środa, 28 maja 2014

Na szybko...

          Jest lipa. Lipa po całości. Mamillowa rodzina w tym roku na przełomie czerwca - sierpnia ma aż 3 wesela! Klękajcie narody, kieszenie dziurawe zostaną. Mamilla odkryła dziurę już teraz. Nie budżetową ( jeszcze...) ale czarną dziurę w swej szafie. Stan sukienek  nadających się do użytku z zeszłych sezonów weselno-imprezowych równa się wielkie ZERO! Mamilla w sukienkach pokazuje się w naprawdę extremalnych sytuacjach np wesele, tudzież inna impreza wysokiego szczebla wymagająca czegoś pod hasłem WOW - jeansy się raczej do takich wow nie zaliczają, no chyba że są ze złota, ale takich Mamilla nie posiada i raczej ze względu na swoje skom... znaczy oszczędność posiadać nie będzie. Tak więc stroje galowe z okresu wczesnej ciąży kiedy to Mamilla nosiła  uroczy rozmiar 38 są do du... Żeby tu jeszcze chodziło o "modność" niektórych satynowych  strojów, ale nieee... Chodzi o to że w dziwny sposób większość z tych kreacji w dziwny sposób się skurczyła, a te w które Mamilla jakoś wcisnęła swojego Michelin okazały się ekstremalnie za krótkie! Nie możliwe żeby Mamilla kupiła świadomie cokolwiek nie będącego spodniami o długości przed kolana, o mini nie wspominając! Wiec o co kamman? Wytłumaczenie jest jedno. Po ciąży i karmieniu nie tylko Mamillowe cycuchy zeszły na niższy poziom, ale kolana również. To chyba od tego latania za Trollsonem, bo innego wytłumaczenia Mamilla nie widzi. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli Mamilla chce wyjść na pochlajparty i pokazać się w czymś innym niż strój Ewy musi coś sobie kupić. O zgrozo! Dla porównania Mamillowemu dziecięciu do pełni wyprawki imprezowej brak jednej pary maleńkich rozkosznych eleganckich buciorków pasujących do 8-9 wiszących w szafie mega kreacji. Mamilli do jedynej eleganckiej pary szpilek, zakopanej w szafie jak skarb piratów brakuje w wersji minimalistycznej: dwóch sukienek ( przy założeniu że na każde z wesel pójdzie tak samo ubrana), jednej torebki, żakietu, 3 par pończoch, 2 par eleganckich majtek, stanika stwarzającego iluzję biustu, zestawu biżuterii, farby do włosów i dobrego fryzjera. Schody się zaczną jak Mamillowe dziecię urządzi matkę na szaro, jakimś smarkiem, rzygiem, błockiem, kurzem, żarciem, piciem... Zegar tyka, czas do pierwszej imprezy 31 dni. Na razie Mamilla obmyśliła fason kreacji - idealny żeby ukryć masywne uda, zmanipulować zdechły biust i stworzyć iluzję posiadania pupska. Na trasie kasa - pampersiaki w T. Mamilla zauważyła prawie idealną kreację, brak ( jak nigdy!) Trollsona w pobliżu sprzyjał ekstremalnej przymiarce. Efekty niżej... I co Wy na to kobiety? Czy tak da się gdziekolwiek iść ? Mamilla nie wygląda jak Godzilla? Brak dekoltu nie napawa optymizmem, kiedyś Mamilla miała się czym pochwalić... No ale. Czas leci, im dłużej Mamilla myśli o imprezach tym więcej znajduje wymówek, aby zaniechać publicznego wystąpienia w najbliższym czasie... 

Ps. Obecność skarpetek jest hm... powiedzmy że przypadkowa ;) 







piątek, 23 maja 2014

Z piaskownicy usłyszane II...

