środa, 12 lutego 2014

Czy oddać dziecko...

            Mamilla jest wredną, babą dziamającą.O tym wiedzą wszyscy. Chapę drze ile wlezie jak ma powód. Ostatnio żądzą mordu Mamilla pała po każdej złotej radzie otrzymanej z ust Steffowych dziadków.  Złote rady Mamilla ceni, jak naprawdę są złote. Jak są dupowate to Mamilla odpowiednio je klasyfikuje i olewa po całości.
           Oczywiście kością niezgody jest ostatnio Steff, która rozpuściła się jak dziadowski bicz. To widzi Mamilla, dziadkowie widzą małego aniołka którego Mamilla nie potrzebnie stresuje uwagami że czegoś nie wolno, nie można itp.
          Mamilla + Steff = istny diabelski młyn. Zmiana pieluchy to bieg z przeszkodami, jedzenie to katorga, zabawki są be i w ogóle czego ta Mamilla chce od biednego dziecka. Babcia i dziadek są za to cacy, a Mamilla to zło konieczne coby dziecku nie było za lekko w życiu.
          Scenka 1. Próba nakarmienia Trolla. Kasza jest be, leżaczek kłuje w dupsko małego padalca który wrzeszczy jak opętany i wije się niczym bohaterka "Egzorcyzmów" zrywając pasy bezpieczeństwa, na ratunek przychodzi dziadek. Wyciąga zapłakanego papierowymi łzami Trolla i mrucząc coś o nękaniu dzieci, zabiera opętaną z pola widzenia matki-kata.
          Scenka 2. Wieczór, Steff słania się na nogach. Mamilli pęka głowa po całodziennym szkoleniu z zakresu niestresowania dziecka. Troll głodny, bo przecież porządnie nie jadła cały dzień ze względu na kolejne ataki opętania, po których był należycie zabawiany przez dziadków. Mamilla zbiera Trollsona do snu, "ale nie no gdzież będzie ją tak wcześnie kładła?" - kolejna złota uwaga. Dziadek jeszcze z dzieckiem się pobawi. I jeb!!! Dziecko leży na podłodze jak długie, z potłuczoną makówką, no ale fakt dziadek miał rację śpiące nie jest, tylko wyjące.
          Scenka 3. Mamilla ściąga dziecku skarpetki. I już zaczyna się. Lawina pytań o sens nie istnienia skarpet, a po chwili o sens ich istnienia, bo wkurwiona Mamilla jak na złość robi na odwrót, nie kierując się wskazówkami wyższej instancji. 
           Dziecko 10mc, mało co kuma, ale jest na tyle cwane że już coś może "woleć", a woli zasady dziadkowe. Tak  więc Steff na spółę z dziadkami zdegradowało Mamillę do poziomu przeszkadzacza. Przeszkadzacza w wychowywaniu dziecka, podkreślmy - bezstresowego wychowywania. Bo Mamilla przecież ma 15lat, dziecko z nieprawego łoża, nic nie wie o życiu i dzieciach, wykształcenia brak i perspektyw na przyszłość ni cholery.
           Mamilla uroczyście obiecuje, następne dziecko urodzi już dla siebie i małża, a nie dla dziadków.

10 komentarzy:

  1. Taka rola dziadków, żeby dziecku na wszystko pozwalać. Daj im pokarmić i usypiać dziecko- niech zobaczą jak aniołkowi różki rosną.
    Ostatnie zdanie zwaliło mnie z nóg :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadek już raz miał nakarmić dziecko, coby się popisać świetną relacją z wnuczką. Ale ryzyko zagłodzenia małej było większe niż moja duma...

      Usuń
  2. Swieta prawda. My mieszkamy sami, wiec sami decydujemy co, jak i kiedy. No, ale z wizyta czasami gdzieniegdzie sie chodzi i tam dziecku zwykle wszystko wolno i wszelkie nauki ida w las. W domu dziecku wbijasz do glowy, ze ''nie wolno'' ...idzies w gosci i nagle wszytsko wolno. Dzieciaki sa strasznie cwane. Juz sie boje co to bedzie jak pojedziemy do moich rodzicow. Najciekawsze jest to, ze wnukom pozwala sie na takie rzeczy, ktorych zawziecie bronilo sie wlasnym dzieciom!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Steff czasem sama nie wie co ma robić. Bo tu matka mówi nie, a babka że tak... Jeszcze trochę nie będzie wiedziała kto jest kim w domu...

      Usuń
  3. Genialnie napisany post :D
    Nic nie poradzisz, że dziadkowie zawsze będą Ci lepsi, bo na wszystko pozwalają. Nie zdają sobie sprawy, że krzywdzą i Ciebie i dziecko. Dziecko będzie rozpuszczone, a ty będziesz znerwicowana ... Ja widzę dwa wyjścia: pierwsze to zostawienie Steff dziadkom na kilka godzin, niech ogarną ją sami, drugie: poważna rozmowa z dziadkami. Jeśli zdecydujesz się na poważną rozmowę, to pamiętaj, zacznij spokojnie, doceń ich starania, bądź miła, a dopiero później przejdź do rzeczy- tylko nie krzycz, musisz być opanowana :)
    Daj znać na co się zdecydowałaś :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no fakt:)
    mama nie pozwala, a baba tak:)
    wiem jak to wkurza.
    Ale juz powoli po ciezkich rozmowach rozumieja ze tak robic nie mozna, a przynajmniej w obecnosci rodziców nie mozna negować tego co mówi mama czy tata:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam jeszcze trzecie rozwiązanie... Wynieść się do męża, ale to jeszcze trochę ;) Nie no Steff zostawała już z dziadkami jak musiała, nic to nie zmieniło tylko po prostu babkę bardziej plecy bolały od dłuższego jej noszenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak to z dziadkami jest. Czasem trzeba na to przymknąć oko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny post! U nas jedynie teściowa jest "normalna" i ma podobne podejście do wychowania ekipy co i my. Ale moi rodzice...grrr, tu się sprawa komplikuje bo nie dociera do nich NIC! a jak słyszę hasło że 16 mies maluchy to są jeszcze maciupkie dzidziusie które trzeba ululać na rączkach to mam ochotę wyskoczyć przez okno albo posłać tam dziadków ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Alem się uśmiała! :-), a zobaczysz jak podrośnie! :-)

    OdpowiedzUsuń