piątek, 11 kwietnia 2014

Z piaskownicy zasłyszane...

            Steff od jakiegoś czasu namiętnie odwiedza osiedlową piaskownicę. Piasek żywiołem Mamillowego dziecka jest. Dziecko od Mamilli na jeden z wielu prezentów roczkowych dostało mega wypaśny zestaw piaskownicowy - prócz zestawu podstawowego w skład owego zestawu wchodzi młyn (zapychający się) oraz konewka słoń ( do piachu konewka... dobre sobie...). Z tejże samej okazji chrzestna zdublowała prezent. Ale Mamillowy lepszy bo różowo- fioletowy. Nie to żeby mamilla lubowała się w różu bo posiada córkę, tylko znów żeby było łatwiej - w tym wypadku łatwiej zlokalizować Mamilli Steffowe zabawki w piaskownicy. Steffowe zabawki są jak na razie jedynymi na osiedlu tak charakterystycznymi, a co ;)
            No więc łazi Mamilla z dziecięciem swym do tego piachu, jak się uda, znaczy jak Mamilla da radę ogarnąć temat, to koło 10 wyłazi Steff na pierwsze grzebanie a popołudniu na drugie. Częściej jednak na to popołudniowe. Powód? Po 1 koło południa Steff idzie w kimono, po 2 między 11 a 13 na placu zabaw jest dzieciakowe BUM. Paranoja! Skwar,  żywe słońce wypala łoczy. Piach... Piach... Suchy piach... A niańki i nieliczne matki wyciągają ta biedne maluchy i sadzają na środku patelni w pełnym rynsztunku w postaci zimowych jeszcze ciuchów. Ba! Ile razy się słyszy - nie siadaj na piasku! Bo zimny! 18* w cieniu, w słońcu skwar a piach pewnie z lodówki. Albo "Jasiek! Bój się Boga! Noga goła Ci wystaje! Obciągaj nogawki!". Mamilla wali za przeproszeniem układy piaskownicowych nianiek zrzeszających się co południe i robiących wszystko aby tylko dzieciaki nie przeszkadzały, a zajęły się sobą. Posypały się piachem, pozabierały innym maluchom zabawki czy choćby poganiały się po pseudo ogrodzonych ogródkach. Mamilla nie wdaje się w układy i pogaduchy, pomysł wypadu  w pełne słońce na plac zabaw też jej nie bawi, więc Steff ma swoją porę spacerów i grzebania. Poza tym, Mamillowe dziecko dość ubogo wygląda na tle tego tałatajstwa. Steff wychodzi w cienkim płaszczyku, cienkiej czapce i trampeczkach, siada na piasku gdzie jej się podoba, nie wchodząc innym maluchom w drogę. Dziwne czyż nie? Piasek wpływa na Steff wyciszająco. Steff staje się wtedy  autsajderem z własnego wyboru, dużo obserwuje, siedzi cichutko w samotności delektując się zabawą. Czasem zainteresuje ją jakiś maluch, czasem podzieli się zabawkami, czy pożyczy ( przez Mamillę) coś od kogoś, ale tylko na chwilę. Trzyma się blisko Mamilli i tego co jej. Taka magia zmienia dziecko Mamillowe w mega grzeczne dziecko, magia która pryska zaraz po przekroczeniu progu chałupy.
             No ale nie o tym. Pewnego popołudnia wiadomo jak Steff i Mamilla spędzały czas. Na placu były obecne jeszcze tylko dwa równie spokojne maluchy z mamami. I nagle na plac wpada mała dziewczynka  około 3-4letnia. Ubrana dość szykownie. Za małą na plac wczłapała mama, w ręku niosąc plik dokumentów, w które była bardzo pilnie wczytana. Dziewczynka podbiegła do  Mamilli i Steff oraz do stojącej nieopodal innej mamy i z pięknym ukłonem wymamrotała że nazywa się Lenka jakaś tam... Mamilla spojrzała na mamę, mama na Mamillę i wymieniły zdziwione spojrzenia. Po chwili mała wpadła do piasku. Dorwała pierwszą wolną zabawkę i najzwyczajniej w świecie zaczęła nią dłubać w piachu. Oczywiście nie było żadnego " czy mogę..." czy czegokolwiek. Mała dłubałą w piachu głośno komentując zabawę: " Zrobiłam dziurkęęęę... Trzeba ją zasypaćććć... O takkkk... Ładnie?". Matka nic. Mała znów powtarza całą operację, kończąc ją pytaniem. Matka w końcu nie przestając czytać mamrocze " nooo...". No więc zachęcona dziewczynka, kontynułuję zabawę. Nagle wstaje i ostentacyjnie patrząc raz na Mamillę raz na  drugą mamę głośno wypala: " Ale jestem mądra, prawda?". Mamilla z zażenowaniem uśmiechnęła się do dziecka, pogłaskała Steff po głowie, wymieniła znaczące spojrzenie z drugą zażenowaną i posłała znaczące litościwe spojrzenie matce dziewczynki, która  dalej tonęła w papierach. Na dowiedzenia, owa dziewczynka, rzuciła przywłaszczoną rzecz obok właściciela przyprawiając o zawał zaskoczoną matkę ( bynajmniej nie swoją). Tym razem jednak matka dziewczynki zareagowała i zmusiła naburmuszoną małoletnią do wycedzenia przez zęby "przepraszam i dziękuję". No zdecydowanie lepiej małej poszło mówienie jaka to jest mądra. Hm... Czy raczej przemądrzała? 
          Mamilla wredna baba już obmyśla plan  zrobienia ze Steff snoba z własną piaskownicą na balkonie. Ale przecież to nie zmieni tego że Steff styczność i z takimi dzieci będzie miała nie raz...  A o dorosłych już nie wspominając.

O rety... Stary co Ty tworzysz...



Tak się kończą zabawy z tatą...


5 komentarzy:

  1. O matko! Co z takiego dziaciara wyrośnie? Ja cały czas Mańce powtarzam, ze jest mądra i cudna- chyba przyhamuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no bez przesady... Ale tutaj chyba mała sobie troszkę domyśliła to bycie mądrym...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się wydaje, że chciała ewidentnie zwrócić uwagę na siebie. Nie miała uwagi swojej mamy, to potrzebowała uwagi obcych. A że dziewczynka raczej z tych bardziej "przebojowych" i odważnych (w przeciwieństwie do moich chłopaków) to sobie jakoś sama radziła. Hmm, dziwna sytuacja w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje dla mamusi. Wzorowo jak widać wychowuje córeczkę :]

    OdpowiedzUsuń