poniedziałek, 21 października 2013

Złośliwość... Niemowląt śpiących?

No i tak... Tak jakby tradycji stało się za dość. Jak Mamilla zaplanuje popołudnie to  Steff śpi. 
Jak Mamilla ma kiepski dzień, ból głowy ( bynajmniej nie spowodowany zeszło nocnym piciem do upadłego) czy chęć choćby poczytać w kibelku, To Steff uparcie domaga się uwagi. W nosie ma drzemki. Nie chce jeść, chce noszenia i to najlepiej tam gdzie ona rączką pokaże i tylko w pozycji "przodem do świata". Mamilli po 5 min witki opadają a mięśnie nóg drżą. Bo 8kg wiercącego się bagażu robi swoje. I całe plany załatwienia małych spraw legną w gruzach i są przesuwane w niedalece nieokreśloną przyszłość. Nawet siedzenie na kibelku. 

Ale zaraz kolejnego dnia albo i dwa później nadchodzi taki czas. Że Mamilla czeka aż Steffi odwali  jedna z dwóch kiepskich drzemek, szybko zje i razem coś podziałają choćby na poczcie ;) Cóż za ekscytująca wyprawa, nieprawdaż? A tu bunt... Mamilla czeka... Kręci się. Jest prawie zdecydowana że drzemka już zaraz za chwile się skończy. Nie robi nic. Czeka. Zagląda do pokoju. W końcu tłucze się w kuchni, łazience czy gdziekolwiek bez sensu. A tu nic! Nic a nic! Gadzina śpi i śpi... Czas leci gadzina śpi! Mamilla wkurzona sama na siebie bo przecież mogłaby w tym czasie: poczytać, odsiedzieć w kibelku, pomalować włosy, nałożyć maseczkę, pomyć butelki, ułożyć ubranka, zebrać pranie, zrobić hennę, zrobić porządek z zadartym paznokciem czy choćby zbawić kawałek swego ego i napisać do męża sprośnego smsa ale nie... Czeka aż Steff się wyśpi. I nie robi nic! A tu tak fajnie minęły dwie godzinki. Mała wyspana Mamilla wykończona nic nierobieniem z listą zaległych rzeczy do zrobienia. Dziecko się wyspało, wstało na podwieczorek, zjadło  najprawdopodobniej swój plan dnia wykonało co do joty. I oto wybiła godzina zamknięcia poczty. I cała wyprawa została przesunięta na dzień jutrzejszy, a może na pojutrze? A może...?

Mamilla pochwala spanie w dzień. Najlepiej długie i najlepiej 2 razy. Każdego innego dnia byłabym wniebowzięta że maleństwo tak ładnie śpi. Tylko żebym jeszcze wiedziała kiedy Stefania ma w planach takie maratony.

4 komentarze:

  1. Hehe znam z autopsji, Stefi w dzien praktycznie nie spi/spal...jak dzieciatko przymknelo oczy na marne 30 minut to mamuska juz cala w skowronkach byla, ze moze nawet kawe zdarzy dopic. Innym razem jak akurat bylo cos zaplanowane to Maly popisywal sie dwugodzinna drzemka. Teraz musze przyznac wszedl w pewien rytm i spi srednio godzinke miedzy 13 - 15, choc zdarzaja mu sie odskoki w jedna i druga strone. Zwykle jak tata jest caly dzien w pracy to dba zeby mamie sie za bardzo samej nie nudzilo i spi ok. 20 min :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie jak u mnie. Teraz też mały odsypia pobudkę od 5 rano już drugą godzinę . Szok normalnie. A ja z tego wszystkiego nawet kurzy nie pościerała, tylko zaległości blogowe nadrabiam. Albo pół godziny spania, albo maraton jak napisałaś. Cudna ta Twoja córeczka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, dziecko robi co chce. Nie ważne czy mama coś zaplanowała czy też nie. Może od razu planuj dwa warianty - co będziesz robić gdy śpi, i co będziesz tobić gdy nie śpi. Wtedy codziennie będziesz zadowolona! :))


    Zapraszamy również na nasz blog – piszemy dla Was, więc miło nam będzie, jeśli będziecie czytać i odwiedzać naszą stronę: http://sarenka-olsztyn.blogspot.com/, a dodatkowo polecamy swój funpage – tam upływają ostatnie dni konkursu! : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam identyczne wnioski z obserwacji snu pierworodnego, gdy był młodszy ;)

    OdpowiedzUsuń