środa, 27 sierpnia 2014

Po improzowe refleksje...

           Mamilla z familią właśnie powróciła do Niemieckiej chawiry - zimnej i pustej. Dwa tygodnie w PL dały trochę do myślenia. Zaczyna się robić ciężko, choć Mamillowy tyłek siedzi na obczyźnie dopiero trzeci raz... Są plany, są postanowienia i inne przemyślenia. No ale o tym innym razem.

           Mamilla wakacje w PL zalicza do mało wakacyjnych. Jak był czas na "wakacjowanie" to nie było pogody, jak była pogoda to nie było jak "wakacjować" i tak Państwo J, przebębnili 2,5 tygodnia u Mamillowych rodziców, w między czasie zaliczając dwa weselicha.
           Wesele z dzieckiem. Otóż to. Na początku jest fajnie. Och i achy, jakie to śliczne maleństwo. Steff była atrakcją każdej z uroczystości. Dawała czadu na parkiecie i niestety i w kościele przy Hymnie do Ducha Świętego. Nawet Mamilla nie zdawała sobie sprawy jak muzykalne ma dziecko, do momentu kiedy Steff nie zaczęła mamrotać pod nosem niestworzone wyrazy, aby nie odstawać przy innych śpiewających "Ojcze Nasz...". Niestety Kościół nie jest miejscem w którym Steff ulega przeobrażeniu z małego diabełka w grzecznego aniołka. Skubaniec łaźi po Kościele jak po własnym podwórku, siada na klęcznikach i wspina się na boczne ołtarze, drze papure przy próbie grzecznego usunięcia delikwenta poza teren przykościelny. Metoda  "co 15min zmian" nie pomogła. Jak dziecko pilnował łojciec, to dziecko darło się "mama" jak pilnowała Mamilla to dziecko szukało łojca. Obecność innych łazików nie pomagała.
           No ale jak wiadomo, punktem kulminacyjnym każdego ślubu jest tzw pochlaj-party czyt. wesele. Zabieranie dzieciaka na taką imprezę wiąże się z wielkim ryzykiem. W najlepszym wypadku owe ryzyko będzie związane z tym że maluch zwieje starym przy próbie zatrzymania w jednym miejscu (nie ważne czy to parkiet, ręce starych czy miejsce za stołem) i uświni się niemiłosiernie przy "dobrej zabawie". W najgorszym przypadku i raczej najczęstszym, żaden z rodziców nic nie zje, nie wypije, nie pobawi się, nie porozmawia nawet w systemie "teraz ty pilnujesz...". Każdy z rodziców zostanie wysmarowany, zwiniętym ze stołu kawałkiem: wędliny, śledzia, ciasta itp itd. Gnojek zacznie się wydzierać akurat przy śpiewaniu "sto lat" bo nie dostał kieliszka, a matka oberwie z kopa w wytapetowaną na tę okazję facjatę powstrzymując małego Gnoma od próby ściągnięcia ze stołu obrusu wraz z cała zawartością suto zastawionego stołu. Puszczenie w takiej sytuacji smarkacza "samo pas" grozi utratą miejsca za stołem na czas imprezy i łazikowanie po terenie imprezy aż do momentu kiedy maluch wyraźnie nie oznajmi zmęczenia i chęci pójścia w kimono.
Ale impra ze Steff to pikuś. Mamillowy Trollson przy pierwszym odruchu tarcia oczu, ze wszystkich imprez został oddelegowany spać do dziadków, aby starzy mogli w końcu się nażreć i nachlać za tą darowana kopertę ;)
           Gorzej jak brak wyobraźni rodziców i chęć imprezowania wraz ze wszystkimi nie idzie w parze z macierzyństwem. Chociażby taka oto scenka. Godzina 23 z minutami, Steff wali kimonko w spokoju już od 3h. Małż już ciepły, Mamilla szaleje. Nagle słychać ryk. Ryk miemowlaka bujanego na siłę w wózku w kącie sali. Krzyk wzmaga się wraz z głośnością muzyki granej przez zespół. Matka widać że zmęczona, w końcu bierze malucha ok 9-10mc na ręce i przemierza z nim salę weselną, aby go troszkę pobudzić.  Maluch ma oczka jak zapałki, ale zabawiany przez innych weselników i pijanego ojca, ciągnie dalej imprezowanie. Ba! Z daleka widać że szkrab jest trochę przegrzany - włoski ma mokre, grube frotte skarpetyna stópkach  a na grubą bluzę nałożoną kamizeleczkę. Mamilla nie wytrzymuje. Pyta siedzącą obok znajomą, o co kamman. Znajoma odpowiada " a bo wszyscy znajomi i rodzina są na weselu i nie mieli z kim zostawić malucha". No hello! Impreza trwa od g.17, jest godzina 23! Nie za długo maluch już się męczy? Czy jest mus, tak męczyć malucha, bo się chce być na imprezie? W imię czego niby?
          Inne przejawy rodzicielskiego braku wyobraźni to między innymi zabieranie kilkulatków na całonocne party, bez możliwości odwiezienia do domu o odpowiedniej godzinie. Ale jest i na to rada. Jaka? Zostawić śpiącego malucha w zamkniętym samochodzie i wrócić do stołu.
Super sprawą jest też zostawienie malucha bez nadzoru, licząc że przecież na imprezie jest tyle ludzi że jakby co to ktoś na pewno da nam znać, że coś się stało z dzieciakiem. Takie maluchy zostawione samym sobie grzebią obcym babom po torebkach i ściągają weselne dekoracje z sali. Próbują dostać się do zostawionych przed budynkiem samochodów, czy włażą obsłudze do pokoi socjalnych. Wynoszą  kubki z piwem z wiejskiego stołu, i kradną papier z toalety aby dla draki rozwinąć go na parkiecie wśród tańczących par. A co tam! Gościom wolno wszystko!