             Jak większość matul tak i Mamilla w tych pięknych sprzyjających okolicznościach jakimi jest wiosna, zalega często na placu zabaw. Coraz mniej Mamillę bawią owe wyprawy piachowe, choć Steff bawi się wyśmienicie. 
             Na osiedlowym placu zabaw, godziny szczytu trwają ( o ironio!) od godziny 11 do 13. Mamilla ze Steff o 11 stara się już być w domu na drugim śniadanku, bo największe słońce Steff na szczęście przesypia ( póki co). W okolicach 12 Mamilla staje w oknie i kpi z osiedlowych nianiek, które szukają cienia na piaskowej patelni, chowając się po krzakach. O małych ekimosów raczej się nie martwią, co tam że dziecko w osobistej saunie przyszło do piasku, jak niania zapomniała kremiku na opalanko. Durne baby, tylko dzieci szkoda.  Mamilla się nie kumpluje z nianiami z minionej epoki, zajmuje się pilnowaniem spokoju Steffowego, bo niestety czasem któraś niania dociągnie podopiecznego przed godziną 11 na plac zabaw i zaczyna się jazda. Dzieci robią co chcą, gdy nianie zatopione w plotach okupują ławkę. Maluchy sieja zniszczenie i strach, ale ch... ważne że nie przeszkadzają ( znaczy nianiom). No i zaczyna się, walka o zabawki. Steff ma swoje i swoimi się bawi, chyba że następuje wymiana - uczciwa obopólna i świadoma. Mamilla nie dopuszcza Steff do obcych zabawek, bo po co potem dziecku wyrywać i tłumaczyć jak to nie bardzo kuma czego ma tą zdobycz komuś oddać. Czasem tylko można usłyszeć " niech się pobawi...". No ta... A jak zechce do domu zabrać? W drugą stronę też to działa. Niema takiej opcji żeby Mamillowemu Trollsonowi jakiś obcy maluch wyrwał z łapy łopatkę/foremkę/cokolwiek i się zaczął tym bawić. Mamilla wtedy robi się niemiła. Dobitnie mówi smarkaczowi co o tym myśli. Żeby było zabawniej takie numery odwalają dzieciaki powyżej 2,3 roku życia, którym wszystko wolno bo przecież niania nic nie widzi, nawet jak patrzy. Skoro moje niespełna 14mc dziecko rozumie i akceptuje zwrot " nie wolno zabierać" to nie wierzę że taki "starszak" robi coś takiego nieświadomie. 
Wychodząc na plac Mamilla musi wziąć ( prócz Steff i zabawek) kilka głębszych oddechów. Nastawić się bojowo, bo każda taka wyprawa to wyzwanie. Jak misja pod hasłem " Matko! Chroń dziecko swe!". Chroń przed piachem który jest sypany z małych rączek, chroń przed perfidnym podprowadzaniem zabawek, chroń przed durnymi babskami i ich durnymi, nieskonsultowanymi z mózgiem wypowiedziami czy choćby przed słońcem w zenicie. Plac zabaw to pole bitwy. Mamilla walczy co dnia. Najczęściej walczy sama ze swoimi nerwami i ciętym jęzorem. Mamilla planuje z okazji dnia bachorka zafundować dziecku swemu prywatną balkonową piaskownicę. Bo po co się denerwować? 


Ps. Dziewczynka Zuzia -> różowa sukienka, różowe sandałki, skarpetki z falbankami i kapelusik różowy, z łapskami pcha się do Steff. Steff traci dzierżoną w rękach łopatkę i pada hasło: " Zuzieńko! Nie zabieraj chłopcu łopatki!". Mamilla oczy wybałusza i rzecze, że przecież to jest dziewczynka i ma na imię Stefania. Na co Pani Niania " oj, nie powiedziałabym, bo takie ciemne spodenki ma...". Mamilla prawie zasypała się w piachu z wrażenia. 






Czyżby Mamilla faktycznie Steff "zchłopczyła" ? Sweterek w różowe paski z serduszkiem, gaciorki w kropeczki z serduszkami na pupie, fioletowe butki i biały ażurowy kapelusik z kokardami...

 

czwartek, 22 maja 2014

Joging...

