Tak tak! Mamilla jest genialna ;)
Właśnie odkryła magię rajstopek dziecięcych. Pierwsze ich założenie jakieś 3 tygodnie temu było jak walka z ośmiornicą. Małe rozbrykane nóżki za cholirę nie chciały dać się omotać bawełnianym pętom różowiutkiego bawełnianego cudu. No ale jak to? Sukieneczka a do niej gaciorki? O nie... Niech choć raz mała wygląda elegancko... Przecież trzeba się przylansować u rodziny męża ;) Mamilla niech wygląda jak obłąkana, nieogarnięta czarownica no ale dziecko musi być cud - miód ;)
No więc po pierwszej wygranej bitwie z rajstopkami przyszły dni chwały i wesela.
Rajstopki stały się zbawieniem na jakie czekała Mamilla. Przy kolejnej próbie zmiany pieluchy, kiedy to Steffcia bez opamiętania zmieniała pozycje z leżąco-wstających i brzuszkowo-bocznych (no cóż... Mamilla nie opanowała jeszcze sztuki zmiany pieluchy w pozycji na pieska). Mamilla przerażona wizją niedalekiej przyszłości kiedy to gania za dzieckiem po mieszkaniu z zamiarem zmiany pieluchy powiedziała - dość! Pewnym ruchem powaliła padalca na plecki, po czym pewnym ruchem ściągnęła rajstopki do wysokości kostek. Jedną ręką chwyciła za powstałą miedzy nóżkami Steff pętlę i eureka! Padalec znieruchomiał. Nóżki przestały wierzgać. Na szczęście Mamilli do zdjęcia brudnej i założenia czystej pieluchy wystarczyła jedna ręka. Rajstopki zostały wysławione pod niebiosa. Później i dołączyły do nich leginski ;) Ale rajstopki miały i inne zalety... Nie gubiły się po mieszkaniu przy każdym wierzgnięciu nóżkami jak skarpetki a ich nogawice nie zwijały się pod samą pupę jak spodenki podczas podłogowych szaleństw. Ale ich największą zaletą pozostała i tak możliwość unieruchomienia adhd-owych nóżek Steff przy zmianie pieluchy ;) Więc cóż... Chwała rajstopkom ;)
Oj te magiczne rajstopki, w końcu od czegoś musiała się wziąć ich rajska nazwa ;-) Ale i tak najbardziej podoba mi się zdanie "Mamilla niech wygląda jak obłąkana, nieogarnięta czarownica no ale dziecko musi być cud - miód" - skądś to znam :-)
OdpowiedzUsuńAVE RAJTKI! Też odkryłam ich moc niedawno, kiedy to szlag jasny mnie trafiał 1000 raz podczas szukania kolejnej skarpetki, która rozpłynęła się w powietrzu!
OdpowiedzUsuńGenialny tekst, a zdanie "Pewnym ruchem powaliła padalca na plecki, po czym pewnym ruchem ściągnęła rajstopki do wysokości kostek." powaliło mnie na łopatki i wywołało salwę śmiechu :))) Ja od paru tygodni jestem zagorzałą zwolenniczką rajstopek (nawet tych w wersji męskiej - chociaż moja druga połówka sądzi inaczej :P), ponieważ misiaki za punkt honoru obrały sobie ostatnio ściąganie skarpetek swoich własnych i sobie nawzajem ^^
OdpowiedzUsuńO mamo, ile my w ubieglym roku nameczylismy sie ze skarpetami - nie bylo bata zeby wytrzymaly na Stefowowych pytach dluzej niz kilka minut.. minute.rajstopki nas uratowaly (choc nie rozowe bo moj Stefo to osobnik plci meskiej) i w domu do turlania sie po podlodze byly jak znalazl...musze je gdzies w garazu odkopac bo Stefo rzecz jasna nie poddal sie bez walki i ciganal...ciagnal za stope i tak je rozciagnal, ze na upartego to i w tym roku by wlazl w zeszloroczne rajtki ;) Oblakana i nieogarnieta mame tez znam...wlasnie dzis zalilam sie mezowi, ze ja to juz nie tylko jestem mama w wyciagnietych spodniach dresowych...ja to mam juz powyciagane i swetry a nawet i podkoszulki.
OdpowiedzUsuń