poniedziałek, 8 grudnia 2014

Zaginiona...

        Mamilla zaginęła w akcji na ponad 1mc.  Listopad dla Mamilli upłynął pod znakiem brudu i smrodu, oraz zdartych do mięcha łap. Powrót do Polski dla Mamilli i Steff byłby udany gdyby w spadku nie dostały cudzych śmieci na wynajmie. Mamillę wciągnął syf nad syfy. W obawie nad zdrowiem fizycznym dziecka i swoim psychicznym Mamilla w akcie desperacji z miejsca wzięła się za porządki w nowym lokum. 
       Zagadka listopada. Co można zrobić przez dzień? Umyć cudze sztućce... Co można zrobić przez tydzień? Umyć dwa okna. Ba! Zamienic żaluzje w oknach z wersji welur na lustro, niestety też w dwóch z 8 nie licząc drzwi balkonowych ;) Co można zrobić prze miesiąc? Zaginąć wśród śmieci poprzednich właścicieli. 
       Tak to w skrócie wyglądał miesiąc listopad u Mamilli.Jak na razie Mamilla gości specjalnie nie zaprasza, no chyba że ktoś ma mocne nerwy i lubi się bać, bo nigdy nie wiadomo co nowego przerażającego kryją w sobie zakamarki iście po PRLowsku urządzonego mini mieszkanka. Co może być bardziej przerażającego niż obklejone od góry do dołu naklejkami drzwi sypialni? Albo co budzi większy wstręt niż wyfajdane wszystkim czym możliwe ściany korytarza?BA! ZIELONEGO! Obrzydliwie i gluciasto zielonego! Witającego każdego wchodzącego czarnymi plackami przy kontakcie. Gdy pod kawałkami wykładziny odkrywasz ludzkie włosy, a za pozostawionym meblami szczątki bielizny to wiedz... że musisz mieć mocne nerwy by wejść do kuchni... Skrzydlate trupy na oknach? Phi... Zielona narośl w lodówce? Też mi... Zasrane kotary? Talerze z minionej epoki? Bierzesz trzy szybkie oddechy i w myślach klniesz matulę, która wcześniej nie uprzedziła Cię o dodatkowych atrakcjach mieszkania, kryjących się w zdaniu "no dawno nikt nie sprzątał". Jak to dawno? Chyba wcale! Do tej chwili Mamilla nie widziała że istnieją jednorazowe mieszkania wraz z wyposażeniem. W głowie milion myśli, uciekać? płakać? pociąć się? Między nimi jedna optymistyczna wizja. Wizja Mamilli palącej na stosie mebelki rodem z PEWexu, zdzierającej zębami linoleum z posadzki. Mamilla mówi: "Ok, posprząta się...", a w myślach ma już plany kilkuletniego remontu z użyciem ciężkiego sprzętu budowlanego.
           No cóż... Minął miesiąc, Mamilli zdążyły odrosnąć zdarte pazury. Steffowy dziadek przybył na ratunek tworząc na ścianach nowy podkład dla potencjalnych zabrudzeń. Cudze graty w miarę czasu zapełniły schowki i Mamilla udaje że szafa i pawlacz są puste. Nie jest źle... Będzie jeszcze lepiej, z czasem. Steff czuje się tu zdecydowanie lepiej, na niej zmiana miejsca pobytu chyba odbija się najmBrak ojca nadrabia obecnością babki.  Mamilla trochę podbudowała się psychicznie, choć jeszcze nie do końca to jest to. Mamillowy małż zamyka sprawy w Niemczech, choć nie wie gdzie tym razem los go ześle. 
Nie jest źle... Tylko dlaczego Mamilla dopiero po 2 tygodniach tyrki rodem ze stajni Augiasz, odkryła że najlepszym środkiem do sprzątania wszystkiego jest kuchenny nożyk? Oj, wyskrobaną wraz z brudem łazienkowym fugę kiedyś się uzupełni ;)
Witojcie!

4 komentarze:

  1. Hejo Mamillo droga! Oj to miałaś niezły meksyk z tym lokum..podziwiam za wytrwałość :P Ale ale, dawaj no tu jakieś nowe foty małej pannicy, bo pewnie urosła co nieco, hm? ;>
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ładnie;) Choć czasem łatwiej tak totalnie zaorać zastaną sytuację niż próbować naprawiać nie naruszając całości;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspolczuje.. ja w zyciu nie mieszkalabym w takim brudnym miejscu...az mnie ciarki przeszly od twojego opisu ... ; (

    OdpowiedzUsuń