środa, 5 marca 2014

Ja Mamilla durnowata...

               Mamilla durnowata jest. Z durnoty swej spowiadać się będzie. Mamilla swą durnotą zagraża dziecku swemu i sobie samej. Ale Mamilla chce też zobaczyć czy macierzyństwo innych mam wygląda podobnie, czy pewne zachowania matek są normą czy tylko Mamilla jest najdurniejszą z możliwych matek. 
               Mamilla durnowate pomysły ma i durnowate odchyły. 
               Mamilla co najmniej 2 razy dziennie, z rana i z wieczora dłubie dziecku swemu patyczkami kosmetycznymi w nosie. Wyciąga co pokaźniejsze rogate stwory i z głośnymi bekami pokazuje dziecku. Żeby dziecku nie było nudno i nie uciekało przed zbrodniczą działalnością matki, dostaje jeden patyczek do ciumkania. Patyczek zostaje odebrany gdy wata z któregoś końca trafia do paszczki Trollsona. Raciczki Trollsonowe przycinane są na śpiocha. Nożyczkami metalowymi, ostrymi, dla dorosłych nawet czasem niebezpiecznymi. Do kompletu dochodzi kąpanie dziecka w misce łazienkowej. Dziecko zachwycone specyficznym basenem, więc chyba jet ok.
                Mamilla na oko robi dziecku swemu wszystkie posiłki. Oko dobrą miarą jest. Na oko kaszka, na oko mleko do kaszki. Na oko Mamilla ocenia Steffowy głód. Miarka jest tylko do robienia mleka, do innych rzeczy jest oko. Natomiast żeby dziecko nakarmić, Mamilla zasypuje Trollsona zabawkami, które choć na chwile utrzymają karmioną przy paśniku. Ostatnio coraz częściej zdarzają się ucieczki z jadłodajni, więc Mamilla gania za Trollem po mieszkaniu wraz z miseczką i danym posiłkiem. Czasem  z lenistwa Mamillowego i braku Trollsonowej zastawy, dziecko spożywa śniadanie w filiżance kawowej - najbardziej przypomina miseczkę. Dziecko tyje i ma się ok, więc chyba Mamilla za trucicielstwo siedzieć nie będzie.
                 Choć dziecko posiada stosy warlających się po mieszkaniu zabawek, to na pierwszym miejscu listy domowych zabawiaczy w tym tygodniu są worki na śmiecie, całe rolki...  
W zeszłym tygodniu na topie były zupki chińskie na zmianę z wytłaczankami po jajach. Zapałki spadły ostatnio o kilka oczek w dół. Poza tym nieodpowiedzialna matka daje dziecku do zabawy: pudełka z lekami, śmietankę do kawy, pojemnik wody morskiej... Inne rzeczy dziecko zdobywa samo, podkreślmy że nielegalnie - Mamilla udaje że jest pryszczata na jedno oko i niby nie widzi. Takim sposobem Mamilla oszczędza sobie stresujących awantur. Jedna awantura mniej jedna zmarszczka mniej widoczna na czole Mamillowym. Dziecko więc "nielegalnie" bawi się pakietami guzików, płynami i szamponami w łazience i papierem toaletowym w kiblu. Apropos... Czy jak to tam. Mamilla zabiera Trolla ze sobą do kibela, choć stara się unikać tzw komory gazowej. Na czas pobytu dziecko dostaje do zabawy pudełko wkładek higienicznych lub rolkę papieru który często wywędrowuje poza teren komory.
                    Durnowata matka czasem porzuca dziecko swe. Najczęściej jak dziecko samo nie wie czego chce i jęczy i marudzi i jęczy okrutnie. Mamillę szlak trafia, porzuca Trolla na 3 min w łóżeczku. Liczenie do 10ciu nie jest najmocniejszą stroną Mamilli i za specjalnie nie relaksuje, za to trzy minutowe porzucanko a i owszem.
                     Poza tym Mamilla kocha swoje dziecko a zbrodni jak dokonywała tak dokonuje bo nerwów tracić nie zamierza, lepiej ułatwiać sobie życie. Najbardziej zresztą kocha dziecko swe Mamilla kiedy dziecko innym życie uprzyksza ( Mamillowa krew ). Dlatego dziecko ma odgórne zezwolenie na napierdzielanie w ścianę ukrytą za kuchennym stołem stolnicą o 6-7rano. A co! Niech nocni imprezowicze ( sąsiedzi studenci i inne zakłucacze nocne ) wiedzą o której się dzień zaczyna. Szczęśliwe dziecko to wkurwieni sąsiedzi, za to usatysfakcjonowana matka ;)
                     O innych durnowatych grzechach względem latorośli swej Mamilla napisze innym razem.

