Macie tak czasem, że gdy już w końcu mały srajdek pójdzie spać "na noc" to zaczynacie być niegrzeczne?
Mamilla
jest baaardzo niegrzeczna... Takich wyskoków Mamilla już dawno nie
miała. Musi ostatnio to jak jeszcze brzuch był tylko do narzekania na
wałki tłuszczu, jeszcze przed okresem wylęgu.
Teraz
Mamilla znów psoci. Wieczorami gdy już jest prawie pewna że Trollson
śpi jak suseł, nakarmiony po brzegi i z suchą kuwetą przy dupce, otulony
króliksonami, zaczyna balangę...
Otwiera
laptopa i otwiera wińsko! Tak durnowata matka chleje jak dziecko śpi!
BA! Wypija całą lampkę wina, wina musującego lub drinka z kieliszka
jakiejś nalewki. Szaleństwo! A jaki dreszczyk emocji tym poczynaniom
Mamillowym towarzyszy, bo to tak fajnie się poczuć jak Agnieszka Lubicz,
której kurator do domu wkroczył kiedy, to zaniedbała swe dziecko jedyne
racząc się kieliszkiem wina ze swą siostrą. Taka sytuacja.
Mamilla
nie raz dała ładnie w palnik. Nie raz nie do końca prowadziła się
ładnie. Wiadomo, młodym się było. Teraz z racji bycia starą
matkowo-mężatą krową z masą ciężkich decyzji i obowiązków na głowie,
Mamilla tylko marzy czasem o tym okrutnym kacu. Sączy kieliszek wina
przez 3h jakby to była ostatnia rzecz na ziemi jakiej może spróbować.
Taka Mamilla nie grzeczna bywa... Ale tylko jak w domu ktoś jeszcze
jest, tak na wszelki wypadek, bo choć Mamilla durna to rozumu jakieś
ostatki ma.
Jak to człowiek posiadając dzieci zaczyna doceniać takie maleńkie przyjemności ;)
Ps.
Wino dziś pije Mamilla, z chęcią by i poczęstowała, ale są i skutki
uboczne... Zawsze po takich relaksach MAmilla zapomina że godzinę czy
dwie wcześniej zaczęła malować paznokcie i siedzi taka bida z jedną ręką
jak od manicurzystki a drugą cóż... Jak przyjdzie co do czego to
Mamilla zmywa tą już pomalowaną bo na drugą zbrakło czasu. Jak zwykle ;/
:-) A ja też mam wino w lodówce... pewnie jeszcze z tydzień tam poleży, już w połowie wypite, od tygodnia biedne czeka aby ktoś je dopił i pewnie jeszcze tydzień poczeka, choć może w weekend będę niegrzeczna ;-)
OdpowiedzUsuńCo ja bym dala za tą lampkę wina....Mój szkrab na cycu, więc takie rzeczy to tylko w "Erze":DDD
OdpowiedzUsuńU nas wino na porzadku dziennym do obiadu i kolacji. I ja teraz moge sobie pozwolic, bo prywatna mleczarnie niedawno zamknieto. Strasznie mi jednak dziwno w winskiem czy piwem. Po prawie 20 miesiacach karmienia plus 6 ciazy - odzwyczailam sie chyba.
OdpowiedzUsuńU mnie sie na lampce nie kończy. Jak szaleć to szaleć i tak jestem matką wyrodną więc pijemy ze starym calą flachę jak nie dwie :) ZDRÓWKO!
OdpowiedzUsuńOooo, też bym skosztowała jakiegoś drinka, albo lampeczki wina ... póki co nie ma na to szans. Haniula cycusia ciągnie, więc ... trudno :) Całe szczęście, że mogę od czasu do czasu delektować się smakiem czekolady ... :)
OdpowiedzUsuńU mnie w szafce winko na weekend zawsze czeka! :))))) ostatnio grzaniec malinowy mniaaaaaam podgrzewany w siebie wlewam :)))) Kocham te chwile! ;-)
OdpowiedzUsuńCześć ;) bardzo mi miło, że podobają Ci się moje zdjęcia ;]
OdpowiedzUsuńkorzystam z Nikona D3100 i do tego z trzech obiektywów: zwykłego standardowego 18-55mm, stałoogniskowego 1,8f 50mm i 70-300mm. Poza tym próbuję obróbki w lightroomie ;)
jak pewnie widziałaś na moim blogu mam odnośnik do Akademii Fotografii Dziecięcej - jest to genialne miejsce dla Mamusiek ;] tam zaczęłam kilka kursów fotograficznych, serdecznie polecam ;]
PS. sama sobie zazdroszczę takiego męża ;]
pozdrawiam, Piec Ola