czwartek, 20 lutego 2014

FAJT o telefon...

Mamilla stoczyła dziś walkę. Walkę o różowy bajerancki, grający telefon firmy vTech. Oddając się nałogowemu grzebaniu, zamiast szukać czegoś pożytecznego Mamilla na dzień dobry popakowała w zabawki. 3min grzebania = torba pełna świecąco, śmierdząco pierdzących cudaków które Mamilli się mega spodobały, a Steff nimi pogardziła. No i Mamilla tak grzebała sobie zawzięcie w jednym z pudeł. Wrzuciła do torby różowy autobus z klockami, różowy telefon i coś tam jeszcze gdy nagle... Nad Mamillą pojawiła się na oko 3-4letnia dziewczynka ciągnąc matkę za rękę. No i Mamilla słyszy: " Co mówisz? Że Pani zabrała Ci telefon?". Więc Mamilla spogląda na bachorka, bachorek z miną spaniela i świczkami w oczach kiwa głową jak piesek zabawka na podszybiu samochodu. Mamilla mierzy wzrokiem się z mamusią bachorka i pyta grzecznie: "Że co proszę? Zabrałam Ci telefon?". Spaniel kiwa głową. Mamilla wzdycha i wyciąga z torby różową pierdołę. "Ten telefon? Ja ten telefon wyciągnęłam z pudła, z rączki Ci nie zabrałam". Matka spaniela patrzy na córkę i tłumaczy: "no też nie sądzę żeby Ci Pani zabrała telefon, a jak chciałaś go wziąć to trzeba było trzymać...". Spaniel już prawie ryczy, więc Mamilla po raz kolejny wzdycha, w myślach godzi się w utratą mega zabawki dla uzależnionej od "halo halo" Steff, no i oddaje telefon. Matka wyrywa Mamilli różowe badziewie, bez żadnego "pocałuj mnie w dupę" i każe spanielowi wszystkie zdobycze przynosić do swej nogi. Mamilla olała sprawę ale na wszelki wypadek omijała grzebiące z stertach rupci małe potworki. Co Mamilla nazbierała to jej. 
               W drodze do kasy która jak raz ciągnęła się wzdłuż działu zabawek, Mamilla kątem oka zauważyła coś znajomego. Nosz ku**a! Różowy telefon! Ręce Mamillowe opadły. Na wszelki wypadek Mamilla zanim dotknęła różowego badźiewka, rozejrzała się dokładnie czy w pobliżu niema niedoszłej właścicielki. Spaniela brak, matki spaniela też, innych chętnych również. Kolejny grający grat kupiony dla Steff za całe 6,50 a tyle nerwów. 
              Zakupy na ciuchu to mega przyjemność, coś za nie wiele kasy. Jedynym minusem jaki Mamilla zauważyła przez lata pielęgnowania nałogu grzebania, jest wredność innych grzebaczy. I ten text " proszę nie ruszać to moje!". Moje jest wtedy jak zapłacone,a nie jak wisi na wieszaku a ja sobie to "oplułam" i "zadeptałam". Zasłanianie sobie rękami całych szerokości wieszaków jest równie głupie. Samemu nie kupić i innym też nie dać. Od takie motto tej wyprawy.

A o to i zdobycz... Chyba Mamilla ją oprawi w ramkę z podpisem, zdobyte uprzejmością ;)


5 komentarzy:

  1. Na wykopkach można cuda znaleźć za grosze. Moja teściowa mistrzyni przytachala ostatnio jeździk disney'owski, laptopa zabawkowego i kilka fiszer-prajsów.

    OdpowiedzUsuń
  2. hehhe dobra historia :)
    przyznam ze jeszcze na wykopkach nie bylam ale koniecznie musze sie udac:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz zeby dziecku telefon zabrac :D Dobre dobre, ciekawe co ja bym zrobila w takiej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe. No i widzisz, oliwa sprawiedliwa ;-) ja nie spotkałam tu w okolicy 2nd-handu z zabawkami..nie wiedziałam nawet że takowe istnieją ;-p

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, że u mnie takowego nie ma…
    ps. a to mały wredny spanielek…..

    OdpowiedzUsuń