            U Steff zmiany w systemie zasypiania. Już od jakiegoś czasu Steff nie usypia na noc po magicznej butli mleka. Do zaśnięcia potrzebuje Mamillowego łoża ( szerokość ok 1m) ,Mamilli, oraz chwili sam na sam z pchaczem. Steff wywala butlę po czym, w bardzo romantycznych i kameralnych okolicznościach zeskakuje z Mamillowych kolan, porzuca królinia i pędzi po pchacza! Z braku laku i pchacz dobry żeby trochę jogingu zażyć przed snem. Czyste nóżki w tempie extremalnym zasuwają po całej chałupie zbierając zalegające kłaczyska, a zatkana smokiem buźka drze się w niebo głosy - tak jakby mleko już nie usypiało a wręcz przybrało postać napoju energetycznego! Pokój - kuchnia, kuchnia-sypialnia, jeden pokój zamknięty - buch w drzwi! Przedpokój - pokój - buch w ścianę! Wielka pardubicka trwa od 15 do 30 min. Po czym Mamilla zmęczona ratowaniem Steff od wypadków drogowych chwyta Trolla i zanosi do pokoju. Steff się kładzie na Mamillowym łóżku, Mamilla obok, Steff udaje że zasypia, Mamillę muli. Mamilla już prawie ma zjazd od tej nastrojowej muzy i ciemności egipskich ( magiczne  grube zasłony, godz. 19 - mimo pięknego słońca na dworze, w pokoju noc ). Steff podrywa się i tratuje Mamillę, małe nóżki włażą na zdechłą matkę i zgrabnie pokonują zwalistą przeszkodę. Steff znów w biegu. Znów rajd po mieszkaniu. Nagle cisza. Steff ucichła, Mamilla nawołuje. Odzewu brak. Steff zaraz wlecze się sennie do sypialni, a za nią charakterystyczny smrodek. Mała słania się na nogach, łapkami trze oczy. Mamilla budzi się z letargu wraz z pierwszym aromatem wiosny, znaczy swądku. Po zmianie pieluchy Steff w końcu poległszy po stoczonej walce z własnym systemem fizjologicznym pada i w ciągu 30 sekund śpi jak kamień - Mamilla wie, bo czuje jak Steffowa głowa miażdży jej łapsko. Bo przecież przed snem zawsze trzeba uwalić się na rodzicielkę, maleńkimi nóżkami skopać dupsko ledwo żywej Mamilli, coby każdy swe miejsce w tym barłogu znał. Matko! Jeśli twoje dziecko uprawia sport przed snem, to wiedź że nie dokończyło wieczornej toalety. Przynajmniej Mamillowe dziecko taki system ma, ot co ;)

niedziela, 18 maja 2014

Się Mamilla zagrzebała...

              Mamilla lubi się czasem ( jak każdy polak)zagrzebać w przeszłości. Tym razem za sprawą obejrzanego niechcący sobotnim wieczorem "The Voice of Poland". A mianowicie Mamilla pokojarzyła sobie że szanowna jura - Sadowska była dziecięcą gwiazdą muzyki lat 80. No i poszła lawina internetowa. YT ruszyło z kopyta... I zaczęło się. Jeszcze do niedawna ubogi w takową twórczość portal obrodził dość niedawno.
             Mamilla z racji bycia dzieckiem pokolenia powojennego wyżu - rocznik '86 ze łzą w oku wspomina swoje dzieciństwo. Wszystko było takie inne od tego co teraz świat oferuje małolatom. Świat muzyki i telewizji mimo nieposiadania żadnego kanału w TV był taki bogaty. Jak się mają do programów edukacyjnych lat 80-90 dwudziestego wieku kanały takie jak KartonyNetworki czy Nikelodjony? No nijak. Mamilla posiada rodzeństwo. Sztuk 2. Brat sztuk 1 - rocznik '87 oraz siostrę sztuk 1 - rocznik '96. te 11 lat różnicy pomiędzy Mamilla a jej siostrą to jak lata świetlne. Mamilla mając kilka lat cieszyła się jak durna z paczek przysyłanych od babki z USA, choć nie zawsze były w nich zabawki czy słodycze. Mamilli siostra nawet nie potrafi docenić wyjazdu zagranicznego czy posiadania najnowszego gadżetu. Ale nie o tym... Miało być o muzyce, choć różnice między dziećmi z roczników 90 a 80 można mnożyć w nieskończoność, to muzyka jednak zawsze była gdzieś tam obecna. Ale Mamillowa siostra nie pamięta żadnej piosenki z dzieciństwa - bo kto by takie pierdoły pamiętał. Mamilla za to pamięta wszystko na co tylko pozwala jej starcza pamięć ( tak tak zbliżamy się powoli do 30stki, a to już nie przelewki).
             Mamilla se tak oglądała tego TVOP w tv no i załączyła YT. A tam o rety! I Chochliki i Fasolki i soliści Radiowych nutek i festiwale piosenek dziecięcych i ehhh... Aż łza się w Mamillowym oku zakręciła że Steff nie będzie miała tak bogatych wspomnień jakie ma Mamilla. W tej kwestii Mamilla jest pewna bo cóż... Dziś na placach zabaw między sporami o to która komórka ma lepsze widżety słychać fałszywe " hera, koka, hasz.... LSD..." lalala... NA puszka okruszka czy inną fantazję niema szans. BA! Mamillowa siostra wypędziła Mamillę z pokoju, gdy ta chciała jej pokazać Chochliki - myślała durna że Mamilla jej wirusa wpuści na laptopa. MASAKRA!
             No to "staruszki" kto pamięta takie cuda:

 A może takie?



