sobota, 14 listopada 2015

Matka na podsłuchu....

            W życiu każdej matki są momenty gdy z utęsknieniem czeka aż jej pierworodne latorośle wyda na świat pierwsze świadome " mama" no i powiedzmy że "tata", choć nie oszukujmy się to " tata" będzie w słowniku malucha  zdecydowanie rzadziej używane. A najczęściej w związku z zapytanie " tata? gdzie mama?". Po tym pierwszym " mama" idzie z górki... Baba,ko, daj, am, NIE! - nagminnie nadużywane. Zmęczona domysłami na temat kolejnego warkotu płynącego z ust nieświadomego swojego niemoctwa maleństwa, zapragnie w końcu usłyszeć choć 2, 3 wyrazowe, choćby kalekie zdanie. I pada w końcu wyczekiwane " mamo! sio sąd! tam!". Matka ręce załamuje, skąd to to wzięło to "sio", czego to piosenek nie śpiewa, tylko głupoty powtarza. Ano właśnie! POWTARZA! Nadszedł ten sądny dzień! Dziecko słuchało te 2,5l czy tam trzy i teraz ono ci matko powie... Coś Ty po kątach szeptała, co ci się "wypsnęło" przy zacięciu w palec, co tatuś zaklął przy oglądaniu meczu, i jak ochrzcił tą " babę" wciskającą się przed jego auto na autostradzie. O teraz będzie... Dziecko słuchało, zakodowywało, ćwiczyło wszystkie " krrr..., wrrr" i inne mocne akcenty. I w końcu usłyszysz... 

             Steff ogląda bajkę. Mamilla wymknęła się do sypialni, wyciąga stroje wyjściowe. W końcu może bez nadzoru córci (oraz pytania o cyce, szarpania za bieliznę, chowania się do szafy i żądań " ja teś chcem śuknie!)  przez 3 min przepatrzeć w czym może się skompromitować na weselu koleżanki - oczywiście tej jeszcze pięknej i szczupłej, niedzieciatej, co z tego że równolatki, może nikt nie zauważy. Mamilla w nadziei wciska na siebie "najlepsze" z najgorszych, bo te bezpieczne "kamuflarze". Szamoce się biedna z zamkiem i z jedną łapą nad głową a drugą między cycami próbuje bezszelestnie i expresowo dokonać przymiarki. I dupa, sukienka nie włazi, za to włazi Steff. Opiera łapencje w miejscu gdzie kiedyś po matce w spadku odziedziczy biodra i z mega zmarchą na czole, pojawiajacą się przy ściągniętych brwiach ( fcuk identyko jak u matki), lustruje wnętrze sypialni . Mamilla kuli się w sobie, zamiera,  może w słabym świetne gadzina jej nie wypatrzy. Ale gdzież tam... Mamilla słyszy gromkie: "Oooo! Co tu robi? Mamo! Sio stąd! Juś do pokoju!" i głośno tupiąc odmaszerowuje z sypialni. Mamilla bije się z myślami, nie gorzej niż z sukienką... Wie że to dopiero początek. 

1 komentarz:

  1. U nas już te pierwsze słowa były, teraz buzia mu się nie zamyka !
    www.kolorowe-usta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń