuje ją huśtawka, w nosie ma drabinki. Najlepszy jest piach. Mamilla myśli że jest to alternatywa dla zakazu grzebania w domowej kociej kuwecie. Choć dziecko rozrajcowane kilkunastominutowym grzebańskiem w syfiastym podłożu potrafi się zagalopować i szuka skarbów w kocim wychodku, zaraz po powrocie ze spaceru.
           Co Mamilla lubi w wypadach do piachu? Spokój i komfort. Spokój wiadomo, dziecko bawi się i tyłka nie zawraca, a komfort przede wszystkim psychiczny, bo matka nie musi strugać wariata i wymyślać cudów na patyku, aby Troll czuł się usatysfakcjonowany z zabawy. Jazda zaczyna się gdy w łapy Trollsonowate trafi kamień, patyk, czy kapsel lub inny znak cywilizacji. Dziecko odwala cwaniacki numer odwracając się plecami i niepostrzeżenie  smakując wygrzebaną zdobycz. W tych momentach Mamilla zastanawia się co jest bardziej HARD - kocia kuweta czy  piasek na placu zabaw. Co lubi Steff? Piach... Piach, piach... Grzebanie, sypanie, miętolenie, rozgrzebywanie. Mamilla obawia się że może to zaowocować  nałogiem.  Czego Mamilla nie lubi w piachowaniu? Momentu kiedy Mamilli zaczyna się po ludzku nudzić stanie nad grzebaczem i zbliża się czas powrotu, próbuje wtedy zgarnąć latorośl do wózka. Zaczynają się sceny jak z egzorcysty. Piaskowy ludek wyciągnięty z piachu roztacza wokół siebie drażniącą oczy, nos oraz gardło sypką mgłę. Wytarzane w piachu dziecię ni cholery podobne do tego przywleczonego z domu, przy akompaniamencie pisków i krzyków przeradzających się w płaczliwe zawodzenie ląduje w spacerówie. Na wszelki wypadek Mamilla zapina Trolla, bo powoli zaczyna w dość extremalny sposób rozkminiać różne drogi ewakuacyjne. Szybkie oddalenie się z "pogrzebaliska" spowodowane jest chęcią jak najszybszego pozbycia się piachu z Mamillowych ust w dość niekulturalny sposób. Steff tego momentu wypadu do piachu chyba też nie lubi, bo zawodzi połowę drogi do domu. Pomimo tego plusem wyprawy jest to że Troll zasypia jak noworodek i śpi jak suseł, a kolejnego dnia jest powtórka z rozrywki.
              Dziś było inaczej. Pogoda wietrzna i mokra. Za oknem wyją wilki - znaczy zawodzi wiatr. Dziecko wstało o 5, przekupione z jękami i stękami przydrzymało do 7. W dzień niecałe godzinka kiepskiej i przymuszonej drzemki. Troll niczym zombie snuł się po mieszkaniu. Spaceru i piachowania brak. Zasypianie na noc - masakra. Chyba Mamilli trafił się osobisty żywy barometr taki szwankujący na niepogodę. 


Piach...
 Tyle piachu... Piachhh...




 Tak...  Steff liże kamień... Nie żeby specjalnie...


A tak reaguje Troll na "nie wolno!"... Matka se pogadać może... 




poniedziałek, 10 marca 2014

Mama nie może!