Ehhh... To były gwiazdy dla dzieciaków... A nie Gumi Bery...





Ehhh gdzie to się wszystko podziało...

wtorek, 13 maja 2014

Marnotrastwo...

              Jak zmarnować każdego dnia cenne 3-4godziny wieczornego odpoczynku kiedy latorośl pójdzie w kimono? Usiądź do laptopa/tableta/komputera/notebuka tak jak Mamilla... Odpal FB albo inne badziewię i nie ruszając dupska z kanapy zmarnuj ten cenny czas któryś mogła spożytkować na wszystko inne, czego nie możesz zrobić z uczepionym do nogi małpiątkiem. 
              Jedyna rzecz jaka usprawiedliwia Mamillowe wieczorne posiedzenia jest po 1 - rozmowa z mężem po 2 - fakt wyczerpania fizyczno=psychicznego po ostatnich 12h obcowania non stop z pierworodną. Błagam... Której matce chce się myśleć o brudnych garach, porządkach  czy choćby zrobieniu sobie dobrej kolacji, jak cały dzień marzy o siadzie płaskim na dupce? he? Nie no to Mamillowe marzenia... Ale fakt jest faktem, kiedy Mamilla ma czas dla siebie to niema siły " na siebie" i olewa wszystko... Później stara się nadrobić to co zostało z wieczora i czasu drzemki do zrobienia i wciska to w czas kiedy  Steff choć na sekundę zajmie się zabawkami. A wierzcie że Steff czasem potrafi łaźić za matką cały dzień i nawet nogą nie tknie stosu zabawek porozmieszczanych w każdym kącie chałupy. I wiecie co? Sprytnie żonglując nielegalnymi przedmiotami ( nielegalnymi dla Steff) i skutecznie odwracając jej uwagę da się zrobić prawie wszystko, a czego się nie da to okazuje się że nie jest takie niezbędne do zrobienia w danej chwili czy w ogóle ;) Magia nie?
Tak więc już wiecie co wieczorami robi Mamilla... Marnuje czas na oglądanie bzdur na YT, śledzenie durnych ludzi na FB. No nie zaprzeczy że zagląda też na mamusiowe blogi ;) Czasem uda jej się co nieco posłuchać muzyki. Później szybkie myju myju, wizyta na tronie z książką - jak Mamilla czyta w klopie to czasem w łóżku uda jej się obejrzeć choć kawałek filmu przed snem ( jeśli wcześniej zechce jej się łaskawie poszukać czegoś ciekawego w sieci), jeśli niema filmu a sen nie nadchodzi to Mamilla czyta książkę przywleczoną z klopa. O kolacji Mamilla często przypomina sobie już w łóżku więc olewa sprawę i udaje że coś tam jadła kiedyś. Jak większa część Was wie drogie koleżanki Mamilla chłopa ma od święta więc idąc do łóżka nie musi wyglądać idealne, nie musi też kombinować jak niepostrzeżenie wśliznąć się do łóżka żeby chłopa nie rozjuszyć. Jest jak za szczeniaka - późne kładzenie się spać i robienie w łóżku co się chce ;) I jak na młodych lat - do łóżka wygania Mamillę matula: "Czego ty jeszcze się szwędasz? Jutro nie będziesz mogła wstać" - no istna paranoja i kto by pomyślał że takie rzeczy Mamilla będzie jeszcze słyszała będąc przed 30stką ? ;>
             O to Mamillowy przepis na zmarnowanie kilku godzin cennego czasu wolnego od latorośli. Ps. Czasem do tej parady atrakcji dołącza alkohol w różnej postaci - ostatnio obecny był Cydr Lubelski ( reklama leci w tv ;) - dużo, tanio i wysokoprocentowo. Jeee!!!



poniedziałek, 12 maja 2014

Spadek ciśnienia...

