poniedziałek, 16 czerwca 2014

Co tam się działo...

           Dawno nic sensownego Mamilla nie napisała więc postara się nadrobić. W ostatnim czasie sporo się działo ale zacznie od pierduł.
           Piątek 13stego był, minął i nie był pechowy. Mamilla udała się na miasto wymienić kasiurę od chłopa. Dostała wyższy kurs niż oczekiwała, zakupiła dwa czytadła i obleciała dwa ciuchlandy. Wracając znalazła na chodniku 20ścia sztuk biletów MPK każdy o nominale 2,80zł. Powiedzmy że Mamilli zakupy z ciucha się zwróciły - a raczej Steff, bo jak zwykle Mamilla nakupiła dziecku a sobie nic. 
           Od zeszłego tygodnia w Mamillowej chacie panuje epidemia przeziębienia. Trafiło i Mamillę i Steff. Mamillę coś zaczęło drapać w gardle ( jak raz nie po alkoholu), A Steff jakaś flegma zaczęła  cieknąć z nochalka. Zaczęło się robić nieciekawie dopiero koło weekendu, jak flegma ze Steffowej kichawki już nie ciekła tylko ją zatkała, o dziwo w nocy małej nie zatykało ale za to w dzień i to w porze drzemki tragedia... W ruch poszła znienawidzona przez Trollsona Fridka i Mamilla dostała za swoje, znaczy sama dostała kataru, przez to wciąganie. Również koło weekendu pojawił się Steffowy dziadek, czyli najkepściejsza niańka ograniczająca dziecku wolność,  w każdym możliwym tego słowa znaczeniu ;) Jednak tym razem Trollson był szybszy i po brutalnej pobudce, sam zaczął nękać dziadka, zmuszając go do ciągłego noszenia i zabawiania wnusi.
            Zeszła niedziela miała być okazją do wypadu na miasto. Raczej rodzinnego. Cały Mamillowy plan położyła pogoda i Steffowy katar. W sumie katar mało przeszkadzający w wypadzie w teren, ale dostatecznie poważny żeby Troll stał się mega upierdliwy i nie mógł pójść spać  o czasie. Deszcz + drzemka przesunięta o 3h położyła świętowanie Święta chleba w LbN. Steff zawaliła drzemkę więc na noc poszła spać ło 22! Klękajta narody, nigdy więcej! Mamilla padła zaraz po padalcu, wyciśnięta z wszelkiej energii.
            Steffik cały poprzedni tydzień miał owsiki w tyłku. Kręcioły nocne przyniosły owoce w postaci dwóch górnych czwórek ( trójek brak) i jednej ( lada chwila drugiej) dolnej trójki ( dwójek brak). Tak trochę po Chińsku, no ale paszczka się zapełnia.
            Mamilla przygotowania do sezonowych imprez zaczęła od porażkowego zakupu sukienki za dużej o rozmiar, a kontynuowała zamówieniem na All dwóch kolejnych niedopasowanych sukienek. Wszystkie trzy trafiły więc w ręce profesjonalistki. Mamilla czeka na cud. Na ta chwilę tragedię weselnych przygotowań zamyka Mamillowe opalanie. Mamilla na słońcu się nie wygrzewa, bo zapewne prędzej czy później trafiłaby na oddział poparzeń, więc skorzystała z dobrodziejstwa jakim jest spray stopniowo opalający. Po 2 dniach Mamilla kapnęła się że coś robi nie tak. Świadczyły o tym plamy na nogach jak u żyrafy i wielka zaciekowa plama na wewnętrznej stronie łokcia. Co będzie dalej? Włosy Mamilli wypadną po farbowaniu? Po maseczce upiększającej pojawi się wielki, ropny przyjaciel? Oj czarno Mamilla widzi to imprezowanie. 
             No a terazpoważne sprawy. Na powierzchni utrzymuje Mamille już pewna na 200% przeprowadzka w lipcu. W końcu Mamilla będzie miała swój osobisty kąt, bez nadzoru matuli. Kaucja wpłacona, kuchnia w drodze. Manatki w większości wywiezione na raty już wcześniej przez małża. Mamilla więc odbębni imprezę i "czus!". Ehhh będzie ciężko, ale wszystko jest warte tego bycia w końcu, niezależnym człowiekiem. 

Ps. Jeszcze dwa posty i rozdawajka u Mamilli :)



8 komentarzy:

  1. Cholerny katar zawsze matce życie uprzykrzy!
    Powodzenia na nowej drodze życia na swoim ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze zdrówka, po drugie cudownie jest mieszkać samemu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie super wiesci na sam koniec zostawilas tzn. mowie o wyprowadzce, nie o rozdawajce - choc i ta cieszy. Ale sie zaplatalam!!
    Katar - a kysz, nie lubie. Niby to nic powaznego, ale potrafi skutecznie uprzykrzyc zycie i nigdy nie wiesz czy cos wiecej sie z tego nie wykluje. Zdrowka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Samo życie . Planowanie z dziećmi to duże ryzyko. Jak nie katar to ząbki albo brak humoru i niepowodzenie gotowe. Gratuluję własnego gniazdka. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też nieszczęsne wirusy jakieś. Jak nie Maks, potem Miłosz, teraz ja i Mieszko zaczyna kaszleć. Masakra. Ale jak to powiedziaała lekarka, jeszcze takiego czerwca nie było, zeby tak dużo dzieci chorowało.
    Ps. Super, ze idziecie na swoje. Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje swokjego mieszkanka :)) Michas tez u nas chorowal teraz gile tez wisza ale spowodowane alergią :/
    Sciskamy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję i zazdroszczę własnego kąta! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie zawsze mam wrażenie, że piszesz jednym tchem bo jednym tchem sie czyta :D
    Tyle informacji ledwo mój przegrzały mózg przyswoił, no ale zacznę po kolei: Kiedyś tez znalazłam bileciki, ale ulgowe, a że akurat byłam w szkole średniej były jak znalazł, szt. 10, więc jestes lepsza :D
    Zdrówka dziewczyny, oj zdrówka.. na slońce sie wygrzewać, a nie samoopalaczem smarować.
    Plamy jak u żyrafy też przechodziłam swego czasu, a do tego ten smród.
    Zaprzestałam i chyba już do tej przyjemności nie powrócę.
    U nas tez wciąż brak trójek.. a po ostatnich nocach juz myślalałm, że je zobaczę. Jednak nic z tego.
    Wytrwałości Tobie i sobie!

    OdpowiedzUsuń