                Post okazyjny. Z okazji jebnięcia w krzyżu Mamillowym post o matkach bez mężnych i dzieciach bez ojcowych. 
                Ponieważ Mamillę dziś walnęło w krzyżu  i niedomaga, co się zdarza raz na 2-3mc i przeważnie w samo apogeum Steffowej aktywności fizycznej, Mamilla przypomniała sobie czego nie może.  A mianowicie jak każda matka Mamilla nie może być chora. Uświadomiła ją w tym wszechwiedząca telewizja. Jak na złość wszystko na niebie i ziemi czyli w tv krzyczy że "MAMA nie może być chora!". Tak oto wrzeszczy dziecko do ojca w jednej z reklam cudownego leku na ból gardła. Mamilla poirytowana - bo kurna, czego niby mama nie może być chora? Zaraz za dupą, kolejna reklama w tv i mega hasło "zawsze z tobą MAMO!". A czego nie "Zawsze z tobą TATO?".  I następna z mega hasłem "Wspieramy MAMY!". Nosz k... A ojców już wspierać nie trzeba? Nie no przecież raptem wszystkie dzieciaki w reklamach to półsieroty. Ojca brak. Ojciec zapewne wozi się mega autem w najnowszej reklamie Toyoty czy czegoś takiego, tam matki niema bo matka żłopie syrop na kaszel w reklamie bo przecież MAMA nie może być chora. A dla dzieci "MAMY sposób na przewianie", ojciec niema...
               Wszędzie tylko mamo, mamo... Gazety też wołają "mamo!". "MAMO, to ja", "MAMA i dziecko", "Poczytaj mi MAMO!", "Opowiem Ci MAMO", "M jak MAMA".
                Dzieci ojców nie mają, nikt ojców nie wspiera, więc ojcowie chorzy i nawet w tej chorobie nic poczytać nie mogą no bo czyta mama. Wiadomo, mama to mama, no ale kurcze żeby wszystko na matki zrzucać? XXI wiek, wszędzie podkreśla się jak ważną jednostką w życiu dziecka jest ojciec, a tu taki zonk... Czy Mamilla przesadza? Może trochę, no ale ileż razy na dzień można słuchać jak to matka chora być nie może, bo przecież dzieckiem nikt inny się nie zajmie. Ojciec był ale się zmył. Masz babo placek. A raczej "masz matko dziecko!" ( to se radź ).

sobota, 8 marca 2014

Zombie...

               Steff dziś wieczorem zmieniła się z zombie. Mamilla sama do końca nie zna przyczyny. Pół dnia spędziło dziecko tylko z matką, więc możliwe że to od tego. Gdy tylko wieczorową porą dziadki wróciły na chatę, małemu Trollsonowi już zwykłe krzyczenie z radości nie wystarczyło. Jak tylko  rodzinka usiadła na dupskach dziecko odwaliło pokaz. Stojąc na środku pokoju, coś sobie pomachało główką, coś po swojemu pokminiło i nagle zaczęło się obracać wokół własnej osi. Obróciło się trzy razy i puściło pędem po mieszkaniu. Steff z wyciągniętymi przed siebie rękami zataczając się po mieszkaniu wyglądała jak małe zombie. Z racji pokazu przedpremierowego sztuczki, widzowie byli w lekkim szoku. Mamilla pognała za małym pijakiem. Złapany Trollson piszczał z radości, puszczony znów pognał na środek pokoju i dał powtórkę z rozrywki. Niby śmieszne, ale trochę niebezpiecznie. Po 10 min takiej "zabawy" kiedy to dziecko mało co nie zaliczyło zderzenia z komodą, babka zaczęła wrzeszczeć żeby coś ze Steff Mamilla zrobiła, bo ona skłonna jest dostać zawału - babka nie Steff. Na szczęście, po niedługim czasie małe zombie zaczęło marudzić coś o spaniu. Zgon nastąpił o godzinie 17:50 - szacowana pora pobudki niedzielnej 6:50, choć Mamilla chciałaby się baaardzo mylić. 
               O takich kręciołach jakiś czas temu pisała Ewa-Mama Steffiego ->http://kartkazkalendarza.blogspot.com/, Mamilla się zastanawia czy ze Stefanką wszystko ok, bo Steffano był troszkę starszy jak odkrył tą fascynującą zabawę. Żeby nie było że z Mamillowym nadpobudliwym dzieckiem jest coś nie hallo... Niby z dzieckiem wszystko ok ;) Niby tak... Ale czy 11mc niemowlak biegający po mieszkaniu jest normą? Schodzący samodzielnie z kanapy i wspinający się na przedmioty aby sięgnąć wyżej? Zaczyna powoli włazić na schody w pozycji wyprostowanej... Tylko kurde zębów coś mało ma :D

Taka kmina... 