            Mamilli spadło ciśnienie... Wszystko o czym by nie zaczęła pisać wydaje się być nudne jak flaki z olejem... Wszystko już było albo nie jest godny by o tym pisać. Zresztą pewie i wam drogie Matki Koleżanki już się u Mamilli trochę znudziło. Miało być o narzekaniu na sąsiadów, miało być o postępach Steff, miało być o Mamillowych planach, miało być coś o tym kim Mamilla była zanim została Mamillą i jakieś to takieś wszystko ble... Chyba Mamilli już się nie chce narzekać i siać zniszczenia. 
             Może by wykombinować jakąś ciekawą zabawę? Taka jakaś blogową? Może jakie 100 pytań do Mamilli czy cóś? Co o tym sądzicie? A może Mamilla będzie pisać co jakiś czas 3 pomysły na post a to Wy drogie czytelniczki wybierzecie jaki temat Mamilla rozwinie?  Często Mamilla sama z chęcią by pozadawała jakieś intymne ;) pytania niektórym mamuśkom.

Ps. Konkurs - rozdawajka już niedługo, więc proszę pozytywnie się nastawić, nagrody już prawie są przygotowane ;)

sobota, 10 maja 2014

Gdy Twoje dziecko marudzi... To wiedź że coś się dzieje...

            Otóż to. Jak Steff marudzi to wiedz Mamillo że coś się dzieje. Ale Mamilla dopiero się uczy rozpoznawać zwykłe, wredne jęczenie Trollsonowe wywołane brakiem rozrywki, od takiego które jest "czymś podszyte". Ostatnio sceny iście dramatyczne, godne desek Teatru Wielkiego, Steff odwala na każdym kroku. Mamilla naprawę niema zielonego pojęcia skąd nieodrodna córka, matki swej sobie ubzdurała że krzykiem i płaczem można cokolwiek osiągnąć? No naprawdę Mamilla nie wie ;) I to wredne tupanie nóżkami...  Na hasło " nie wolno", "nie rusz", " nie dam Ci tego" i inne tego typu konfiguracje Steff reaguje zawsze tak samo. Nagle buziaczek aniołeczka zmienia się o 180*. Maleńkie usteczka z szybkością światła wyginają się w mega podkowę - można wtedy podziwiać w całej okazałości dwie piękne jedyneczki dolne. Oczka redukują się do postaci dwóch  poziomych kresek. Pada ostrzegalne "łee...", a po braku zadośćuczynienia ze strony matki z Trollsonowych kresko-oczu tryskają wielkie krople łez, a ostrzegawcze "łeee..." zmienia się w super hiper mega wnerwiający wrzask przypominający krzyk zarzynanego prosiaczka. Jeśli Mamilla ma nerwy to sprawnie odwraca uwagę małej szantażystki emocjonalnej, jeśli ma kiepski humor i przedstawienie już nie jest premiera tego dnia Mamilla lekko się wnerwia i wynosi paskudę z miejsca zdarzenia ładując aktorkę do kojca. Z kojca Steff wyłazi jak się uspokoi ( albo Mamilla się uspokoi, albo dziecko).  Tak mniej więcej wygląda teatr w domu Mamilli - głównie dramaty. Bo jak to nie można grzebać w kuwecie, jak to nie można siedzieć w kiblu i się bawić podpaskami, dlaczego ta wredna matka nie da mi do zabawy tych leków i czego w ogóle ona od dziecka chce, przecież tak ładnie bawi się w wypierdzielanie biżuterii/pasmanterii/garnków/ubrań/żarcia/śmieci z szafek/szuflad/kosza itp itd.
              Na szczęście  od pewnego czasu prócz wrednego jęczenia Trollson, wszystkie niedogodności i niepokojące "sprawy" komunikuje  również gestami i próbą mówienia. Po przygodzie z bateryjką Mamilla jest wyczulona na te towarzyszące marudzeniu czynniki dodatkowe. I dzięki takim czynnikom dodatkowym, dzień marudera zmienił się w dzień udręki. Steff ciągnąć się za pieluchę i wrzeszcząc "nej nej nej! mama mama mamu!" zakomunikowała Mamilli że coś niedobrego się dzieje w pieluszce. I masz Mamillo placek. Dziecku wywaliło straszne uczulenie na użyte 10-15 min wcześniej chusteczki nawilżane. W połączeniu ze zrobioną przez Steff wkładką mniej płynną, owe uczulonko spowodowało mega poparzenie na biednej pupince i jej okolicach. Wrzask przy próbie załagodzenia "sytuacji" świadczył o nie byle jakim pobolewaniu. Steff nie należy do dzieci wrażliwych na ból i urazy, ale to jak się zachowywała świadczyło tylko o jednym - mega ból. Na szczęście podanie leków przeciw alergii i innych czarach marach Mamillowych, reszta dnia oraz noc minęły w miarę ok, jak na takie obrażenia. Dziś Steff czuje się lepiej, rozjątrzona skóra delikatnie zbladła, choć na widok pieluchy mała trochę panikuje.  Stary dobry Linomag + leki i Mamillowa nadgorliwość w pilnowaniu wypróżnień uratowały sytuacje. Chusteczki kupione na próbę trafiły do łazienki  robiąc za specyfik do demakijażu. A Mamilla ma kolejną nauczkę - jak dziecko Ci marudzi to wiedz że coś mu się dzieje. Jest wesoło niema co ;)

