poniedziałek, 16 marca 2015

Nagroda i kara...

          Steff drańskim dzieckiem jest. Wrednym po matce, a matka po babce a jak. Głuchota u dziecka Mamillowego przyszła z czasem, z czasem kiedy Mamilla naumiała się mówić "nie" na niektóre zachcianki i poczynania dziecięcia swego prawie 2 letniego. Steff olewa Mamillę, śmieje jej się w twarz, konfrontacja doprowadza do tego że Trollson małymi łapkami zatyka sobie uszy i nuci "la la laaa". Stary nie strzępi jęzora, w sumie pogadanki to konik Mamillowy jak i zrzędzenie, oraz siadanie na ambicji o czym sam się przekonał nie raz. Stary działa. Działa jak działa... Jak komornik, zabiera na poczet długu "dobrego zachowania". Wprowadził system kary i nagrody, tej drugiej na razie niema bo niema ku temu powodów. Więc na razie Steff jest karana. Za każde " niewłaściwe użytkowanie sprzętów zabawkarskich" stary rekwiruje daną "niewłaściwie użytkowaną rzecz". Ponieważ u Mamilli na chacie miejsca nie wiele, minusem stało się też nieposiadanie piwnicy i strychu, oraz mały balkon o przepełnionej jednej szafie nie wspominając. Stary więc rekwiruje i kombinuje. 
            Młoda wlazła na kierownicę jeździka, ćwiczy sztuczki rodem z cyrku Zalewskich. Ostrzeżenie jedno, drugie... Jeździk za sprawą magicznych mocy małża Mamillowego zaparkował na 2 noce na balkonie. Steff wspina się na mały plastikowy domek strażacki ( ot, taki Mamillowy pomysł na domek dla lalek prosto ze szmateksu ), balansuje gadzina na krawędzi plastikowej zawalidrogi, sięga na szafki, bach... Remizja ląduje na szczycie regału. Krzyk, lament, przez całe  5 min. Ponieważ Steff ma od dziada, wszelkiego badziewia i czego tam dusza małego kombinatora by zapragnęła, metoda " na komornika" zdała egzamin na krótką metę, właśnie z braku miejsca, a i za dużego arsenału Steffowych zabawiaczy. Mamilla ma już na lodówce naturalnej wielkości kucyka, słonia-bujak na szafce kuchennej, remizję na regale zaraz obok plastikowego krzesełka (niestety nie dało rady już tam wcisnąć zielonego stolika), w sypialni na półce stację kolejową wraz z torami i mini plac zabaw dla kuleczek, na balkonie stoi rowerek, sanki oraz jeździk... W szafie warlają się piłki wszelakiej maści, oraz przykrywki od plastikowych pojemników na zabawki. W kuchni pod narożnikiem ukrywa się spacerówka dla lalek, po tym jak Steff wciągała ją na kanapę i próbowała w nim siadać, wcześniej tej samej sztuczki próbowała na kuchennym stole, Mamilla ledwo wytrzymała pod wpływem wrażeń - zawał serca był blisko... A w skrytce owego narożnika kryje się pianinko świnki Peppy - pewnie każda z mam przerabiała temat, iście irytująco, wkuwiających grająco-pierdzących zabawków w typie FP - są super, jak chcesz ukarać sąsiadów za złe zachowanie nocne.
           Jak na razie wyżej wymienione ograniczenia metrażowe zmuszają Mamillę i Starego do poszukiwania innej metody dyscyplinowania Steff... A Wy drogie czytelniczki Mamillowych wypocin? Jakie macie metody na grzeczność dzieci swych?


3 komentarze:

  1. Niezłą ta Wasza aparatka :) AA jaka już duża pannica :) Super, że wróciłaś na blogosferę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karne posiedzenie na pustym dywanie- działa cuda! Inne opcje u nas nie działają...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy podobną do Waszej, metraż z resztą rownież niewielki, wieć skonfiskowane zabawki zalegaja gdzie - na szafie? Nasz Stef próbuje nas podejść, bo po każdej konfiskacie mienia robi najpierw awanturę...gdy nie działa podchodzi do mamy, mocno przytula i wyrzuca z siebie cos na wzrór ''cie cie cie'', całuje, glaszcze po twarzy. Do czasu aż nie zakuma, że system nie działa i wtedy uruchamia swą nazbyt luźną rękę.

    OdpowiedzUsuń