Rzecz będzie o świeżo upieczonych Steffikowych dziadkach, dokładniej mówiąc o Mamillowych rodzicach. A czego tylko o nich? A dla tego że drudzy dziadkowie mają jeszcze dwójkę wnucząt no i w porównaniu do tych domowych nie są tak zżyci z trollem. Poza tym Mamillowa Musia była przy Steff dosłownie od chwili urodzenia. Ona była z Mamillą w trudnym okresie niebieskiego blusa dziecięcego, kiedy małż był na emigracji. No ale...
Macie czasem poczucie bycia niepotrzebnym, gdy ktoś inny zajmuje się Waszym dzieckiem? Mamilla ma takie przebłyski codziennie odkąd wróciła z DE. A to wszystko za sprawą Mamillowej Musi. Odkąd Steff przypomniała sobie po miesiącu rozłąki, kim jest babka, tak odczepić od babki się nie może. Gdy jest babka Mamilli może nie być. Dziecko wczepia się maleńkimi paluszkami w babkę i wesoło merda nogami. Wydaje przy tym dziwaczne odgłosy przypominające sapanie jeża. Mamilla wyczaiła że takie sapanie nie jest oznaką bezpośredniego zagrożenia życia małej, ale oznaką wielkiej radości. Ba! Steff wzięta na ręce przez babkę, nie chce iść do Mamilli... Matka odstawiona do kąta do momentu kiedy babce ręce nie odmówią posłuszeństwa (czyt. do 15 min), lub do momentu kiedy troll nie dobierze się do babcynych okularów na nosie.
Pytanie co babka takiego ma czego niema Mamilla? A no chyba wszystko kręci się wokół tego samego w każdej rodzinie. Mamilla zakazuje, przetrzymuje ( zmiana pieluchy ), zabiera najlepsze zabawki, czasem krzyknie - jednym słowem mówiąc Mamilla próbuje ulepić ze Steff materiał na dobrego człowieka, takiego znającego swoje prawa ale i obowiązki. A babka? Wiadomo... Ona dzieci wychowała więc "robaczka" ma żeby rozpieszczać, więc nawet jeśli czegoś powiedzmy że zabrania czegoś to z uśmiechem na ustach.
Podobnie ma się sprawa z Mamillowym tatuśkiem. Dziadziuś pomimo że niedawno jeszcze leżał obolały po operacji teraz krzepko skacze za wnusią. Pilnuje skarbu swego jak oka w głowie, ba! tak pilnuje że dziecko czuje się osaczone i zaczyna marudzić że dziadek w czymś pomaga. Tutaj zaczynają się zgrzyty na linii babka-dziadek. Bo dziadek pilnuje za bardzo i swobody dziecko niema. Ale babka nie jest mu dłużna gdy przez czas dłuższej nieobecności Mamilli zaczyna nosić trolla na rękach. A dlaczego? A dlatego by skutecznie zahamować proces Steffowego doskonalenia samodzielnego chodzenia. Argument? Babka dostaje zawału jak dziecko upada na dupę... Z tych samych powodów czasem i Mamilli się obrywa, bo niby Mamilla dziecka se nie pilnuje, czyt. nie łazi za nią jak cień, pozwalając na uczenie się trudnej sztuki samodzielności. BA! Absurdem kolejnym jest to że dziadek czasem ma do Mamilli pretensje jak karmi dziecko bo mała marudzi jak jest zapinana w leżaczek do obiadu! No jak Mamilla może zmuszać dziecko do siedzenia przy obiedzie!
Cóż... Tak to już z dziadkami jest. Są skarbnicą wiedzy życiowej i nieocenioną pomocą, ale i utrapieniem młodych, świeżo upieczonych rodziców. A to wszystko z miłości. Tego Mamilla jest w 100% pewna, wszystko z tej miłości.
Ps. Choć dzień babki i dziada dopiero po weekendzie, Steffikowa babka wysępiła bombonierki już wcześniej, kiedy to wypomniała Mamilli jej za długi pobyt w sklepie (bo bez dziecka), i nie kupienie jej (babce, nie Steff) nic słodkiego. Ehhh...
Babki i dziadki są od tego żeby nieziemsko dzieciaki nam rozpuszczać ;D
OdpowiedzUsuńTak to juz z babciami i dziadkami jest. Moi rodzice mieszkaja 2000km od nas i mimo, ze nie sa typowo rozpieszczajacymi dziadkami to i tak wnukom pozwalaja na wiecej niz to bylo z wlasnymi dziecmi :D
OdpowiedzUsuńTo ja Ci powiem, ze chciałabym, aby najmłodszy mój tak szedł do babci czy dziadzia, ale to teraz niemożliwe. teraz liczy się tylko mama. Ale starsi synowie też babcię uwielbiaja.
OdpowiedzUsuńEh, dziadkowie powinni wnuki odwiedzać, a nie wychowywać... Taaa, jestem w trakcie prób przebrnięcia przez focha mojej mother, którym zarzuciła po zwróceniu jej uwagi odnośnie misiaków, grrrrrrrrr mam dość!
OdpowiedzUsuń