Ps. Mamilla jest okropną niedomyślną matką... Ehhh...

środa, 7 maja 2014

Nocny marek...

             Mamilla stałą się nocnym markiem kiedy tylko Steff pojawiła się na świecie. Na początku Mamilla nie stała bo bała się że dziecko też nie będzie spało, a tym samym będzie czegoś chciało, a jak Mamilla przyśnie to może nie usłyszeć rozpaczliwego wołania noworodka. Teoria niespania dla spokojnego i bezpiecznego snu pierworodnej upadła pierwszej nocy spędzonej w domu. Mamilla w towarzystwie zapalonej całą noc lampki, jednym okiem pilnowała dziecka, a drugim walczyła ze snem i zmęczeniem. Dziecko jak na złość wstało w nocy 2 razy na cycka i miało Mamillę i jej czuwanie w nosie. Mamilla okrywszy że słyszy każdy mini szelest dobiegający z kołyski kolejnej nocy odpuściła sobie pilnowanie pierworodnej. 
             Przez kolejny rok życia Steffowego i starzenia się Mamillowego, nocne przygody w postaci wrzasków, niespania, i innych cudów jak na złość nie miały miejsca. Wszystko czego Mamilla się bała  i od czego  noc napawała ją lękiem, nigdy nie miało miejsca. W dzień jak w dzień. Było różnie, bo i Trollson miał swoje przypadłości nieszczęsne, za to noc była pewniakiem. Raz na jakiś czas jakieś pojękiwanie przez sen budziło Mamillę delikatnie drzemiącą, snem  czuwającego psa. No i jak tu inaczej określić postępowania dziecięcia? No tylko i wyłącznie jako złośliwość! Żeby tego było mało Steff samoczynnie zaczęła się odstawiać od żarcia w nocy. Coraz częściej wraz z dobijaniem do roku, Trollson zaczął odpuszczać sobie jedno karmienie butlowe nocne. Od dłuższego czasu w nocy nie budzi się już wcale, nad ranem potrafi się za wcześnie przebudzić ( jak na Mamillowe ślepawe oko), więc awaryjnie dostaje coś do wypicia. Jak na złość ostatnio sposób ten nie działa i Steff wywala butlę i radośnie ogłasza rozpoczęcie dnia już przed 6 rano! 
             Steff ma się świetnie, idealnie się wysypia od zawsze. Mamilla ma w tej kwestii przerąbane. Bo się durna nauczyła wstawać w nocy na każde jęknięcie. Steff robi obrót 30* w łóżeczku - Mamilla już pali lampkę i jest gotowa do interwencji. Steff sapnie przez sen - Mamilla już oczy jak 5zł. Ba! Mamilla mogła się położyć spać 40min wcześniej a już w pełni wyspana jest w gotowości służyć swojej córuni w nocnych eskapadach. Żeby było weselej Mamilla budzi się automatycznie co 2-3h na kontrole - czy dziecko przykryte, czy niema mokro, czy nic się niespodziewanego nie dzieje... Mamilla budzi się raptownie, jakby jej się przysnęło niechcący i upsss chyba zaspała. No i Mamilla wstaje na siku. Nie Steffowe tylko swoje. Nosz szlak by to trafił. Dziecko śpi, matka lunatykuje do kibla. Dziecko śpi, Mamilla sprawdza, tak jakby zostawienie odkrytego dziecka na godzinę czasu w środku wiosennej nocy groziło poważnym wyziębieniem organizmu. Matki miesiącami marzą o przespaniu całej nocy - Mamilla marzy żeby się nie obudzić w nocy bez potrzeby, nie zwiedzać kibla i innych domowych przybytków. Czy to już nocna paranoja? Help Mamilli !




poniedziałek, 5 maja 2014

Czego boi się Mamilla?

