sobota, 25 stycznia 2014

Refleksja po wychodnym...

Mamilla dnia minionego dostała wychodne. Ba! W sumie nie dostała tylko wymusiła. Sytuacja poważna wymuszenia wymagała, wizyta u dentysty Mamillę wzywała. 
Wizyta 15 min trwała, ale coby wykorzystać dobroć matki swej, która zgodziła się zająć małym podrzutkiem, Mamilla "poszła w tango". Pierwszy raz od dłuższego czasu Mamilla wypuściła się w miasto. Wiadomo nie dla przyjemności ale za potrzebą. Zima nastała sroga, Mamilla butów nima. Mamilla zakupów nie lubi, nie lubi centrów handlowych i innych takich dziwnych tworów współczesnej cywilizacji. Zakup butów okazał się złem koniecznym, a że niby teraz posezonowe wyprzedaże, to miało być trochę przyjemniej. Nie było wcale przyjemniej. 
Właśnie w takich miejscach Mamilla czuje się jak dinozaur, w iście zabytkowym wydaniu.
 Lubelskie CH Plaza z każdej strony jest oblegane przez młodzież małoletnią wszelkiej maści i płci, czasem nawet nie młodzież a dzieciarnię. Oczywiście wcale nie z potrzeby zakupu czegokolwiek,  wspomniana latorośl lgnie do tego miejsca jak pszczoły do miodu, ale  z potrzeby lansu. Lans to jest to co jednoczy tych młodych ludzi. Modne ciuchy, drogie komóry, tony makijażu, wszystko okraszone ciężką pracą rąk rodziców owych dzieciaków. To ostatnie Mamilla odkryła gdy oglądała buciory w jednym z młodzieżowych sklepów. Dwie mega modne laleczki, na oko 18letnie, na papier może po 14 lat, rozmawiały na temat wyprzedawanych w sklepie ciuchów, kwitując cała dyskusję słowami "weź... tylko stówę mi matka dała i myśli że coś za to kupię...". Obserwując jak zadziornie owe dziewczyny paradują po sklepie, wybierają, przymierzają i nie kupują Mamilla zrozumiała. Tu się nie przychodzi na zakupy. Mamilla się pomyliła. To miejsce jest po to żeby się polansować, poszwędać, poobgadywać kogo się da, pokazać się koleżankom, pochwalić się czymkolwiek  no i ponarzekać na tych starych którzy całe dnie zapierniczają ciężko na przyjemności swoich pociech. Cóż takie życie. W jednej chwili filmowa wizja Pani Rosłaniec stanęła Mamilli przed oczami i bam! Stała się rzeczywistością. Galerianka tu, galerianka tam... Kurcze same galerianki... Aż strach pomyśleć co się dzieje na parkingu pod Plazą.
Mamilla sprzątnęła z półki dwie pary przecenionych buciorów, za obie pary płacąc aż 89,98 - taka promocja i żeby dłużej nie rozwijać w głowie wizji zakupów za czyny lubieżne udała się do wyjścia. Jeszcze wracając komunikacją miejską do domku Mamilla długo rozkminiała o co chodzi tym dzisiejszym małolatom. Mają wszystko. Rodzice kupią, rodzice dadzą, jeszcze po główce poklepią że dzieciaka mają z głowy na pół dnia albo i na cały a tym wciąż mało i mało i źle... Nic się nie liczy, tylko lans, ciuchy, coś wypić, coś wypalić i party do rana, a szkoła? A obowiązki? Niech się w ogóle wszyscy cieszą że którekolwiek z tych maluchów raz na jakiś czas odwiedzi "budę". 
Zaraz odezwą się głosy że Mamilla pisze jak stara ciotka. Może i stara. Bo właśnie Mamilla tak się czuje pośród tych dzieciaków. Niby różnica o jakieś pokolenie a może i nawet pół, a dwa różne światy. Mamilla małolata też była, ale miała zainteresowania, szanowała rodziców i ich pracę, na imprezy chodziła w soboty i do klubów a nie cały tydzień i do centrów handlowych.
Aż strach pomyśleć jak i gdzie będą się rozrywkować Mamillowe dzieci i ich pokolenie...
Wybaczcie Mamilli ale musiała. Zawsze po wizycie w takich miejscach Mamilla ma takie same spostrzeżenia, dlatego mija galerie handlowe z daleka, chyba że niema już wyjścia. Aż czasem chce się krzyknąć "Młodzieży! Co wy w głowach macie?!", "olać to..." to nie jest sposób na życie! A może...

5 komentarzy:

  1. To ja też zatem jestem starą ciotką, bo mam takie same przemyślenia jak Ty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoj... Ja już nie wiem... Wychodzi na to że będąc chwilę przed lub chwilę po 30stce jest się o lata świetlne do tyłu. Inne wartości rządzą już światem...

      Usuń
  2. Oj niestety Kochana, też jak to widzę, to wołam: "Boże widzisz i nie grzmisz". Takie czasy nastały, ze ta młodzież przeraża. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo zawsze mówię ... "Boże, widzisz i nie grzmisz!". Takie czasy nastały ... ale to po części wina rodziców. Brak czasu dla dzieci i zainteresowania nimi rekompensują gotówką, a dzieciaki wydają z łatwością, bo nie są jeszcze świadome, ile to pracy żeby nawet tą stówkę zarobić. Kupują sobie gadżety, ciuchy, a inne dzieciaki nie chcą być gorsze, z obawy, że nie zostaną zaakceptowane przez rówieśników, dlatego też oczekują tylko kasy od rodziców, a rodzice kasę dadzą ... błędne koło. W sumie jak rodzice dadzą pieniążki to jest ten lepszy scenariusz, gorszy, kiedy rodzice nie mają a dzieciaki tej kasy żądają i zaczyna się kombinowanie ... dzieciaki stoją w CH i się poniżają dla głupiej pary spodni. To jest nie do pomyślenia. Strach pomyśleć co będzie dalej ... za kolejne kilka lat. Może też jestem już starej daty,skoro uważam, że tak nie powinno być.

      Usuń
  3. Geez, wiesz co, ja też stwierdzam, że jestem już stara jak tak patrzę na to co się dzieje z dzisiejszymi nastolatkami! Ja też miałam różne momenty w życiu, aniołkiem nie byłam, ale coś takiego? bez szans, chyba w tym szaleństwie pozostawałam normalna. Aż się boję o Majeranka i J.....

    OdpowiedzUsuń