wtorek, 4 lutego 2014

U Mamilli straszy...

U Mamilii w sypialni straszy i to jeszcze w środku nocy.
               I wcale nie chodzi tu o kurz wyłażący spod mebli... choć on straszy nie mniej. Pajęczyny w kątach chałupy też straszą, ale to coś innego...
               U Mamilli straszy w szafie. Choć straszą tam stare szmaty Mamillowe co ich nawet mole nie chcą zeżreć (chyba mają konszachty z małżem Mamillowym w sprawie limitu zakupowego). W szafie Mamillowej straszą Steffowe zabawki.
               Środek nocy. Steff śpi. Mamilla śpi. Śnią jej się niegrzeczne rzeczy... Jak raz całkiem fajnie niegrzeczne. A tu naglę przez sen Mamilla słyszy: "one two three - gooo!!!" + brawa i melodyjkę z dna szafy w której Mamilla schowała Trollsonowe zabawki. Te takie za ciężkie do noszenia i za skomplikowane chwilowo do zabawy. Zanim Mamilla zorientowała się o co kamman, sparaliżowana strachem dostała prawie tachykardii i ledwo żywa wymacała łapską włącznik lampki nocnej.
Kur...!!! Piep... rakieta! Kolejny genialny przyrząd do ogłupiania dzieciaka. Pierdzielony włączył się sam. Ale k... jak? Ledwo żywa Mamilla wypełzła z łóżka, Steff śpi jak zabita. Jakoś doczołgawszy się do szafy, Mamilla kur*iając raz po raz wymacała pierdzielony włącznik plastikowego straszaka. A tu zonk. Zabawka wyłączona. O nie nie... Już raz takie jaja były i to również w środku nocy, ale wtedy w domu był małż Mamillowy. Wtedy to pierdzielony zawalidroga jakimś cudem uruchomił się sam, po całodniowym udawaniu że jest zepsuty. No i co? Straszy czy nie? I to jeszcze to co Mamilla sama do chaty przydźwigała. Jak mamusię Mamilla kocha, tak obiecuje że jeszcze jeden taki numer a wszystkie "żywe" urządzenia vtechu*u i Fisher-srajsa powędrują straszyć do kontenera PCK.

Ps. A rano takie straszydło wykradało bibeloty z komody...



8 komentarzy:

  1. Jaka zaspana :) u mnie w nocy słychać Słonia Huberta i jegoo "aaaaaaaaaaaa! nudzę się, POBAW SIE ZE MNĄ!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ja bym się z takim słonikiem zabawiła ;) Zabawki dla dzieci napawają mnie lękiem... Jeszcze trochę a zacznę obawiać się o własne zdrowie psychiczne ;>

      Usuń
  2. Ludzie, jak ja kocham te domagajace sie uwagi zabawki np. samochodzik, co to kilka razy dziennie wyznaje, ze swedzo go kola i czy nie cjcaialbym mu ich wykrecic - grrrr.
    Rok temu mielismy mega akcje - maly dostal skerpety z glowa misia na palcach. Matka skarpety wyprala, pranie rozwiesila. Przy sniadaniu slyszy jakies piski...juz myslalam, ze myszy mam czy co. Gdy wrocil maz zabawilismy sie w detektywow i mowie, jak nic od prania te dzwieki slysze...ale do cholery skad to. Juz maz mial zonie psychiatre zalatwiac jak odkryl, ze to nie jednak zonie w glowie dzwoni a skarpetowe misie maja w glowie wyczerpujace sie baterie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fryzurka zabójcza :)
    Jeśli chodzi o Twoją nocną przygodę, to przypomniała mi się historia koleżanki. Jej bratanica zakopała gdzieś u niej w pokoju też jakąś zabawkę grającą i w środku nocy zaczęła grać. Kumpela prawie padła na zawał :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Alez Ona świetna. U mnie dwa dni temu było dokładnie tak samo. Włączyła się zabawka i zaczęła grać. Śpiewała na maxa. W środku nocy.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja też mam straszną historię...jak dzieci zostały przeprowadzone do pokoiku, do ruch poszła elektroniczna niania. Wszystko było ok, a tu pierwsza noc (ja już chora poprzez wizje wszystkich horrorów gdzie takie niańki występują) i nagle niania się odzywa. Lecę do pokoiku a tu cisza, bąki śpią. Wracam a niańka charczy. Lecę znowu stoję bez ruchu a tu słyszę z sypialni znowu dźwięki. Oj prawie w majtki narobiłam! Okazało się że baterie + niańka wtyknięta do kontaktu nie bardzo ze sobą współpracują ;-) ale zawału przez to cholerstwo omal nie dostałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. o rany u nas też kiedyś garnek postanowił się odezwać aż mnie na równe nogi zerwało

    OdpowiedzUsuń
  7. Też skądś to znam... Jeszcze jak byłam w ciąży a łóżeczko już było, pod łóżeczkiem skrzynia z zabawkami Adasia, a na jej dnie koparka, która o 2 w nocy jakimś cudem się uaktywniła... no i do tego mąż był w pracy... Ile się namęczyłam zanim się do niej dostałam wiem tylko ja...

    OdpowiedzUsuń