niedziela, 23 lutego 2014

Wieczorny maraton...

           Gdzieś kiedyś Mamilla czytała post pewnej mamy o tym jak ciężkie są poranki z gromadką dzieci. Wiadomo, ubrać trzeba, nakarmić, wygonić do szkół czy przedszkoli. Wstać trzeba wtedy kiedy zadecyduje latorośl i być w miarę przytomnym. Nawet jak wstać nie trzeba to i tak kto inny już nie daje. Jest ciężko to fakt.
            Mamilli poranki są nawet ok. Czasem tylko klnie z rana, bo przecież dopiero co się położył człowiek a tu już coś jęczy. Dobra przynęta umieszczona w rogu klatki Trolla wieczorem przez Mamillę, czasem zajmie na te 10-15min z rana. Tyle Mamilli zajmuje podniesienie powieki i zmuszeni się do jakiegoś jęku, żeby wredal wiedział że dopiął swego - obudził rodzicielkę. Jakiś czas temu wystarczyło raz na 5 min wrzucić metodą " za 3punkty" wrzucić jakiś łup do łóżeczka i Troll miał zajęcie a Mamilla czas "dojść do siebie". Teraz Troll domaga się uwolnienia i to najlepiej już w tej chwili. Po przymusowej zmianie pieluchy i ubraniu, Troll leci na podbój świata tzn mieszkania i budzenie dziadków. Przy weekendzie trzeba jakimś cudem przytrzymać Steff w sypialni do najwcześniej 8. Bo zaraz zaczyna się jęczenie tych co to bujne życie tygodniowe odsypiają. No ale poranki są w miarę ok. 

            U Mamilli równym w spokoju armagedonowi jest wieczór. Ponieważ Troll wstał wcześnie. Wcześnie odwalił dzienną drzemkę to zaczyna powolne obijanie się po meblach i ścianach gdzieś koło godziny 16-17. Powiecie - położyć ją na drugą drzemkę. Ale nie da się. Steff a i owszem wysępi butlę w imię próby udania się na chwilowe paluli, ale zaraz zeskakuje z Mamillowych rąk i leci dalej pokładać się na podłodze. Trollowi włączają się wieczorem tzw "szwędacze" i zachowuje się jak pijany, czyli coś ma jednak więcej po ojcu niż oczy, tyle że Steff ma tak na trzeźwo. Po jakimś czasie do szwędaczy dołącza jęczenie i marudzenie. Noszenie be, smoczek be, spać jeszcze nie bo niema 19! Ledwo przytomne dziecko nie chce ani na sekundę posadzić zadka, po chałupie nabija sobie guzy, w łóżeczku lamentuje i łaźi i łaźi. Mamilla jednym okiem pilnuje pijaczka i miota się po mieszkaniu. A to butelki,a to mleko, a to piżamka, a to mycie, a to szukanie królisia, smoka i innych pierduł niezbędnych w prawidłowym procesie udania się na spoczynek Trollsona. Wkurzające jęczenie Steff nie raz wyprowadza Mamillę z równowagi. Leci mięcho, zaraz pojawia się dziadek, ratuje Trolla przed śmiercionośną Mamillą. W końcu wybija 19 i wojna skończona. Brak rannych i poszkodowanych jest sukcesem, ekstra bonusem jest brak zasikanego dywanu po ostatniej mianie pieluchy. Troll zjada kolację na leżąco, mizia królika w 3 min zasypia, Mamilla pada na ryj i ma w dupie wszystko prócz wina. Czeka na poranny jęk.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Cię czytać! Zawsze się człowiek uśmieje na wieczór! Też mam pijaka wieczornego więc znam ten ból! Tyle, ze ja z nią walczę do 20!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja to rozpuszczona jestem bo Ste daje pospac srednio do 8:30 (czasem dluzej, zadko krocej). W dzien ostatnio sypia ok. 1 - 1,5h dziennie (zawsze spal bardzo malo) przymuszony i usypiany. A wieczorem wariowalby do 22 albo i dluzej - ja sie pytam skad od czerpie te poklady energii, bo to nie jest tak, ze on o 22 pada zmeczony. Ok. 21 zaczyna sie walka o przetrwanie gdyz syn ani mysli o spoczynku. Z reguly udaje sie go uspic ok. 22 i spi do rano.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bobasińska śpi. BO padła. Ale już nie śpi w dzień. Jak jej się drzemka trafi, to mnie szlag trafia. Wieczorem …marudna, niby śpiaca, ale nie chce i tak się do 23-24 turlamy czasem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten poranny jek jest najlepszy...rano jak juz czuje ze Michas wstaje to udaje ze spie i wtedy mam jeszcze jakies 15 min na wybudzenie się bo Michas lezy i czeka az otworze oczy a jak nie otwieram po 15 min to budzi mnie swoja słodką łapką mizianiem po twarzy :)

    OdpowiedzUsuń