               Mamilla nie boi się teoretycznie niczego. Teoretycznie tylko, bo w praktyce prócz standardowego matczynego strachu o dziecię swe w każdej możliwej konfiguracji, Mamilla ma jeszcze jeden paniczny lęk. Lęk, koszmar, strach... Zawsze pojawia się wraz z każdorazowym przybyciem Mamillowego małża.
               Tak jakby małż był nieodrodnym ojcem córki swej, ma równie świetne pomysły na durnowate pseudo "zabawy" jak i Steff. Właśnie to sprawia że Mamilla ma lęki i boi się zostawić łojca z dzieckiem choćby na godzinę. Ostatnio nawet zaryzykowała, ale na chacie byłą i babka - tak na wszelki wypadek. Czas nie obecności Mamilli - 1,5h. Co  w tym czasie naprawdę robił łojciec z dzieckiem, tego pewnie Mamilla się nigdy nie dowie... Ale co nieco Mamilla wie. Między innymi to że dziecko zostało sprowadzone do roli dokarmiacza ojcowego i pasło starego swoimi chrupkami kukurydzianymi, co łojcowi było na rękę, bo żarłok to i swąd zalatujących myszami ciapo-chrupek mu nie przeszkadzał. Dziecko nauczyło się że można włazić nie tylko do matczynych szuflad z bibelotami ale i pchać się we wszystkie puste pojemniki dostępne w domu, nawet jeśli mieści się tam tylko maleńka Steffowa stópka. A to wszystko dzięki tatulkowi, który we wszystko wsadza dziecko i taszczy po chałupie - pojemnik na zabawki, torba podróżna, kosz na zakupy ( ledwo wytrzymał), kocyk, kartonowe pudła... Odbył się również test wytrzymałości pieluchy, zakończony Mamillowym " ona ma mokro", które łojciec skwitował słynnym już: "No dopiero co jeszcze miała szeleszczące...". Dziecko ledwo żywe z rozchichrania ignorując Mamillę, bawi się w akrobacje cyrkowe przyprawiające o zawał, a Mamilla wyje wniebogłosy " Przecież dopiero jadła! Zaraz się porzyga!", na co ojciec roku odpala: "Ale jej się to podoba!". Gdzie okiem nie sięgnąć ściele się zniszczenie i syf... Tu chrupek, tam zabawka, siam szmaty wywleczone z szafy, sram kubeczek, wszystko doprawione rozpierdzielonymi gdzieniegdzie śmiecio-zabawkami ( butelki po wodzie, nakrętki po kosmetykach, kartony...). Szał pał, jakby dziecko zabawek nie miało to jeszcze Mamilla rozumie zapędy ojca, ale robienie z siebie pajaca dla samej radości małoletniej? No jak to dziecko ma go później szanować?
              Mamilla za każdym razem gdy zostawia dziecko bez opieki, czyt. z łojcem, boi się że Trollson padnie ze śmiechu, zginie śmiercią głodową lub wręcz przeciwnie - od przejedzenia np kukurydzą, na którą jest nieznacznie uczulony. Zginie marnie podczas pieluchowej powodzi lub innych tajemniczych okolicznościach związanych z nową pasją ( Cyrk Arena - numer: "Skok z potrójnym saltem do tyłu"). A potem Mamilla się dziwi, skąd Trollson wie że można wleźć do szafki, wspiąć się na pralkę, albo założyć girsona na doniczkę z kwiatami. Walić łapą w szybę i krzyczeć " ejjj!!!" do przechodzących ludzi, czy założyć reklamówkę ( w wersji sexohardcoro - majtki) na głowę. Jest ojciec? Jest zabawa! I na dzień dobry to jakże romantyczne pytanie z ust stęsknionego małża Mamillowego: " Po coś Ty ten budzik tak rano nastawiła?". I ta radość dziecka kiedy odkrywa że łojciec mówi o niej... Ehhh... I jak tu się nie bać?


Tak się gotuje!

No i gdzieś stara tą kasiorę podziała?


I po co komu wózek? Tak dziadzio wnusię nosi...


No a stary psioczy że Mamilla za dużo do szuflad pcha...

Takie wściekłe zwierze ;)