Spotkaliście się z urokami życia w bloku? Chyba nie na darmo psychologowie
uważają miasta za największe skupisko zestresowanych ludzi.
W moim bloku chyba najbardziej zestresowana osobą jestem ja... A może po
prostu się czepiam.
Odkąd Steff pojawiła się na świecie ja stałam się hm... Przewrażliwiona?
No bo jak nazwać zjawisko kiedy jedną osobę wkurza całe otoczenie...A macie
tak że jak tylko ululacie maleństwo w ramionach i z bólem pleców i
opadającymi witkami odkładacie je do łóżeczka to akurat pod waszym oknem musi
przejść piesek, siknąć i szczeknąć? A sąsiadka za ścianą właśnie zaczęła
tłuc kotlety chyba z całego świniaka? Bo tłucze i tłucze i z wściekłością pyrga
po kuchni tłuczek? A może to wcale nie schabowe?
A może macie tak że na palcach wychodzicie w pokoju delikatnie przymykając
drzwi i w tej właśnie chwili rozlega się głośny dzwonek domofonu a w słuchawce
głos "ziemniaków nie potrza?!" Albo właśnie dzwoni sąsiadka do
drzwi która z chęcią umili Ci tą wolną chwilę wytchnienia?
A może akurat dzwoni twoja komórka, albo domowy telefon i akurat w tej
chwili ktoś ma dla Ciebie jedyna i niepowtarzalną ofertę zmiany abonamentu
kupna, sprzedaży czy chociaż zaproszenie na... prezentację? badanie?
wycieczkę?( niepotrzebne skreślić).
Żeby było atrakcyjniej sąsiadce z góry zepsuł się kibelek i od miesiąca
śledzisz jej trasę fizjologiczną. A nie śledzić się nie da bo akurat padło na
wielbicielkę niemieckich drewniaków. Na trzecim piętrze jak co wieczór godzina
21:00 start impreza... Już na klatce słychać jak lista gości się zapełnia...
Przecież młodzież musi się wyszaleć. Za ścianą sąsiadka załączyła pranie. Pralka
już wiruje po łazience co raz uderzając w co się da. A tu czas się kłaść. Na palcach wślizgujesz
się w pościel. W łóżeczku maleństwo smacznie śpi. A tu atrakcji ciąg
dalszy. Przecież dziecko sąsiadów uczy się grać na klawiszach. No i nikogo nie
obchodzi że nie lubisz jazzu koncertu wysłuchać i tak musisz bo jest dopiero 21:00! Godzina do upragnionej ciszy nocnej. Ale i po
22:00 nikogo nie obchodzi że Ty padasz na ryj po całodziennym lulaniu dziecka.
Upatrujesz sensu w tych męczarniach. Mówisz sobie że dziecko podrośnie będzie
lepiej. Ale w sumie chyba już nie chodzi o maluszka. Bo w sumie to przecież
mnie Mamillę to wszystko wkurza!
Czy tylko ja każdego dnia coraz bardziej mam ochotę porzucić cywilizację i
zaszyć się w buszu?
HeLp!!!
dokladnie. Kiedy moj maly idzie spac, wszyscy sasiedzi postanawiaja kosic trawe, pospiewa w ogrodzie lub nauczyc swojego psa wycia do ksiezyca:)
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty! Moich sąsiadów to bym wytłukła kapciem jakby się dało. Non stop napieprzająca muzyka z dwóch stron, darcie mordy na balkonach, wieczne melanże... W 4 literach mają moje zwracanie uwagi. Powiedziałam sobie, że kolejnym razem to już nie ja zwrócę uwagę tylko Pany w mundurach, może wtedy się im odechce napieprzać mi Madonnę 24h/7
OdpowiedzUsuńNasz blok jest raczej spokojny...poza rodzinka z pierwszego pietra, o ktorej jakis czas temu pisalam. Ile to trzeba miec energii aby sie tak drzec caly dzien...w dodatku sasiadka ma taki kaczy drazniacy glos. Ostatnio buntuje sie i nie podnosze sluchawki od domofonu jesli wiem, ze to poczta - bo pani tak sie przyzwyczaila, ze zawsze do nas dzwoni a przychodzi precyzyjnie jak Maly akurat co usnal (a spi on w dzien niewiele), wiec postanowilam ja odzwyczaic, ze to ja zawsze otwieram drzwi.
OdpowiedzUsuńCo do pieskow - ehhh, ja nie jestem milosniczka zwierzat, toleruje je choc psow nie boje...denerwuja mnie te bezpansko szwedajace sie psy (one tylko laza same bo wlascicieli maja) - do dwoch sie przyzwyczailam. Jednego nie znosze - szczeka zawsze i wszedzie...wlascicielka wypusci go na dwor i lata jak glupi po okolicy a jak chce wejsc to siadzie pod klatka i szczeka...wychodzisz na spacer a ten jak glupi ujada. Jak ktos chce miec psa to ja mu nie bronie, ale niech go trzyma u siebie w domu a nie pod moim oknem. Od jakiegos czasu na szczescie rodzina ta nie przebywa tu na codzien.
A i jeszcze jedno - w okresie letnim od lat mamy przejscia z grupa delikwentow )bo nie wiem jak ich inaczej nazwac)...w nocy na parkingu przed szkola (mieszkamy na przeciw) urzadzaja sobie boisko...lub parkiet. Glosny smiech i te ich wywody, ze starch sie bac. Nie pomagaja prosby, grozby, policja. Czasami jak o 3 nad ranem jada do domu to obwieszczaja te radosna nowine glosna muzyka lub klaksonem. Sa to osoby w wieku ok. 25 lat, zapewne na utrzymaniu rodzicow. A sezon letni mamy tu dlugi!!
OdpowiedzUsuńEwiczko my taka młodzież często gościmy na parkingu pod blokiem. Akurat pech chciał że parking od bloku dzieli 2m szerokiego chodnika i rząd tuj a my mieszkamy na parterze :/ Niestety sypialnia ma okna wychodzące na parking :/ A policji i tak ni widu ni słychu bo chyba tylko mi to wszystko przeszkadza... Ehhh
OdpowiedzUsuńPs. Właśnie sąsiadka na balkonie rozmawia przez tel. Nawet nie czuję się już jak podsłuchiwacz bo wcale nie muszę podsłuchiwać. Po prostu słucham wystąpienia publicznego...
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o moim bloku, klatce schodowej. Dokładnie to samo, kotlety, imprezki, a dzwonek od domofonu z ulotkami to juz standard. Pozdrawiam i obserwuje.
OdpowiedzUsuń