          Mamilla pamięta do dziś jak matula wraz z nią i bratem wracała do domu z wesela wcześniej, często nie doczekawszy oczepin i tortu. Matula nie narażała Mamilli na zaczepki pijanych wujków i tępiła chęć zaśnięcia na weselnych ławkach. Ojciec Mamillowy trzymał fason do momentu aż rodzina nie wróci bezpiecznie do domu, sam wracał aby zostać do końca i ewentualnie pomóc w sprzątaniu. Czy tacy rodzice to dzisiaj już rzadkość? Gdzie przekonanie że dziecko jest najważniejsze? Imprezowanie jest fajne, ale wszystko można z głową.







sobota, 16 sierpnia 2014

Porządki w szafie Steffikowej...

Mamilla zrobiła porządki w szafie Steffikowej. Jak wiadomo dziecko rośnie, a wraz z każdym zakupem ubywa grosza w kieszeni. Mamilla postanowiła przeprowadzić małą akcję zarobkową ;) Zbieramy na jesienne zakupy dla Steff :)

Mamilla na magazynowała sporo perełek po Steff i z racji wiadomej przeprowadzki musi troszkę upłynnić ciuchowe zapasy. 

Więc Mamilla przedstawia perełki ze Steffikowej garderoby. 

Ceny myślę że są przyjemne. Znacie Mamillę i wiecie że kitu nie wciska, więc wszystkie ciuszki są w stanie idealnym, są modne i zadbane :) 
Jeśli coś się komuś spodoba to zapraszam do kontaktu przez meila, czy w komentarzu... Na FB też można Mamillę spotkać, choćby tu: https://www.facebook.com/Mamillowo?ref=hl <- tutaj też Mamilla utworzy mały album. 

Mamilla schomikowała też dużo ciuszków na maluszki od 0-6mc, więc jak ktoś chętny to proszę o sygnał ;) Nawet na chłopczyka coś się znajdzie :)

Zapraszam!

Buciki Pepco r. 21 - na nóżkę 12-12,5cm Cena 5zł +Koszt wysyłki
 
 


Buciki jesienne Cupcake r. 20 - na nóżkę 12 - 12,5 cm Cena 25zł + KW Stan idealny :)



Tutu Mamillowej roboty r. na 9-18mc Cena 10zł +Kw Stan idealny


Sukieneczka r. 74 - posłuży dłużej Stan idealny Cena 8zł + Kw

Sukieneczka r. 12-18mc Stan idealny Cena 8zł + Kw

Balówka ;) r. 6-9mc - spokojnie do roczku starczy  :) Cena 10zł + Kw

Balówka r. 12-18mc - na Steff za szeroka Stan idealny Cena 10zł + Kw

Koszula H&M Stan idealny r. 74 Cena 8zł + Kw

Kurteczka 6-9mc - posłuży dłużej, do kompletu są rękawiczki - leciutka, ocieplana zimówka Stan b.dobry - zamek się zacina, poza tym super :) Cena 15zł + Kw


