sobota, 21 czerwca 2014

Przyspieszamy tempo...

           Mamilla musi troszkę przyspieszyć tempo. Z racji obijania się i przestawienia godzin spania Trollsona, Mamilla trochę jest w plecy z notkami i obiecanym konkurso - rozdawajką. Ale mimo to, Mamilla donosi iż jest to jej 99 wpisy. Kolejny będzie konkursowy i z małą niespodzianką :) Tak więc koło poniedziałku wpis konkursowy, a dzień, dwa później wyniki, coby zdążyć z wysyłką fantów :)
           A teraz do rzeczy. Mamilla musi ścisnąć poślady, bo już za 8 dni zaraz po weselichu wybywa z PL. Na razie wszystko w proszku. Mamillowy małż szykuje chałupę, kupuje to co najbardziej niezbędne do życia, a przy posiadaniu małego padalca niezbędna jest kuchnia no i maszyna piorąca, z resztą jakoś się uporamy w trakcie, choć Mamilla nie ukrywa że TV i internet do życia niezbędne jej czasem są na równi z kompletem garów do gotowania. Mamilla w proszku, ani nie gotowa do wyjazdu, ani nie gotowa na party. Steff błogo nieświadoma tego jak ciężkie chwile przeżywa jej matka, swawolnie sobie poczyna bujając się co chwila i hucząc udając wiatr, a raczej mega wichurę. A Ty babo myśl i kombinuj. 
            Właśnie tak apropo kombinowania. Steff robi się coraz bardziej cwana, kombinuje na lewo i prawo. Nuda stała się źródłem inspiracji dla Mamillowego dziecięcia, które ciągle coś sobie ciekawego wynajduje do roboty. Okrywa coraz to nowe metody doprowadzenia matki do stanu przedzawałowego. Na sam dźwięk Steffowego pisku, Mamilli staje serce, a puls zanika. Bo kto wie czy tym razem znów nie siedzi na ciężarówce zabawce wielkości dużo za małej aby utrzymać 10kilogramową Godzillę? Jednak w 99% przypadków wrzask okazuje się wynikiem niemożności a) otworzenia czegoś zębami, b) podniesienia/wyjęcia/rozłączenia czegoś jedną ręką, c) wyciągnięcia nogi która utknęła między czymś/w czymś/ lub nie mieści się gdzieś. Steff do perfekcji opanowała włażenie w teoretycznie niedostępne miejsca. Na kanapę wskakuje kiedy chce, ze stołu zabiera jak leci, jak nie dosięga to szuka jakiegoś wspomagacza w postaci w miarę stabilnej zabawki, kartonu soku czy mleka lub innego pseudo stopnia. W brodziku przy próbie spuszczenia wody odpływ zatyka pupą, w kuchni z lodówki zabiera ketchup. Babce podprowadza zmieniarkę i tak przeprogramowuje dekoder że biedna musi zrestartować cały sprzęt żeby móc coś obejrzeć. Niestety ale Steff Cholms, nie da już sobie wcisnąć kitu że czegoś niema, czy się skończyło, ba! a że się nie otwiera to już w ogóle, nawet niema co próbować że da sobie spokój i z rezygnacją odłoży nowo zakupiony krem do Mamillowej gęby czy inną chemię. Słowa zakazane przy Steff to: kąpać się, iść, spacer, piaskownica, dwór, balkon, sklep. Mała w tempie ekspresowym łapie skojarzenie i na słowo " iść" jak pies przynosi najpierw Mamillowe buty a po chwili swoje i staje przy drzwiach. Na hasło "kąpiel" Steff leci do łazienki, ściąga skarpety i zakłada nogę na brzeg brodzika. Każda próba wyprowadzenia jej z zamiaru wykonania łańcuszka skojarzeń kończy się karczemną awanturą. Odkryła również "przyjemność" z robienia zakupów i namiętnie wykrada z Mamillowego portfela monety (chwilowo bilon jej nie kręci - na szczęście), i z płócienną torbą na zakupy domaga się wypadu do sklepu. Ba! W sklepie przy kasie skubana wyrywa Mamilli kasę z rąk i sama podaje babce w kasie kiwając głową żeby brała. Zaczepiana przez obcych grozi palcem mówiąc " nu nu", lub drażni się udając że chce dać trzymaną w ręku zabawkę, by po chwili wyszczerzyć się i schować przedmiot pod pachą. Jazda nie z tej ziemi. Już Mamilla się boi co mała pokaże na party. Obroty opanowała do perfekcji, a na dźwięk jakiejkolwiek muzyki - nawet w reklamie buja się na boki jak pijana. Cuda... cuda... cudaka Mamilla urodziła.
              A i tak na koniec  nieskładnej notki. Mamilla nie komentuje wydarzeń nagłaśnianych w mediach apropo tragedii z udziałem dzieci. Bo co tu komentować? Głupotę dorosłych? Brak wyobraźni opiekunów? Nieszczęśliwy splot wydarzeń? W nielicznych tylko przypadkach jakikolwiek wkład w tragedie ma dziecko, a nic nie dzieje się bez przyczyny. Ostatnio Mamilla była świadkiem jak w Tesco, kilka stanowisk dalej, młoda matka będąc przy kasie posadziła na oko 3lteniego chłopca na taśmie w miejscu gdzie już się odbiera zeskanowane zakupy. Mamilla była w lekkim szoku, niestety miny Pikaczu ( kasjerki) nie widziała bo siedziała tyłem. Jednak mimo to raczej nie było to rozsądne, szczególnie że chłopczyk strasznie się tam kokosił grzebiąc w zakupach. Nawet na telefonie Mamillowym by się fotka znalazła obrazująca to wydarzenia. No i powiedzcie, czy tak dużo potrzeba do tragedii? Nie trzeba upałów, samochodu i innych dodatków. 
            

3 komentarze:

  1. Cwana ta Stefka! Moja też na słowo "iść" leci na przedpokój i przynosi "ciki" moje i swoje i wali w drzwi wyjściowe. Jak słyszy kąpiel to prawie nurkuje w pustej wannie. te dzieciaki nas wykończą szybciej niz myslimy ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz bardzo inteligentną córę :P Nie marudź, nie narzekaj :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdolna bestia z tej Waszej corci. Ostatnio przebierajac Stefolinskiego wymknelo mi sie do meza, ze na kapiel juz za pozno (dochodzila 22), ale jutro koniecznie....dziecie me ni stad ni zowad nagle nie chcailo sie ubrac i w ryk...Jako, ze zupelnie nie kumalismy o co kaman, mowie do syna ''o co chodzi?'' a ten zeskoczyl z lozka i pedem do lazienki i wanienke wywleka. Trza uwazac co sie mowi!!
    Wlasne ''m'' swietna nowina :)

    OdpowiedzUsuń