No i mamy środę. Tydzień minął. Mamilla lżejsza o 3 kilo, Steff zwalcza alergię pokarmową... Zaszczepiony Stefullson zaszczepiony w zeszłą środę był marudny i senny. Niestety nie możemy tego zrzucić na ząbki bo tych ani widu ni słychu.
A później przyszedł weekend. Po raz pierwszy w niedzielny wieczór wyszłam sama samiusieńka do kościoła. Babcia robiła za nianię co Steff wręcz uwielbia. Godzinka sam na sam ze sobą dobrze mi zrobiła :) Myślę że takich chwil mogłabym więcej wygospodarować dla siebie gdybym miała męża na miejscu...
Coraz częściej i intensywniej myślę o wyjeździe do męża. Życie na odległość nie jest dobre dla takiej młodej rodziny jak my. Tutaj raczej nie mamy po co siedzieć. Ale chciałabym jeszcze chwilę poczekać... Przecież Stefanka ma tylko 6 miesięcy. Ciągle zdarza jej się ulewać, a konsekwencji refluksu boję się najbardziej...
No ale nie o tym miało być.
Miało być o tym jak mojemu dziecku się poprzestawiało :) A więc zgodnie z czasem zimowym mała przestawiła sobie godziny snu. Na mamillową korzyść ;) Teraz chodzi spać o godzinie 20:00 i śpi do 7:00 z haczykiem więc nie bawimy się po ciemku ;P Co więcej mała budzi się w nocy już tylko raz. Pielucha, butelka i grzecznie dalej luli.
Niestety durnym sąsiadom nic się nie poprzestawiało... A szkoda.
Wczoraj godzina 22:55. Steff śpi, mamilla czyta i mości sobie miejsce do spania. A tu w ścianę "puk puk puk!!! " Czyżby dzięcioł?
Na szczęście Stefanii ani dzięcioły ani miauczące futrzaki w domu, ani inne gady nie przeszkadzają w spaniu... Niestety mamilli tak :/
A tak Stefullson śpi ;)
Albo tak...
I już nie śpi ;)
Sliczna dziewczyneczka :) Nie wypobrazam sobie zycia na odleglosc zwlaszcza z malym dzieckiem (mam takie doswiadczenie za soba z czasow narzeczenskich) a teraz to nawet sobie tego nie potrafie wyobrazic bo jak M. idzie na caly dzien do pracy (11h) to wieczorem padam na twarz (moj Maly w dzien spil bardzo malo). Daleko macie do meza?
OdpowiedzUsuńCo do spania - to moze to taka Stefkowa przypadlosc obieranie przedziwnych pozycji, bo tez to dobrze znam ;) to przyklad z mojego starego bloga http://stefano.blogmamy.pl/wpis-kalendarz,18-03-2013.html
Cóż... My pierwsze taką rozłąkę na ponad 2 mc mieliśmy również w czasie narzeczeństwa... Później większą część ciąży także musiałam się trzymać bez męża, byłam jeszcze aktywna zawodowo. A odkąd mała się urodziła to mąż był w Polsce może z 5 razy... Dobrze ze chociaż przy porodzie udało mu się być :) Mamy do siebie ok 1200 km. Mąż pracuje w Niemczech, na zachód od Hannoveru.
UsuńAle Przecudnie Stefek śpiucha :) Ja nie raz znajdowałam w środku nocy swoją glizdę obróconą do góry nogami :)