Bluzeczka kąpielowa ;) r. 12-18mc Nowa z metkami 10zł + Kw



Welurowy kombinezon w stylu retro ;) r. 74/80 H&M  Stan idealny Cena 10zł + Kw


Buciki r. 20 - dł stópki 12-12,5 cm Stan idealny, ocieplane, leciutkie jeszcze z pudełkiem Cena 25zł + Kw

Futrzane kozaczki - posiadamy dwie pary: dł. wkładki: 10,5cm i 11,5cm Obie w stanie idealnym Cena 10zł/para + Kw


Spodenki 3/4 r. 74 Cena 8zł + Kw Stan idealny



Majciochy na pampersiaka ;) r. uniwersalny - pasują od 3 do 12mc Po 3zł za sztukę, stan idealny :)



Kałuża-ki ;) r. 4(20) dł stopy 12-12,5 cm Stan idealny Firma TU Cena 10zł + Kw



Buciki koronkowe F&F r. 12-18mc Nowe nienoszone,Cena 10zł + Kw


wtorek, 12 sierpnia 2014

Anty - poradnik wakacyjny...

                Gdzie Mamilla nie spojrzy na bloga to wszędzie porady. "Jak przeżyć wakacje z dzieckiem", "Gdzie z maluchem na wakacje", "Co zabrać na plażę..." itp itd... Jakby kobiety, matki jakby nie patrzeć nie z czego korzystają na co dzień przy dzieciakach. Tak jakby raptem w wakacje - phi... Jakie wakacje? Matka ma wakacje? No tak... Jeśli któraś jeszcze się uczy to może i ma. Ale tak? Niema wakacji dla matki, ot co! Dziecko masz kobieto 24h na dobę do końca życia swego i amen. Wakacji od bycia matką wziąć się nie da. Nawet jak wyjedziesz do Honolulu, porzucając malucha przed drzwiami ukochanych dziadków, zachwyconych pomysłem w postaci takiej niebywałej rozrywki tygodniowej. Dziecko zostaje, twoje poczucie winy i wyrzuty sumienia jadą z Tobą. 
               No ale ok. Wakacje z maluchem. No a czym niby to się różni od każdego innego wyjazdu? Raptem zmieniasz maluchowi dietę na "wyjazdową"? Albo wprowadzany z mozołem przez ostatnich kilka miesięcy system "zakazów i nakazów" zmieniasz na mniej czy bardziej "wakacyjny"? 
Bzdurne poradniki w stylu "Co zabrać na plażę z maluchem", ocierające się o głupotę, wyrastają na parentingowych blogach z końcem czerwca. Kwitną posty doradzające jakimi zabawkami będzie bawił się Twój maluch w piasku, i jakie koniecznie musi mieć bo są trendi. I w jakich roczniak musi pomykać trampelówkach po górach żeby być HOT. Zapewne i tak maluch zostanie wniesiony na plecach matki tudzież Bogu ducha winnego ojca, no ale o tym już nikt nie napisze. 
Na ostatnim posiedzeniu okrągłego sedesu Mamilla wyczytała w gazetce, bądź co bądź modowej, jaką to burzę wywołała wypowiedź niejakiej Muchy o nagości dzieci na plaży. Zdaniem owej celebrytki jak zwykle problem tkwi w rodzicach, bo jak śmiemy wzbraniać maluchom negliżu na plaży i innych miejscach wakacyjnej ekstrawagancji. Jak sobie taka Mucha czy inna ćma chce dzieciaki wystawiać na pastwę natrętnych spojrzeń, nie do końca pewnych towarzyszy urlopowiczów to proszę bardzo. Mamilla nie zamierza pęsetą wydłubywać ze Steffowych wałeczków przypadkowych pamiątek, po wakacyjnym wypadzie nad jezioro. Wystarczy że maluchy są narażone na brak rodzicielskiej wyobraźni w innych kwestiach np bezpieczeństwa. 
No i tak oto, o bezpieczeństwie maluchów w czasie wyjazdów, raczej postów jak na lekarstwo ( tak ostrożnie szacuje Mamilla, bo osobiście na żaden się nie natchnęła). 

Mamilla napisze więc kilka słów anty - wakacyjno wyjazdowych. 