 

środa, 5 marca 2014

Ja Mamilla durnowata...

               Mamilla durnowata jest. Z durnoty swej spowiadać się będzie. Mamilla swą durnotą zagraża dziecku swemu i sobie samej. Ale Mamilla chce też zobaczyć czy macierzyństwo innych mam wygląda podobnie, czy pewne zachowania matek są normą czy tylko Mamilla jest najdurniejszą z możliwych matek. 
               Mamilla durnowate pomysły ma i durnowate odchyły. 
               Mamilla co najmniej 2 razy dziennie, z rana i z wieczora dłubie dziecku swemu patyczkami kosmetycznymi w nosie. Wyciąga co pokaźniejsze rogate stwory i z głośnymi bekami pokazuje dziecku. Żeby dziecku nie było nudno i nie uciekało przed zbrodniczą działalnością matki, dostaje jeden patyczek do ciumkania. Patyczek zostaje odebrany gdy wata z któregoś końca trafia do paszczki Trollsona. Raciczki Trollsonowe przycinane są na śpiocha. Nożyczkami metalowymi, ostrymi, dla dorosłych nawet czasem niebezpiecznymi. Do kompletu dochodzi kąpanie dziecka w misce łazienkowej. Dziecko zachwycone specyficznym basenem, więc chyba jet ok.
                Mamilla na oko robi dziecku swemu wszystkie posiłki. Oko dobrą miarą jest. Na oko kaszka, na oko mleko do kaszki. Na oko Mamilla ocenia Steffowy głód. Miarka jest tylko do robienia mleka, do innych rzeczy jest oko. Natomiast żeby dziecko nakarmić, Mamilla zasypuje Trollsona zabawkami, które choć na chwile utrzymają karmioną przy paśniku. Ostatnio coraz częściej zdarzają się ucieczki z jadłodajni, więc Mamilla gania za Trollem po mieszkaniu wraz z miseczką i danym posiłkiem. Czasem  z lenistwa Mamillowego i braku Trollsonowej zastawy, dziecko spożywa śniadanie w filiżance kawowej - najbardziej przypomina miseczkę. Dziecko tyje i ma się ok, więc chyba Mamilla za trucicielstwo siedzieć nie będzie.
                 Choć dziecko posiada stosy warlających się po mieszkaniu zabawek, to na pierwszym miejscu listy domowych zabawiaczy w tym tygodniu są worki na śmiecie, całe rolki...  
W zeszłym tygodniu na topie były zupki chińskie na zmianę z wytłaczankami po jajach. Zapałki spadły ostatnio o kilka oczek w dół. Poza tym nieodpowiedzialna matka daje dziecku do zabawy: pudełka z lekami, śmietankę do kawy, pojemnik wody morskiej... Inne rzeczy dziecko zdobywa samo, podkreślmy że nielegalnie - Mamilla udaje że jest pryszczata na jedno oko i niby nie widzi. Takim sposobem Mamilla oszczędza sobie stresujących awantur. Jedna awantura mniej jedna zmarszczka mniej widoczna na czole Mamillowym. Dziecko więc "nielegalnie" bawi się pakietami guzików, płynami i szamponami w łazience i papierem toaletowym w kiblu. Apropos... Czy jak to tam. Mamilla zabiera Trolla ze sobą do kibela, choć stara się unikać tzw komory gazowej. Na czas pobytu dziecko dostaje do zabawy pudełko wkładek higienicznych lub rolkę papieru który często wywędrowuje poza teren komory.
                    Durnowata matka czasem porzuca dziecko swe. Najczęściej jak dziecko samo nie wie czego chce i jęczy i marudzi i jęczy okrutnie. Mamillę szlak trafia, porzuca Trolla na 3 min w łóżeczku. Liczenie do 10ciu nie jest najmocniejszą stroną Mamilli i za specjalnie nie relaksuje, za to trzy minutowe porzucanko a i owszem.
                     Poza tym Mamilla kocha swoje dziecko a zbrodni jak dokonywała tak dokonuje bo nerwów tracić nie zamierza, lepiej ułatwiać sobie życie. Najbardziej zresztą kocha dziecko swe Mamilla kiedy dziecko innym życie uprzyksza ( Mamillowa krew ). Dlatego dziecko ma odgórne zezwolenie na napierdzielanie w ścianę ukrytą za kuchennym stołem stolnicą o 6-7rano. A co! Niech nocni imprezowicze ( sąsiedzi studenci i inne zakłucacze nocne ) wiedzą o której się dzień zaczyna. Szczęśliwe dziecko to wkurwieni sąsiedzi, za to usatysfakcjonowana matka ;)
                     O innych durnowatych grzechach względem latorośli swej Mamilla napisze innym razem.

