sobota, 21 grudnia 2013

Niechciejstwo świąteczne...

               Stan niechciejstwa dopada Mamillę ostatnio bardzo często. Choroba lenistwa pospolitego zwana potocznie " nie chce mi się...". Mamilli w okresie przedświątecznym nie chce się nic. A nie przepraszam coś się chce... Przeważnie chce się spać i łoić winiacza. Okres przedświąteczny wywołuje w Mamillowej głowie natrętne pulsowanie w rytm "Last Christmas" grupy Wham. Jak u innych osobników obchodzących Święta Bożego Narodzenia  zwiastunem świątecznego czasu są choinki a u jeszcze innych " Kevin sam w domu", tak u Mamilli niema świat bez "Ostatnich świąt". W tym roku jeszcze nigdzie Mamilla nie dosłyszała tej magicznej melodii. Święta zapewne się odbędą i tak. Ale jakoś tak bez polotu. Mamilla naprawdę była święcie przekonana że pierwsze święta z małym trolem będą tymi magicznymi. Powrócą czasy tych prawdziwych świąt które Mamilla pamięta jeszcze jak sama była wstrętnym, nieznośnym trolem. Niestety jak na razie nawet wizyty w hiper-super świątyniach wypełnionych aż pod metalowe sklepienia wszechogarniającymi dziękami kolędami. Mamilla co roku bardziej odczuwa skutki pchającej się oknami i ekranem tv komrchy, która przewyższa główny powód dla jakiego 25 i 26 grudnia co roku w kalendarzu jest oznaczony czerwonym kolorem. 
              Mamillę w tym okresie zwanym "przedświątecznym" nachodzą mroczne wizje Wigilii jakie mogą zacząć obchodzić małe Steffiki i jej koleżanki i koledzy w dość niedalekiej przyszłości. Wigilii rozpoczynanej przez odśpiewanie hymnu każdej imprezy "Będzie! Będzie się działo...", a zakończonej nad ranem zjedzeniem kebaba z budki pod blokiem i popiciu go kawą z kofi heven. 
Czy jest jeszcze sens ubierać niemowlaka w mikołajkowy strój i pstrykać mu foty z dziadkami w otoczeniu błyszczącej choinki? Może i jest... Choćby po to żeby zobaczyć ile "lajków" zaliczy na Fejsbuku nasz osobisty świąteczny skrzat. 
            Więc już same rozumiecie dlaczego Mamilla choruje ostatnio na niechciejstwo. Niechciejstwo podsycane głośnym "hoł hoł hoł !!!" i obecnością kochanej przyszywanej nie zawsze lubianej rodzinki. A jedno co zostaje po tym okresie niechciejstwa to wspomnienia i paragony z kosztownych zakupów.

2 komentarze:

  1. Też mnie niechciajstwo dopadło dziś...
    Chyba nie da się od tego uchronić.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Mamillo! Ja też tak myślałam. A w tym roku...Helka śpiewa kolędy, zmontowałyśmy papierową szopkę, matka przypomniała sobie po co to wszystko! Z drugiej strony, poprzednie święta upłynęły pod hasłem : teraz ty pilnujesz, żeby dzieciak nie żarł bombek. A pierwsze? Skrzat w czerwonym kostiumie i lajki na Fb;) A mówiąc serio- to pierwsze święta z Helką, których tak wyczekuję. Niecierpliwię się tą jej niecierpliwością. Jest nadzieja, że jak Steff podrośnie odnajdziesz w tym całym kiczu to co wartościowe- dla niej. A póki co- zdrowych, szczęśliwych i ...żeby rodzinka nie dopiekła;)

    Ps. Spać i łoić winiacza chce mi się przez całe życie;)

    OdpowiedzUsuń