1. Nie pilnujta dzieci swych! Nigdzie! Na plaży, basenie - o pilnowania jest ratownik, czyż nie? W górach taternicy, na placu zabaw Pani Jadzia spod szóstki.
2. Nie chrońcie dzieci przed słońcem. Maluchy też lubią być spalone na skwarkę. Przecież każdy lubi się wygrzewać na 40* patelni, bez możliwości uniknięcia raka skóry i zmarszczek przed 30stką. 
3. Nie zabierajcie na spacery wody dla malucha. Im mniej wypije, tym mniej się spoci.
4. Pamiętaj! Maluch powinien mieć jedną warstwę ubrań na sobie więcej niż dorosły! Pod spodenki załóż dziecku rajstopy, pod pieluchę ceratę. Ewentualnie przykryj niemowlaka polarowym kocem. Potówki, odparzenia, poparzenia, udary i omdlenia to nic takiego!
5. Zamknij dziecko w aucie, po co ma Ci jęczeć w trakcie zakupów? Zaprowadź w skwar do Kościoła i każ stać godzinę w miejscu, i Ty skorzystasz i inni wierni...
6. Postaw na bycie trendi! Nie ważne że maluch wiszący na drabinkach świeci gołą pupą! Tutu jest w modzie!
7. Grilluj z maluchem! Do rana! Nakarm kiełbachą i napój cydrem! Niech spróbuje potęgi wakacji ;)

To tak z racji braku humoru Mamillowego i irytacji w sprawie wakacji ;)


wtorek, 5 sierpnia 2014

Jak Niemcy wychowują dzieci...

                 Jak Niemcy wychowują dzieci? Tegoż oto Mamilla nie dowiedziała się jeszcze, choć zsyłka na obczyznę trwa już ponad miesiąc. Pomimo wielkich zmian w życiu Steff i Mamilli, obie nie odpuszczają i idą swoim trybem i przyjętymi zasadami bytowania. Teoretycznie w DE maluchy mogą iść do przedszkola od 3 lub 4 roku życia, do żłobka pewnie od 4 dnia ;) Ale jak to jest w praktyce?
                 Po organizacji osobistej piaskownicy i innych bajerów przydomowych, Mamilla w końcu odkryła po ponad mc (!) że na sąsiednim osiedlu są dwa(!) place zabaw. Ba! Mamy park z fontanną, ścieżki rowerowo spacerowe, rzekę, kawałek lasu, kilka stadnin i innych bajerów. Tylko kurna dzieci brak! No bez jaj.... Co jak co ale Mamilla dzieciaka rozpoznać umie. Polacy są . Najczęściej spotykani przedstawiciele Polonii spotykani są w położonym niedaleko Lidlu. Dzieci dalej brak... Można spotkać przedstawicieli mniejszości narodowych tzw. potocznie i obraźliwie Rumunów, Rosjan... Maluchów tam od groma. Bo i oni w Niemczech siedzą całymi rodzinami.  Dzieci Polskich brak.  
                   No ale wracając do placów zabaw. W Polsce Mamilla dostawała kuwicy jak miała wziąć Steff na plac zabaw. Dzieci tam jak mrówków. Nianiek, matek, babek... Nie zależnie od pory dnia i pogody. Szarpać się trzeba było o zabawki i napominać o opamiętanie wredne małoletnie krasnale. 
W Niemczech dzieci nima. Plac zabaw pusty, niezależnie od pory dnia. Brak opiekunek, ciumkających babek. Kilka razy udało się Mamilli podpatrzeć jak do sąsiadki młoda kobieta co raz podrzuca malucha w rannych godzinach i zabiera koło południa. Czyli jakie maluchy jednak są. Tyle że jakoś tak w ukryciu, cichaczem sobie żyją...
                  No niestety, z tego co Mamilla podejrzała i zaobserwowała na ulicach i w sklepach, niemieckie maluchy są takie hm... spokojne. Większość dnia spędzają w drodze - na rowerze z mamą, w samochodzie z tatą, w żłobku wraz z innymi maluchami na spacer jadą wielkim drewnianym wozem. Konfrontacja takiego malucha ze Steff, nie byłaby przyjemna. Steff jest dzieckiem aż nadto absorbującym i żywym. Cwanym i z charakterkiem. Chowanie Steff w domu nie zdało by egzaminu. Albo Mamilla by padła z wycieńczenia i nerwów, albo Steff rozniosła by chawirę w pył. W sumie już poczęła prace rozbiórkowe, wydłubawszy dwie dziury paluchem w ścianie. Ściany mamy chyba z gipsu plastycznego. 
                    Zostając w DE na dłużej Mamilla musi wziąć pod uwagę pomysł własno"ręczego" stworzenia Steff towarzystwa, za które za kilkanaście lat już na bank nie będzie taka wdzięczna staruszkom ;)

No ale tym czasem powoli Mamilla zbiera klamoty i jutro wyrusza z familją na małe "wakacje" w Polsce :)