A teraz fotki z serii "Gdy wredne dziecko masz..."

Bój się...

Zamykanie matce drzwi przed nosem...

Meczenie inwentarza domowego...

Tarzanko o 6 rano po Mamillowym wyrku...




poniedziałek, 3 marca 2014

Weekendowo...

             Jak sprowadzić do domu chłopa będącego na wygnaniu? A więc tak. Pokłócić się w środę wieczorem, tak że aż nam w pięty pójdzie, nie odzywać się przez kolejne dwa dni. W sobotę o 6 rano odebrać domofon i wpuścić do chałupy chłopa który wkurzony wpadł wyperswadować pyskatej żonie fochy z głowy. 
             Taka o to była niespodzianka weekendowa u Mamilli i Steff. Szczęka Mamilli w sobotni poranek ledwo co pozbierała się z podłogi. W końcu Mamilla się doigrała. Chłop przy każdej kłótni w kwestii życia na odległość odgraża się że pier**** i wraca do Polski. No i masz babo placek. 6 rano chłop "puk puk" do drzwi. Mamilla w panice. Chłop rzucił robotę i przyjechał babie utrzeć nosa. Małż przypomniał się Steff, która równie w szoku co Mamilla była. Coby od razu nie panikować Mamilla pierwsze 15min do chłopa nic nie mówiła, a w jej głowie już roiła się wizja pukającej do drzwi biedy z nędzą. Ciszę przerwało dziwnie mało obrażone " nie cieszysz się że mąż wrócił?". Szczerze? Mamilla się nie cieszyła - znów w łeb durnowaty popukała ją nędza. Delikatnie więc Mamilla odpowiedziała " nie wiem czy mam z czego...". Chłop z tęsknoty tak wpadł w sobotę z rana, coby w niedzielne południe już ruszyć w drogę powrotną. Taki weekend w Polsce, prawie arystokracją zajechało, a nawet o bogactwo się nie otarło. Chłop na doczepkę się załapał bo współlokator odwoził kobietę do Polski, jeszcze szwagra zabrali żeby też żonie w głowie namieszał. Koszty podróży wyszły więc groszowe, ale wrażenie bezcenne. Na szczęście Mamillowy małż jeszcze jakiejś resztki rozumku ma, pracy nie porzucił, naładowany pozytywnym myśleniem i wizją wspólnej, rodzinnej niedalekiej przyszłości wrócił do De. Wieczorem już nawet smrodek po małżu nie został, a wraz z małżem wyjechała bida z nędzą, więc jeszcze pod most Mamilla ze Steff nie musi się wynosić. 
              Nudny weekend nagle zrobił się mega intensywny i ciekawy. Małż porwał Steff i Mamillę do dziadków a pół dnia, drugie pół na zakupach. Wieczór był tylko dla dorosłych, choć z wrażenia Trollson nie chciał usnąć aż do 20stej z hakiem a to dopiero późna pora... Noc była jeszcze ciekawsza. Mamilla zmieniła pościel na szeleszczącą, co było błędem. Chłop ze zmęczenia kręcił się pół nocy, Steff kręciła się bo ojciec się kręcił i szeleścił. Mamilla wstawała, więc co 30min i albo szturchała starego żeby się nie kręcił, albo przykrywała kręcącą się Steff, więc sama na spała się że oj... Gdyby nie brak snu to Mamilla uznałaby ten weekend za jeden z najlepszych od początku roku. Mamilli znów się upiekło ;)