A teraz fotki z serii "Gdy wredne dziecko masz..."

Bój się...

Zamykanie matce drzwi przed nosem...

Meczenie inwentarza domowego...

Tarzanko o 6 rano po Mamillowym wyrku...




14 komentarzy:

  1. A tam od razu grzechy;) U mnie jest podobnie;) I też uwielbiam, jak dziecko uszczęśliwia się kosztem sąsiadów;) Taka wredna jestem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sąsiadów mam już po dziurki. Imprezy, walenie drzwiami w nocy i o północy bo przecież klamek nie mają. Robienie prania o 23 w zepsutej chodzącej po łazience pralce to już standard... Więc niech chociaż tak dziecko zaznaczy swą obecność we wspólnocie blokowej.

      Usuń
  2. Matka zbrodniarka :D Niektore z wyzej wymienionych znam z autopsji. Ste ma pasje to wszelkiego rodzaju pojemnikow. Bezkarnie wykorzystuje rowniez dluzsze posiedzenia matki w lazience i wykrada z szafki suszarke i rozklada ja na czesci pierwsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w łazience jest przecież najwięcej zabawek, kibel istny plac zabaw... Tylko po co dziecku tyle zabawek się kupuje :/

      Usuń
  3. Czy na tym pierwszym zdjęciu jest siekiera? :)
    Widzę że u was wersja Hard :))
    Powiem Ci że tak właśnie dzieci najlepiej się chowają :)
    A sąsiadów najlepiej się wkurza :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest siekiera :D Na szczęście plastikowa ;)

      Usuń
  4. My też uwielbiamy uszczęśliwiać sąsiadów :-) Dzieciaki biorą przykład z wrednej matki :-P
    Mój syn był grzecznym dzieckiem i bawił się tylko swoimi zabawkami, ale za to moja Mała Mi wydziwia za siebie i za brata. Worki, kosze na śmieci, chochelki, wałek do ciasta, portfel, telefony, ładowarki, torebki z herbatami to ulubione zabawki mojej młodszej latorośli. A grzebanie w koszach, wywalanie wszystkiego z szafek i szuflad, trzaskanie drzwiami od lodówki, podkradanie papieru toaletowego z kibelka to jedne z jej ulubionych zajęć.
    Też uważam, że ''na oko'' jest najlepszą miarą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Steff jest uboga w tym dokuczaniu sąsiadom... Ani ryków w nocy, ani wycia o 6 rano... No tylko czasem ta stolnica. Chyba matka wtedy bardziej zadowolona niż maluch :D Ps. Herbaty gościom nie proponuję, na 99% saszetki były wcześniej w paszczce Trollsona :D

      Usuń
  5. No w koncu matka normalna! Kazdy dopuszcza sie rożnych małych przestępstw na swych dzieciach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja myślałam, że to…. norma jest :-). Spoko Mamilla. Jest ok. Ja czasem daję też swoją torbę, co by w spokoju kawe wypić. Grzebie w niej z 15 minut!

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahah, się uśmiałam. U nas jest podobnie. Patyczki higieniczne też maluch dostaje, zeby w spokoju można było mu pampka zmienić. U nas na topie sa łyżeczki i miski małe, bądź talerzyki plastikowe i mieszanie . Miłosz chodzi i miesza zupę, czy tam cokolwiek. Aha no i jak potzrebuję czas na kibelku to włączam mu piosenki "kaczuchy", "Ugi bugi" i inne i mam chwile spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  8. Daje rozgrzeszenie, bo większość poczyniam podobnie! Woda morska to mus przy przewijaniu razem z Octeniseptem :D
    Stefka +milion pięćset punktów lansu za zdjęcie z "sikierą"! :D Mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za rozgrzeszenie i poczucie że wszystko jest no powiedźmy w normie ;) Życie na krawędzi to widać chleb powszedni matek ;P

    OdpowiedzUsuń